Kim znowu za Kima
Treść
Nie żyje przywódca Korei Północnej Kim Dzong Il. Miał 69 lat. Dyktator zmarł w sobotę o godz. 8.30 czasu lokalnego (0.30 czasu polskiego) w pociągu, którym podróżował po kraju. Przyczyną zgonu był rozległy zawał serca w wyniku - jak głosi państwowa propaganda - "wielkiego napięcia umysłowego i fizycznego". Jego następcą ma być najmłodszy syn Kim Dzong Un, który kształcił się w Szwajcarii, ale nie ma kompetencji do kierowania państwem, co niepokoi zwłaszcza Koreę Południową.
- To największa strata dla partii, a dla naszego narodu największy smutek - podkreśliła z płaczem ubrana na czarno prezenterka północnokoreańskiej telewizji, gdy informowała wczoraj rano o śmierci "Drogiego Przywódcy". Jak wyjaśniła, dyktator zmarł wskutek zawału serca, w warunkach "wielkiego napięcia umysłowego i fizycznego". Pogrzeb Kim Dzong Ila odbędzie się najprawdopodobniej 28 grudnia w Phenianie. W czasie pochówku w całym kraju mają być oddane salwy armatnie, a wszystkie "lokomotywy i pojazdy" będą przez trzy minuty stać z uruchomionymi syrenami. Od dziś do tego czasu trumna z ciałem dyktatora będzie wystawiona na widok publiczny w mauzoleum Kumsusan, gdzie spoczywa jego ojciec Kim Ir Sen. Władze ogłosiły też dwunastodniową żałobę narodową, która potrwa do 29 grudnia włącznie. Władze podkreśliły ponadto, iż nie życzą sobie na pogrzebie żadnych zagranicznych delegacji.
Wraz z informacją o śmierci Kim Dzong Ila agencja KCNA podała, iż na następcę zmarłego przywódcy wyznaczono jego najmłodszego syna - zaledwie 29-letniego Kim Dzong Una. Pierwsze głosy, iż to najmłodszy syn obejmie schedę po ojcu, pojawiły się trzy lata temu, gdy informowano o rozległym udarze, jakiego miał doznać Kim Dzong Il. Ponadto we wrześniu 2010 r. Dzong Un został awansowany na czterogwiazdkowego generała oraz otrzymał jedno z kierowniczych stanowisk w Partii Pracy Korei.
Kim Dzong Un jest dzieckiem z drugiego małżeństwa dyktatora z tancerką i piosenkarką, która zmarła w 2004 r. na raka (miał z nią jeszcze jednego, starszego syna). W oświadczeniu władz przekazanym przez KCNA, a na które powołuje się PAP, Kim Dzong Un określony jest jako "wielki następca" sprawy rewolucyjnej, "wybitny lider partii, armii i narodu". Tymczasem komentatorzy podkreślają, iż syn nieżyjącego dyktatora jest zbyt młody, a ponadto nie ma żadnego doświadczenia, w związku z czym - jak spekulują - jego rządzenie będzie jedynie symboliczne, gdyż będzie on marionetką w rękach rodziny. Niektórzy obawiają się też, że z powodu braku kompetencji i zbyt młodego wieku nowego przywódcy nadchodzący czas zapowiada się dla regionu bardzo niepewnie.
Kim Dzong Il sprawował władzę w Korei Północnej 17 lat - od lipca 1994 r., czyli od śmierci swojego ojca Kim Ir Sena. Za ich rządów wymordowano setki tysięcy chrześcijan. Jak zauważa dr Tomasz Korczyński z organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie, przez ostatnie dziesiątki lat w kraju tym systematycznie mordowano siostry zakonne, kapłanów, biskupów, kardynałów i zwykłych chrześcijan. Efektem tego jest zaledwie 10 tys. mieszkających obecnie w Korei Północnej chrześcijan, z czego - jak dodaje dr Korczyński - tylko 4 tys. to katolicy.
Komunistyczna Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna jest państwem totalitarnym, gdzie łamanie praw człowieka zostało posunięte do niespotykanych nigdzie indziej granic. Doktor Tomasz Korczyński przypomina, że od zakończenia wojny koreańskiej (1953 r.) i trwałego podziału półwyspu na północy zginęło 300 tys. chrześcijan, z czego większość to katolicy. W tym kraju działają obozy koncentracyjne i obozy niewolniczej pracy, na porządku dziennym są: tortury, eksterminacja ludzi, eksperymenty medyczne, czyli to, co mieliśmy w niemieckich czy sowieckich obozach zagłady. Wiadomości na ten temat Zachód czerpie przede wszystkim od uciekinierów z KRL-D, którzy szukają ratunku głównie w Korei Południowej i Chinach.
Marta Ziarnik
Nasz Dziennik Wtorek, 20 grudnia 2011, Nr 295 (4226)
Autor: au