Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kilka komisji to za mało

Treść

Z posłem Arkadiuszem Mularczykiem (PiS), wiceprzewodniczącym sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, rozmawia Wojciech Wybranowski To już kolejny raz w ciągu trzech miesięcy, kiedy komisja ma wysłuchać ministra... - Rzeczywiście, kolejny raz jesteśmy zmuszeni żądać wyjaśnień od pana Ćwiąkalskiego. Dochodzi do absurdalnej sytuacji, w której komisja nie otrzymuje żadnych projektów ustaw naprawiających wymiar sprawiedliwości, nad którymi mogłaby debatować, natomiast raz po raz dochodzą do nas informacje o różnych, skandalicznych rzeczach dziejących się w wymiarze sprawiedliwości kierowanym przez ministra Ćwiąkalskiego. Jednym z takich sygnałów jest fakt, że dwóch członków tzw. gangu obcinaczy palców, bardzo groźnych oprawców, których przed kilkoma tygodniami wypuszczono na wolność - jak poinformowały media - pobiło policjantów. I co się okazuje? Nie zastosowano wobec nich żadnych środków zapobiegawczych! Przesłuchano i zwolniono do domów. Cała sytuacja budzi nasze zdumienie, że osoby, które są zwalniane z aresztu i już na wolności dopuszczają się kolejnego przestępstwa, bardzo poważnego, nie są obejmowane żadną sankcją np. w postaci tymczasowego aresztu czy też innych form środków zapobiegawczych. To wszystko niestety stanowi pewne elementy liberalizacji, która bije z działań ministra sprawiedliwości, i obawiam się, że taką tendencję wyczuwają prokuratorzy czy w ogóle przedstawiciele organów ścigania podejmujący takie, a nie inne decyzje. Dlatego też będziemy wzywać ministra, by wyjaśnił, dlaczego wobec takich osób jak członkowie gangu obcinaczy palców, którzy pobili policjantów, nie stosuje się środków zapobiegawczych. Komisja nie będzie drążyć wątku zwolnienia gangsterów z aresztu, ale zajmie się wyłącznie kwestią tego, co miało miejsce już po ich wyjściu na wolność? - Oczywiście. To, że sąd zwolnił ich wcześniej z aresztu, jest decyzją sądu, z którą możemy się zgadzać lub nie, ale której nie można podważać. Na pewno będziemy chcieli poznać uzasadnienie takiej decyzji sądu oraz dowiedzieć się, czy prokuratura w tej sprawie złożyła zażalenie na decyzję. Natomiast takim priorytetem naszego wezwania pana Ćwiąkalskiego przed komisję jest chęć dowiedzenia się, dlaczego po popełnieniu przez te osoby kolejnego przestępstwa nie zastosowano wobec nich żadnych środków zapobiegawczych. Bo to nas bulwersuje. Niepokojący jest fakt, że w sprawach gospodarczych stosuje się wobec przedsiębiorców często bardzo ostre, dokuczliwe środki zapobiegawcze, o których pan wspomniał, natomiast wobec takich gangsterów jak członkowie gangu obcinaczy palców wymierza się sankcje, które w praktyce są niewystarczające. Dozór policyjny jest dokuczliwy dla przedsiębiorcy, utrudnia mu bowiem dalsze funkcjonowanie, powrót do pracy w branży, powrót do normalnego życia, jednak dla prawdziwych bandytów, gangsterów taka sankcja nie jest żadnym środkiem zapobiegawczym, on dalej może swoje działania prowadzić, może funkcjonować. Nie przesadza Pan? Minister Ćwiąkalski ściga przecież bardzo groźnych przestępców. Chodzi np. o znanego "mordercę laptopów" Zbigniewa Ziobrę czy 85-letniego Jana Kobylańskiego, dwukrotnie oczyszczanego z zarzutów - raz przez prokuraturę, drugi raz przez IPN. - To, co pan powiedział, co wszyscy widzimy, pokazuje, że zupełnie zmienia się filozofia kierownictwa wymiaru sprawiedliwości i podejście do bardzo wielu spraw. Widzimy np. karczemne awantury o zniszczony laptop, a nie ma działań prokuratury czy choćby odniesienia się do bulwersującego uchylenia kary dla firmy J&S Energy, przypomnę kary ponad 400 mln złotych. To musi budzić zdziwienie, że w sytuacji, w której mówi się, iż nie ma pieniędzy dla pielęgniarek, lekarzy, celników, nauczycieli, dokonuje się obniżki na biura poselskie, jednocześnie lekką rączką odpuszcza się prawie pół miliarda złotych, twierdząc, że taka kara jest za duża, a w ogóle to nie ma potrzeby karania tej instytucji. Rzeczy, które się dzieją obecnie, pokazują, że wymiar sprawiedliwości stanął na głowie, łamane są elementarne zasady przyzwoitości funkcjonowania organów państwowych w życiu publicznym. To budzi niepokój i będziemy w tej sprawie interweniować. Komisja ma jakieś możliwości interwencji? Przecież wielokrotnie już pytała Ćwiąkalskiego i prokuratora Staszaka, a usłyszała lakoniczne odpowiedzi "na odczepne". - Na pewno taka sytuacja będzie podlegała naszej ocenie. Nie możemy po kilku komisjach wystawiać daleko idących wniosków, natomiast - tak jak powiedziałem - musimy zebrać wystarczającą liczbę udokumentowanych przypadków nadużywania prawa, nieprawdziwego informowania posłów i wówczas podejmiemy działania, które przysługują opozycji. Począwszy od złożenia wniosku o wotum nieufności, aż po - jeżeli uznamy, że zachodzi taka konieczność, że doszło do nadużyć - inne przewidziane prawem działania. Natomiast nie dysponujemy żadnym aparatem państwowym; to, co w chwili obecnej jest w zakresie naszych możliwości, to dopytywanie się o sposób rozwiązywania poszczególnych spraw. Będziemy też zwoływać komisję w sprawie wyjaśnienia zarzutów, jakie podniosła "Rzeczpospolita", dotyczących okoliczności usunięcia ze stanowiska prokuratora Luksa. Pojawił się zarzut, że miał w tym udział pan Bondaryk. Dlatego też będziemy chcieli zapytać pana Ćwiąkalskiego o zasadność tych zarzutów i udział pana Bondaryka w odwołaniu pana Luksa. Myślę, że w tym tygodniu uda się posiedzenie komisji zwołać. W sprawie prokuratora Luksa minister wydał już oświadczenie, w którym poinformował, że decyzję o odwołaniu podjął, nie wiedząc o śledztwie w sprawie brata Bondaryka. - Dlatego chcemy go o to przepytać dokładnie. Oświadczenie oświadczeniem, ale chcemy mu osobiście zadać szereg pytań w tej sprawie. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-02-04

Autor: wa