Kijów nie zgodzi się na szokową podwyżkę
Treść
Ukraina zapowiedziała, że nie zgodzi się na gwałtowną podwyżkę cen sprzedawanego jej przez Rosję gazu. Władze w Kijowie poinformowały, że jeśli Rosja nie zgodzi się na stopniową podwyżkę cen sprzedawanego Ukrainie surowca, to będzie to podstawa do wszczęcia międzynarodowego arbitrażu.
W Moskwie trwała wczoraj kolejna niezwykle trudna runda rokowań rosyjsko-ukraińskich nt. warunków przyszłorocznych dostaw gazu na Ukrainę. Po zakończeniu rozmów ukraiński minister energetyki Iwan Płaczkow poinformował wczoraj wieczorem, że obie strony nie zawarły w tej sprawie porozumienia i rozmowy będą kontynuowane dzisiaj. Jeszcze przed jego wyjazdem premier Ukrainy Jurij Jechanurow ponownie skrytykował propozycję gwałtownego wzrostu ceny za rosyjski gaz i zapowiedział, że brak zgody na kompromis ze strony Moskwy będzie podstawą do wszczęcia międzynarodowego arbitrażu.
Jechanurow ocenił, że Gazprom jest winien Ukrainie 1,5 mln m sześc. gazu jako równowartość kosztów przesyłu paliwa przez terytorium tego państwa. Z kolei Płaczkow przed przybyciem do Moskwy zapowiedział, że Kijów jest gotów płacić w pierwszym kwartale 2006 r. po 80 dolarów za 1000 m sześc. gazu. Tłumaczył również, że obie strony nie są przygotowane do szybkiego przejścia do warunków rynkowych i byłoby to możliwe dopiero w 2009 r., a Moskwa miałaby się z tą oceną zgadzać. Jednak Gazprom zdecydowanie temu zaprzecza.
Rosyjskie media bardzo sceptycznie oceniają szansę osiągnięcia porozumienia z Rosją. "Praktycznie nie ma wątpliwości co do tego, że przy tak twardym stanowisku negocjacyjnym dojdzie do wyłączenia gazu" - pisze "Kommiersant". Co więcej, rosyjski dziennik poinformował, że procedura "zakręcenia kurka" na gazowej stacji rozdzielczej w Kursku będzie transmitowana przez centralną telewizję 1 stycznia.
WM
"Nasz Dziennik" 2005-12-29
Autor: ab