Kierunek Chiny

Treść

Zaangażowanie Polski w przygotowanie światowej wystawy Expo 2010 w Szanghaju, organizowanie biur turystycznych w Pekinie i Szanghaju, a także działania promocyjne mają poprawić wizerunek Polski w Chinach. Według Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych, przyczyni się to do zwiększenia wzajemnych obrotów gospodarczych i poprawi nasz bilans handlowy. Już teraz toczą się negocjacje w sprawie sprzedaży samolotów dromader i śmigłowców sokół.
- Jeśli chcemy zwiększyć wymianę między Polską a Chinami, a jednocześnie zmniejszyć ujemne saldo we wzajemnych obrotach, musimy zidentyfikować branże i sektory gospodarki, w których będziemy w stanie konkurować na chińskim rynku - uważa wiceminister gospodarki Andrzej Kaczmarek.
Z przeprowadzonej przez rząd ekspertyzy wynika, że na coraz bardziej wymagającym rynku chińskim swoje miejsce znalazłyby firmy produkujące maszyny górnicze, a także wyroby przemysłu metalurgicznego, lotniczego, rolniczego i drzewnego. Kaczmarek poinformował o toczących się rozmowach dotyczących dostawy do Chin 15 polskich samolotów rolniczych dromader, a także 150 śmigłowców sokół.
Największym problemem jest to, że sprzedajemy do Chin głównie surowce, a nie jesteśmy tam postrzegani jako producent wysokiej jakości towarów.
- Trzeba zbudować w Chinach wizerunek Polski jako państwa producenta - powiedział Kaczmarek. Aby osiągnąć na rynku chińskim pożądany wzrost obrotów i polskiego eksportu, zaangażowaliśmy się w przygotowanie do światowej wystawy Expo 2010 organizowanej w Szanghaju. - Będzie ona największą tego typu wystawą na świecie. Weźmie w niej udział około 200 krajów. Nasza obecność będzie tam silnie zaznaczona - powiedział Andrzej Kaczmarek. Ponadto w Pekinie i Szanghaju otwarte zostaną dwa polskie biura turystyczne, aby zwiększyć liczbę wizyt chińskich turystów w Polsce.
Wymiana handlowa między Polską a Chinami rośnie, ale wciąż mamy wysoki deficyt. W 2005 roku wyniósł on aż 4,9 mld dolarów. W bieżącym roku po trzech kwartałach osiągnął poziom 4,7 mld dolarów.
PPT
"Nasz Dziennik" 2006-11-21

Autor: wa