Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kibeho było moim Emaus

Treść

Zdjęcie: Arch. P.Chomickiego/ -

Z Piotrem Chomickim, byłym przedsiębiorcą z Warszawy, który doświadczył łaski nawrócenia i w wieku 34 lat pielgrzymował pieszo do Kibeho w Rwandzie, rozmawia Monika M. Zając

Objawienia Maryi w Kibeho to pierwsze objawienia i orędzia, które Kościół uznał w XXI wieku.

– Dąży się do tego, żeby Rwanda była znana z goryli, wulkanów, czy też z ludobójstwa, ale niekoniecznie z orędzi.

Od 1981 do 1989 r. w Kibeho trwały objawienia Matki Bożej Słowa. Przekazane przez Nią orędzia są uzdrawiające dla tego świata. Matka Boża ukazywała się, aby przygotować świat na ostateczne przyjście Jej Syna.

Jakie orędzia pozostawiła Maryja w Kibeho, gdzie przedstawiła się jako Matka Słowa?

– Prosiła, byśmy się nawrócili i przestali się buntować przeciwko Bogu. „Wiara i niewiara przyjdą niepostrzeżenie” – to jedna z najbardziej tajemniczych wypowiedzi Matki Bożej.

Maryja prosiła też, aby odmawiać Różaniec do Siedmiu Boleści Dziewicy Maryi. Znany jest on w Kościele od XIV wieku, ale modlitwa ta została zapomniana.

– Maryja przekazała wizjonerkom z Kibeho prośbę o tę modlitwę, nie jako zastępującą tradycyjny Różaniec, lecz uzupełniającą go. Odmawianie tego Różańca, rozważanie Siedmiu Boleści Maryi, a więc chwil, w których doświadczała szczególnego cierpienia – paradoksalnie – przynosi wielką radość. To nagroda od Maryi!

Na czym polega odmawianie tego Różańca?

– Rozpoczyna się oczywiście od znaku krzyża i modlitwy wstępnej: „Boże mój, ofiaruję Ci ten Różaniec do Siedmiu Boleści na Świętą Chwałę Twoją i na uczczenie Twojej Świętej Matki, rozważając i dzieląc z Nią Jej Boleść. Błagam cię, udziel mi żalu za grzechy, które popełniłem, pomóż mi być miłym i pokornym, jak powinienem, bym mógł otrzymać wszystkie odpusty, które on posiada”.

Następnie akt żalu za grzechy: „Panie, żałuję za wszystkie grzechy, które popełniłem przeciw Tobie, ponieważ wprowadzają mnie one w niezgodę z Tobą i oddzielają mnie od Ciebie, który utrzymujesz mnie przy życiu i który ciągle przychodzisz mi z pomocą; żałuję za nie, ponieważ to one spowodowały zabicie Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, którego miłujesz. Ojcze, zbaw mnie od nich, nie chcę ich powtarzać, chcę do Ciebie należeć. Amen”.

Później odmawia się trzy razy „Zdrowaś Maryjo”. Następie rozważa się Siedem Boleści Maryi: 1. Starzec Symeon mówi Dziewicy Maryi, że miecz boleści przeszyje Jej serce; 2. Ucieczka Jezusa do Egiptu; 3. Boleść serca Maryi w czasie zaginięcia Jezusa; 4. Dziewica Maryja spotyka Jezusa niosącego Krzyż; 5. Dziewica Maryja przy Krzyżu Jezusa; 6. Dziewica Maryja otrzymuje Ciało Jezusa w swoje ręce; 7. Dziewica Maryja składa Ciało Jezusa do grobu.

Po każdej Boleści odmawia się „Ojcze nasz” (1 raz), „Zdrowaś Maryjo” (7 razy) oraz „Matko Miłościwa, przypominaj mi każdego dnia o Męce Jezusa”. Na zakończenie następuje modlitwa: „Królowo Męczenników, twoja dusza została doświadczona w oceanie boleści, błagam Cię, przez wzgląd na łzy, jakie wylałaś w czasie tego misterium, racz udzielić mi i wszystkim grzesznikom doskonałego żalu. Serce Dziewicy Maryi niezmiernie Boleściwe i Niepokalane, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy” (3 razy). [Tekst modlitwy za: Ks. A. Jakacki SAC, Kibeho. Dlaczego płaczesz, Maryjo?, Ząbki 2013, s. 285-286].

Usłyszał Pan w sercu zaproszenie od Maryi do Kibeho. Doświadczenie takiej łaski wymaga odpowiedzi. Jak uczyć się słuchać i przyjmować takie zaproszenia z Nieba?

– W moim przypadku niezwykłą siłą, która pozwalała mi rozeznawać wolę Bożą i tę pielgrzymkę, były trudności, cierpienie. W przestrzeni trudności byłem bardziej oddany, bardziej uległy Bogu. I dałem się prowadzić dzięki tej niemocy. To było moim motorem. Gdybym miał pełen budżet i wielkie możliwości, to nie byłoby możliwe.

Nie zawsze tak było w Pana życiu. Kiedy rozpoczęła się Pańska podróż wiary?

– Kiedy miałam 30 lat, przeżyłem nawrócenie. Wcześniej, przez blisko 15 lat, żyłem daleko od Pana Boga. Między 21. a 30. rokiem życia rozwijałem skrzydła w biznesie. Realizowałem też marzenia, podróżowałem, miałem wielu znajomych, coraz grubsze konto. Patrząc po ludzku – realizowałem się, osiągałem sukcesy. W tym wszystkim jednak nie było Pana Boga, nie myślałem o Nim.

Co zatem wydarzyło się w 30. roku życia?

– Zaczął się czas kryzysu finansowego i wtedy… przypomniałem sobie, że jest Matka Boża. To była chwila. I postanowiłem pojechać do Częstochowy. Prosiłem Matkę Bożą o pomoc; żeby ten budżet, w którym zabrakło kilkaset tysięcy złotych, został w jakiś sposób uratowany. Okazało się, że po miesiącu otrzymałem taką kwotę, o którą mniej więcej prosiłem. To faktycznie z Nieba spadło, bo kontrahent, który chciał kupić jakieś towary, usługi za kilkaset tysięcy złotych, mógł wpłacić zaliczkę i to zrobił.

Czyli łaska Boża uprzedziła Pana?

– Tak, dokładnie, to była uprzedzająca łaska Boża. Przez kolejne miesiące zacząłem systematycznie chodzić na Mszę Świętą. To był pierwszy krok – powrót do Kościoła. Stwierdziłem, że skoro Matka Boża w tak konkretny sposób pomogła, to znaczy, że Ona jest, pomaga, będzie wspierała i jeżeli będę miał taką prośbę w innych sytuacjach, to też jest szansa, że pomoże. Chodziłem do kościoła i powolutku odkrywałem, co tam się dzieje w tym kościele, na Mszy Świętej. I to było kilka miesięcy. 2 maja 2010 r. po raz pierwszy trafiłem na orędzia Matki Bożej z Medjugorie dotyczące pokoju, nawrócenia, przemiany życia, rzeczy najistotniejszych. Poczułem, że to jest ta moja przestrzeń, w której powinienem być, że sprawia mi jakąś dziwną, czystą radość; że to, co do tej pory robiłem, to nie było to.

Szczególnym miejscem na drodze Pańskiego nawrócenia jest Gietrzwałd. Co szczególnego tam się wydarzyło?

– Tam po raz pierwszy spotkałem się z orędziami Matki Bożej z Kibeho. Wszedłem do księgarni, mimo że niczego konkretnego nie szukałem, i z dziesiątek tytułów o Maryi zobaczyłem ten o Maryi z Kibeho. Od razu poszedłem do domu pielgrzyma i jednym tchem przeczytałem. I poczułem w swoim sercu, że muszę polecieć do Kibeho. Mam we krwi żyłkę podróżnika, dużo podróżowałem po świecie, w Afryce jeszcze nigdy nie byłem, więc wyprawa do Kibeho była dla mnie dużym wyzwaniem.

Chciał Pan polecieć do Kibeho, a jednak ostatecznie zdecydował, że pójdzie pieszo.

– Po powrocie do domu przyszła jednak refleksja, że nie polecę, tylko pójdę pieszo. Zostawię ten cały biznes, zakończę to życie, które do tej pory prowadziłem, i jeszcze ustawię się w odpowiedni sposób, tak aby po powrocie nie zabrakło pieniędzy. To było 2 lata przed wyruszeniem.

Dwa lata to długo, mogło się wtedy wiele wydarzyć, mógł Pan się rozmyślić…

– To był czas rozeznawania. Kibeho cały czas pulsowało w moim sercu, nie było dnia, abym o nim nie myślał. Po roku otrzymałem bardzo konkretne potwierdzenie od Matki Bożej, kiedy to pod katedrą warszawsko-praską spotkałem pewnego Rwandyjczyka. Nazywał się Alphonsine, czyli tak samo jak jedna z widzących w Kibeho. On także był w tym cudownym miejscu. Było to 15 września, czyli we wspomnienie Matki Bożej Bolesnej. A pod takim wezwaniem jest właśnie sanktuarium w Kibeho: Matki Bożej Bolesnej. Od tego dnia nie miałem już żadnych pytań, żadnych wątpliwości.

Kiedy zaczął Pan pielgrzymkę?

– Wyruszyłem 12 października 2012 r., czyli w czasie, kiedy w Kościele rozpoczynał się Rok Wiary. To znamienne, bo tego terminu też nie planowałem. W plecaku niosłem symbolicznie figurę Matki Bożej z Kibeho. Pielgrzymowałem przez Polskę, Słowację, Węgry, Chorwację, Czarnogórę, Grecję, przez całą Turcję. Cały czas z różańcem w ręku, każdego dnia czytając i rozważając Pismo Święte, i od rana do wieczora byłem oddany woli Bożej. Wtedy miałem całkowitą niemoc robienia czegokolwiek. Pan Bóg mógł działać cuda we mnie.

Katolicy pielgrzymują do różnych miejsc, ale właściwie obce jest nam pielgrzymowanie po Afryce… i do tego pieszo.

– To zupełnie nowy rozdział tej pielgrzymki. Jak na trasie w Europie prawie w ogóle nie spotykałem ludzi, tak tu, właściwie w każdej wiosce, było bardzo dużo ludzi, zwłaszcza dzieci – wyskakują na drogi, machają, proszą o pieniądze… Afryka także była inna do pielgrzymowania nie tylko ze względów technicznych, ale też pod kątem różnych zagrożeń, np. porwań. A ja pielgrzymowałem sam, pieszo, z różańcem w ręku, zdany tylko na łaskę Bożą. W Kenii zrobiłem 600 kilometrów. W Ugandzie dojrzewałem duchowo, czułem w sercu, że doszedłem do jakiegoś poziomu, że zaczynam zmieniać się od strony duchowej, że zaczynam odkrywać Chrystusa takiego, jakiego do tej pory nie znałem. Od granicy Ugandy z Rwandą miałem 250 km do Kibeho – rzut beretem.

Pątnicy w pielgrzymkach pieszych pokonują nieraz 200-500 km, Pan przeszedł ponad 6200! Co Pan czuł, gdy osiągnął cel pielgrzymowania?

– Wielką radość! Dziękowałem Panu Bogu, że udało się to zrobić, że doświadczyłem pomocy, opieki Jego i Matki Bożej. Kiedy doszedłem do celu, byłem przeszczęśliwy, ale też zasmucony. To były takie dwie emocje, które mi towarzyszyły na dzień dobry w Kibeho. Zasmucony, że ta droga już się zakończyła. Ale podczas tej drogi spotkałem Chrystusa. Kibeho było moim Emaus.

Matka Boża, która zawsze wskazuje na Chrystusa, prosi nas, abyśmy wypełniali Jego wolę, abyśmy czynili wszystko, co On nam powie. Jakie wezwanie Pan usłyszał?

– W tym samym roku, kiedy zgłębiałem orędzia z Medjugorie, poczułem w sercu pragnienie założenia ruchu maryjnego dla młodych ludzi o nazwie Holy Mary Team – ewangelizacja młodych ludzi przez młodych ludzi, przez social media. Chętnych zapraszam do wsparcia: piotr.hmt@gmail.com. Kiedy doszedłem do Kibeho, wiedziałem, że do biznesu nie mogę wrócić. Wracam, koncentruję się na świadectwach i zaczynam pracować nad wspomnianą ideą. Teraz zajmuję się tym projektem, szukając ludzi do współpracy i starając się jak najlepiej realizować plany Maryi.

Zapraszam serdecznie wszystkich do zapoznania się z orędziami Matki Bożej Słowa z Kibeho. Orędzia znajdują się na stronie: www.kibeho-sanctuary.com.

Dziękuję za rozmowę.

Monika M. Zając
Nasz Dziennik, 15 września 2014

Autor: mj