Każdy w swoim rejonie
Treść
W Radomiu ma obowiązywać ścisła rejonizacja przy wyborze gimnazjum. Decyzję taką podjął wydział edukacji urzędu miejskiego po konsultacjach z dyrektorami szkół. Korzyści mają mieć z tego nie tylko szkoły, ale i uczniowie, choć część z nich krytykuje pomysł.
Do tej pory każdy absolwent szkoły podstawowej w Radomiu mógł się wybrać do dowolnego gimnazjum w mieście. To powodowało, że placówki mające najlepszą opinię przeżywały prawdziwe oblężenie. Chętnych bywało znacznie więcej, niż szkoła mogła przyjąć do pierwszych klas, więc część kandydatów i tak odchodziła z kwitkiem. Z kolei w innych placówkach trudno było skompletować klasy. W dodatku opinia rodziców i uczniów o danej szkole nie zawsze odpowiadała prawdzie. Sytuacja stawała się napięta również z tego powodu, że w gimnazjum, gdzie zgłaszało się niewielu uczniów, miały być przeprowadzane zwolnienia nauczycieli. Z tego powodu między szkołami wybuchła cicha wojna o uczniów. Wysyłały one do podstawówek w całym mieście swoje oferty, organizowały dni otwarte. Dlatego na ostatniej naradzie wydziału edukacji z dyrektorami gimnazjów ustalono, że nie będzie już "podbierania" uczniów. Każdy absolwent podstawówki ma kontynuować naukę w gimnazjum w swoim rejonie. Oznacza to, że np. uczeń ze szkoły podstawowej z osiedla Południe nie będzie chodził do gimnazjum w Śródmieściu. - Tylko w wyjątkowych przypadkach będzie można zmienić rejon i to pod warunkiem, że w danym gimnazjum będą wolne miejsca - wyjaśnia Adam Tomala, dyrektor wydziału edukacji UM w Radomiu. Dyrektor dodaje, że pełną swobodę w wyborze gimnazjów będą mieli, tak jak teraz, uczniowie z innych gmin.
Dyrektorzy są zadowoleni z takich rozwiązań, bo to im pozwoli na lepsze planowanie pracy szkół, gdyż będą wiedzieli, ilu uczniów mogą się spodziewać u siebie za rok czy dwa lata. Ale niektórzy rodzice krytykują ten pomysł. - Dlaczego zabrania mi się posyłania dzieci do lepszej szkoły, tylko dlatego że nie jest w rejonie? - to najczęstszy zarzut. Sporo jest też przeciwnych głosów. - Znam kilka przypadków załatwiania miejsca w gimnazjum przy pomocy łapówek - mówi pani Barbara, ekonomistka, matka dwójki dzieci w wieku gimnazjalnym. - Mnie też proponowano wejście w taki układ, ale odmówiłam. Teraz przynajmniej nie będzie okazji do korupcji - dodaje.
Marek Kalita, Radom
"Nasz Dziennik" 2005-04-12
Autor: ab