Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Każde życie jest święte i cenne

Treść

Z ks. bp. Stanisławem Stefankiem, ordynariuszem łomżyńskim, wiceprzewodniczącym Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Rodziny, rozmawia Maria Popielewicz
Przeżywamy dzisiaj Uroczystość Zwiastowania Pańskiego, która zarazem jest obchodzona jako Dzień Świętości Życia. Czy mógłby Ksiądz Biskup wskazać, dlaczego tak ważne jest dzisiaj przypominanie o tym, że każde życie jest święte?
- Dzień Świętości Życia obchodzimy w dniu Zwiastowania Najświętszej Maryi Pannie, kiedy odwieczne Słowo Boże, Syn Boży stał się człowiekiem. To najwspanialsze wydarzenie w historii ludzkości - Bóg przyjął wszystkie wymiary ludzkiego istnienia - z wyjątkiem grzechu. Ten fakt najbardziej wypromował ludzkie istnienie wśród Bożych dzieł. To jest prawda podstawowa, do niej trzeba sięgać, dlatego że dzisiaj ludzkie życie ocenia się nie tyle w jego istocie, w jego wartości, ile w jego sprawności, funkcjonowaniu. A więc tyle jest warte życie człowieka, ile przynosi pożytku. I ta funkcjonalność, jakość w ocenie życia jest do tego stopnia dominująca, że wszystkie jednostki niesprawne, a więc mało pożyteczne, można pomijać, eliminować. Dzieje się to różnymi metodami - czy to przez uśmiercanie, czy przez spychanie na margines społeczeństwa, dyskryminacje ekonomiczne, prawne, a nawet kulturowe.
Często podważa się sens życia osób chorych, zwłaszcza upośledzonych umysłowo, także w tych dramatycznych przypadkach, gdy nie ma z nimi kontaktu, a przecież ich życie też jest wartościowe, też jest święte...
- Tu dotykamy bardzo istotnego problemu - życia, które nie zawsze potrafi objawić się na zewnątrz. Mam tu na myśli wszystkie niesprawności fizyczne i umysłowe człowieka, aż do momentu braku świadomości życia. I w tym momencie dopiero możemy zobaczyć, czy jesteśmy konsekwentni w wyrażaniu naszej aprobaty dla każdego istnienia ludzkiego. Jak to napisał Sługa Boży Jan Paweł II w encyklice "Evangelium vitae" - każda istota ludzka od momentu zaistnienia na każdym poziomie cieszy się niezbywalnym szacunkiem. Bez takiego uniwersalnego spojrzenia na życie dojdzie do dyskryminacji - zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał granice oceny czyjegoś życia przesunąć swobodnie w kierunku ludzi, których się eliminuje. Dlatego cały pontyfikat Jana Pawła II, a obecnie Benedykta XVI jest darem Bożym, bo świat współczesny w jakiś szaleńczy sposób biegnie ku samobójczym rozwiązaniom w wymiarze globalnym, nie mówiąc już o jednostkowych przypadkach.
Benedykt XVI w poniedziałek zakończył pielgrzymkę do Afryki. Przy okazji tej podróży wiele mediów, przede wszystkim europejskich, jakby nie słyszało w ogóle słów Papieża. Pomijano przesłanie, jakie niósł dla tego kontynentu, a skupiono się na kwestii walki z AIDS i nawet oskarżono Ojca Świętego, że przez sprzeciw wobec antykoncepcji, zwłaszcza prezerwatyw, przyczynia się do śmierci wielu ludzi...
- To już stary sposób bałamucenia społeczeństwa, wzięty z jakichś archiwów dziennikarstwa. Odnosi się wrażenie, że ci, którzy tak atakują Benedykta XVI, wcale nie czytali tego, co Ojciec Święty mówił, tylko jakby czekali, w którym miejscu można Papieża chwycić za słowo. To już nieraz było powiedziane, że skuteczność i relacja między dystrybucją prezerwatywy a zdrowiem ludności afrykańskiej powinna być oparta nie na skrótowym, propagandowym, napastliwym tekście, ale na naukowych, bardzo szczegółowych badaniach. A Afrykę pod tym względem mamy bardzo dobrze przebadaną i wiemy, że prezerwatywa nie rozwiązuje absolutnie w niczym problemu AIDS. Ojciec Święty, przypominając naukę Bożą, odniósł się do obiektywnych faktów, sprawdzonych metodami współczesnej nauki. Odnoszę wrażenie, że ten cały jazgot, bo tak trzeba nazwać tę dziennikarską twórczość, wziął się z tego, że zastęp dziennikarzy czaił się i czekał tylko na słowo, za które mogli Ojca Świętego zaatakować. Zresztą to nie pierwszy taki zabieg w stosunku do Benedykta XVI. Pamiętamy jego wspaniały, wiekopomny wykład wygłoszony w Ratyzbonie sygnalizujący problem współczesnych napięć wielokulturowych, który powinien być analizowany, być przedmiotem studiów międzynarodowych. A za jedno źle zinterpretowane zdanie narobiono szumu i przykrości Ojcu Świętemu. Podobnie było ze zdjęciem ekskomuniki z biskupów lefebrystów. Warto przypomnieć sobie fantastyczną odpowiedź Papieża z 10 marca na tę dziennikarską nagonkę. I teraz mamy to samo w przypadku wspaniałej podróży do Afryki, gdzie te narody naprawdę są umęczone. Nikt wprost z dziennikarzy europejskich nie mówi, dlaczego było tam tyle wojen domowych, dlaczego rozpalono taki ogień nienawiści między plemionami. Ojciec Święty pojechał do tych ludzi tak sponiewieranych, okaleczonych przez bogatych tego świata i niósł im orędzie pokoju. Znów więc, gdzie ktoś głosi pokój, ład, pojawiają się specjaliści od podpalania nowych ognisk napięć i nienawiści.
I wracamy do punku wyjścia - do przypomnienia o prawdzie, że każde życie jest święte, a pomijanie tej prawdy prowadzi do przemocy wobec drugiego człowieka...
- Tak. Dlatego nie można oceniać wartości życia ludzkiego. Każde jest święte i cenne. A ten, który ma w ręku narzędzie oceniania, uzurpator, który ustanowi się sędzią jakości życia, staje się równocześnie władcą życia, który zniewala. Dlatego troska o szacunek dla świętości życia to troska o wolność, o zabezpieczanie przestrzeni wolności i godności każdego ludzkiego istnienia.
Dzisiaj w naszym kraju swoją działalność rozpoczyna wiele nowych "okien życia", gdzie matka, która myśli o porzuceniu dziecka, może je bezpiecznie zostawić. Jednak już samo istnienie takiego miejsca daje do myślenia...
- Dla mnie to jest bardzo realny symbol, który nie tylko daje szansę na ratowanie konkretnego dziecka, ale jest to przede wszystkim znak otwarcia serca. Za każdym bowiem takim technicznym rozwiązaniem jest nagromadzony ogromny zapas ludzkiego serca. Dziecko jest porzucone ze względu na brak miłości - nie ważne czy zawiniony, czy niezawiniony, nie oceniam tu też matki, która często jest w rozpaczliwej sytuacji, która popada w tę rozpacz właśnie z braku miłości, z powodu wyziębienia serca jej lub jej otoczenia. "Okno życia" jest więc momentem, w którym te martwicze części społeczne mają szansę dotknąć żywych tkanek społecznych, czyli otwartych serc. To jest też katedra wychowania społecznego. Przez to "okno" uczymy społeczeństwo właściwego odniesienia do każdego człowieka. Jest to stała edukacyjna pozycja w naszej cywilizacji i naszym życiu społecznym.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-03-25

Autor: wa