Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Każde miasto ma swój STOEN

Treść

Co piąta elektrociepłownia w Polsce jest sprywatyzowana. Miejskie władze pozbywają się ich na ogół szybko i po cichu, nie sporządziwszy nawet bilansu potencjalnych strat i zysków dla lokalnych społeczności. Są jednak wyjątki. Sprzedaży łódzkiej elektrociepłowni, będącej własnością Skarbu Państwa, sprzeciwiają się władze miasta. Samorządowcy obawiają się podwyższenia cen energii i stosowania praktyk monopolistycznych.
Prywatyzacja elektrociepłowni wiąże się najczęściej z prywatyzacją sieci dystrybucyjnej. Jednym z przykładów prywatyzacji, który poruszył po fakcie opinię publiczną, była sprzedaż elektrociepłowni w Gdańsku państwowej firmie niemieckiej Stadtwerke Lipsk. Energetyką cieplną w Gdańsku zarządza więc dziś miasto Lipsk. Swe elektrociepłownie sprzedały także m.in. Szczecin i Wrocław. W trakcie sprzedaży jest Poznań, Płock, Zamość, Tarnowskie Góry. Jedynym miastem - dawnym wojewódzkim - w Polsce, w którym elektrociepłownie należą do Skarbu Państwa, jest Łódź. Ministerstwo Skarbu Państwa ogłosiło już prywatyzację łódzkich elektrociepłowni, jednego z największych kompleksów ciepłowniczych w Polsce.
Wielokrotnie sprzeciw w tej sprawie wyrażał prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki. W czerwcu 2003 r. specjalne pismo do prezydenta, premiera i Sejmu wystosowała łódzka rada miejska. Samorządowcy domagają się odstąpienia rządu od prywatyzacji łódzkich elektrociepłowni i sieci dystrybucyjnej, co może według nich zagrozić interesom mieszkańców miasta. Radnych poparło 26 spółdzielni mieszkaniowych. Do zakupu chętna jest francuska Dalkia i szwedzki Vattenfall. - Kwoty wymieniane w kontekście sprzedaży elektrociepłowni są poważne, mówi się nawet o 1 mld zł. Zagraniczni inwestorzy nie są przecież altruistycznymi organizacjami i chcą zarobić. Na to są tylko dwie metody - obniżyć koszty własne (redukcja zatrudnienia) i podwyższyć taryfę, co uderzy w mieszkańców miasta - mówi Marek Pater, główny specjalista w wydziale gospodarki komunalnej łódzkiego urzędu miasta. Trzy elektrociepłownie w Łodzi dostarczają energię 70 proc. mieszkańcom. Łódzcy rajcy postulują wydzielenie sieci dystrybucyjnej i nieodpłatne przekazanie jej miastu. Prywatyzacja, w opinii samorządowców, doprowadzi do utraty przez władze miasta wpływu na ceny ciepła, koszty funkcjonowania i na modernizację elektrociepłowni.
- Obawiamy się także utrudnień dla potencjalnej przyszłej konkurencji. Jeżeli miasto chciałoby rozwijać np. geotermię czy produkcję energii ze źródeł odnawialnych, wysokie ceny usług u prywatnego monopolisty sieci dystrybucyjnej będą tamą - twierdzi Pater.
Ministerstwo Skarbu Państwa twierdzi, że nie znajduje uzasadnienia do przekazywania akcji elektrociepłowni miastom, gdyż samorządy nie są przygotowane do ich wykorzystywania. - Minister nie reaguje na apele władz Łodzi i robi swoje - podsumowuje Marek Pater. W biurze prasowym MSP poinformowano nas lakonicznie, iż "sprawa jest znana, nie ma żadnych nowych faktów i MSP podtrzymuje swe dotychczasowe stanowisko".
Wyraźny trend prywatyzacji elektrociepłowni w Polsce stoi w sprzeczności z trendami europejskimi, gdzie zarządzanie nimi leży w gestii samorządów. - Dzieje się tak m.in. w Niemczech, Danii, Szwecji, Austrii. To samorządy powinny mieć decydujący głos jeśli chodzi o ustalanie cen energii. Obecnie w Polsce taryfy na ciepło są zatwierdzane przez Urząd Regulacji Energetyki, co także nie jest dobrym rozwiązaniem, gdyż centralne organy mają tendencję do dbania o interesy producentów, a nie konsumentów - wskazuje dr Kazimierz Głowacki, były pełnomocnik prezydenta Krakowa w sprawie energetyki. W przyszłości kompetencje Urzędu Regulacji Energetyki mogą przejąć prywatni, często zagraniczni właściciele. Teoretycznie istnieje organ kontrolny, czyli URE. Może on jednak mieć problemy z ewidencją kosztów, gdy przesył i produkcja energii są w jednym ręku. Doświadczenie pokazuje, że w takich przypadkach taryfy za ciepło rosną.
- Inwestorzy chętni do zakupów w sektorze elektrociepłowni chcą przede wszystkim opanować rynek, gdzie inkasuje się pieniądz, czyli sieci dystrybucyjne. Zagraniczni właściciele będą mogli kupować energię gdzie indziej, a do nas będą ją tylko dostarczać - zauważa Głowacki.
Łodzianie porównują prywatyzację elektrociepłowni do prywatyzacji warszawskiego STOEN-u. Zasadą w obu przypadkach jest przechwycenie bardzo ważnego sektora gospodarki, bezpośrednio dotykającego mieszkańców - odbiorców energii. Z tą różnicą, że w Warszawie sprzedano niemieckiemu nabywcy strategiczny zakład bez większych oporów. Mieszkańcy Łodzi chcą tego scenariusza uniknąć.
Beata Andrzejewska
Nasz Dziennik 17-11-2003

Autor: DW