Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kawa powitany

Treść

Sebastian Kawa (Aeroklub Bielsko-Bialski) wrócił wczoraj do Polski z Chile ze złotym medalem mistrzostw świata w wyścigach szybowcowych. Na lotnisku w Pyrzowicach pod Katowicami czekali na niego ojciec, koledzy i... góralski tercet muzyczno-wokalny.
Rywalizacja toczyła się nad szczytami Andów, jednak - jak przyznał Kawa - tylko podczas treningów zawodnicy mieli czas i możliwość na przyjrzenie się krajobrazowi. - W czasie zawodów człowiek jest skupiony tylko na odczuwaniu powietrza, szukaniu wznoszeń, rywalizacji, obserwacji konkurentów. Wtedy bardzo mało czasu jest na podziwianie okolicy. Szybowce latały razem z kondorami. Ptaki niestety trochę wolniej niż my. Wygrana to zawsze satysfakcja, tym bardziej że nic się tutaj nie powtarza - powiedział. Zdaniem naszego mistrza, tak naprawdę faworytami zawodów byli lokalni zawodnicy, Carlos Rocca i Rene Vidal, którzy jednak nie sprostali presji. - Rene chciał pokazać, że potrafi indywidualnie latać w tych górach. A na takich zawodach trzeba schować dumę i zająć się tym, by dobrze wypadać w konkurencjach, a nie dokonywać wyczynów - powiedział Polak.
Mistrzostwa świata w wyścigach szybowcowych odbyły się po raz trzeci i po raz trzeci triumfował w nich Kawa.
Pisk, PAP
Nasz Dziennik 2010-01-13 Nr 10

Autor: jc