Kataklizm nie dotknie junty
Treść
Z prof. dr. hab. Wiesławem Olszewskim, historykiem z Instytutu Historii Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, specjalistą w dziedzinie historii krajów pozaeuropejskich, rozmawia Anna Wiejak
Czy kataklizm w Birmie wpłynie w jakikolwiek sposób na sytuację polityczną w tym kraju?
- Po pierwsze, nie znamy jeszcze ostatecznego bilansu tej tragedii. Dotknęła ona gęsto zamieszkałe obszary nadbrzeżne, ale nie sięgnęła do Rangun. Nie objęła całego nadbrzeża. Rozmiar kataklizmu jest ogromny, ale sama Birma również. Problem stanowi to, że w zniszczonym rejonie znajduje się całkiem sporo upraw, m.in. ryżowych. Skutki kataklizmu w żadnym razie nie dotknęły całego kraju, który doświadczył większych tragedii.
Jakie mogą być konsekwencje?
- Będzie to sprawdzian dla działalności rządzącej Birmą junty wojskowej, natomiast nie byłbym skłonny do wyciągania daleko idących wniosków. Wydaje się bardzo mało prawdopodobne, aby żywioł przyczynił się np. do zakończenia władzy wojskowych w Birmie. Zresztą przenieśli oni stolicę do środka kraju, tam też znajduje się całe centrum administracyjne, które nie ucierpiało. Nie jest to kraj demokratyczny, w związku z czym obecne nastroje nie powinny mieć wpływu na to, co się dzieje w państwie.
Czy uda się do wszystkich dotrzeć z pomocą, biorąc pod uwagę panujące w Birmie warunki?
- Nigdy się nie dociera z pomocą do wszystkich, natomiast leży w interesie junty, żeby ta pomoc została sprawiedliwie rozdzielona, dlatego że kataklizm dotknął tereny zamieszkałe głównie przez etnicznych Birmańczyków. Ci ostatni stanowią ostoję państwa ze względu na stałe kłopoty z mniejszościami.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2008-05-08
Autor: wa