Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kaspijska ropa już za 3 lata?

Treść

Już w 2010 r. Polska może rozpocząć import ropy naftowej z basenu Morza Kaspijskiego, co znacząco zmniejszyłoby naszą zależność energetyczną od dostaw z Rosji, a co za tym idzie - zwiększyłoby bezpieczeństwo energetyczne i polityczne naszego kraju. Taką informację przekazał po zakończeniu wizyty w USA wiceminister gospodarki Piotr Naimski. Ujawnił on, że władze prowadzą także zaawansowane negocjacje na temat zapewnienia Polsce alternatywnych dostaw gazu.
To nie przypadek, że wizyta premiera Jarosława Kaczyńskiego w Stanach Zjednoczonych, a także - rozpoczynająca się właśnie - prezydenta, przy okazji szczytu ONZ, przebiegają pod hasłami bezpieczeństwa energetycznego. Temat ten robi furorę w całym świecie, nic więc dziwnego, że jest obecny również podczas rozmów polskich przywódców z najważniejszymi politykami całego świata, od Stanów Zjednoczonych, przez Azję, po Europę.
To nie wizy czy tarcza antyrakietowa ani nawet tak nagłośniony w kraju temat zwiększenia liczebności naszych wojsk w Afganistanie były swoistym leitmotivem wizyty szefa polskiego rządu w Stanach Zjednoczonych. Każda ważna rozmowa - z wiceprezydentem Dickiem Cheneyem, sekretarz stanu Condoleezzą Rice czy członkami Amerykańskiej Izby Handlowej - kończyła się komunikatem prasowym o poruszeniu tematu energetyki. Jak pisaliśmy w relacjach z tej wizyty, błędem byłoby oczekiwanie konkretnych ustaleń. Za sukces zostało uznane poparcie udzielone przez administrację George'a W. Busha dla planów budowy rurociągu, który dostarczy krajom europejskim ropy innej niż rosyjska.
Dziś takie koncerny jak Exxon Mobil czy Chevron mogą rozmawiać o planach transferu ropy z Azerbejdżanu, ale i Kazachstanu dzięki tankowcom przepływającym przez Morze Kaspijskie. Potem przez Gruzję na Ukrainę i dalej rurociągiem Odessa - Brody do Płocka i Gdańska, a stamtąd dzięki Naftoportowi w dowolne miejsce w Europie.
W opinii wiceministra gospodarki Piotra Naimskiego, który towarzyszył premierowi w USA, ten projekt jest możliwy do realizacji w ciągu trzech lat. Dostawa tej ropy może zaspokoić potrzeby polskiego rynku w około 20 procentach.
Dużo trudniejsze są rozmowy o dostawie gazu. W tej chwili najważniejszymi partnerami do takich rozmów są kraje północnej Afryki (np. Algieria) i Norwegia. Właśnie o tym zamierza rozmawiać prezydent Lech Kaczyński z Jensem Stoltenbergiem, premierem tego ostatniego kraju podczas spotkania na forum ONZ. Obecnie plany dywersyfikacji dostaw gazu do Polski obejmują właśnie budowę terminalu na gaz skroplony LNG (do końca roku Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo ma zdecydować, czy powstanie on w Świnoujściu czy w Gdańsku) oraz gazociąg z szelfu norweskiego.
O wszelkich innych projektach, jak gazociąg Nabucco, nie ma w tej chwili mowy. Szybciej niż Nabucco, który może przesyłać albo gaz rosyjski (i wtedy trudno mówić o jakiejkolwiek dywersyfikacji), albo irański (kłopotliwe ze względu na sytuację polityczną), może pojawić się pomysł dołączenia do rurociągu znad Morza Kaspijskiego rury z gazem. Jednak już projekt "norweski" i LNG pozwoli Polsce zaspokoić ok. 1/3 zapotrzebowania na ten surowiec.
- Ale im więcej kierunków dostaw, tym większe bezpieczeństwo - podkreśla wiceminister Naimski.
Nieoficjalnie wiadomo, że w pierwszej połowie przyszłego roku szef polskiego rządu planuje wizytę w kilku byłych republikach sowieckich. Nietrudno się domyślić, że głównym tematem będzie bezpieczeństwo energetyczne. Bo to dziś sprawa numer jeden w polskiej polityce zagranicznej.
Mikołaj Wójcik

"Nasz Dziennik" 2006-09-18

Autor: wa