Kasę UE zatkają biedni kandydaci
Treść
Komisja Europejska rozpoczęła poufne prace nad kształtem unijnego budżetu na lata 2007-2013. Bruksela będzie chciała wspierać rozwój gospodarek zachodnioeuropejskich kosztem ograniczenia puli środków dla najuboższych regionów rozszerzonej Unii Europejskiej, w tym Polski. W dodatku jej najbogatsze państwa - m.in. Niemcy i Szwecja, chcą, tak jak Wielka Brytania, uzyskać rabat, zmniejszający ich wpłaty do unijnej kasy, co sprawi, że uzupełnią ją... potencjalni nowi biedni członkowie UE.
Cięcia w wydatkach na rolnictwo i unijnych funduszach pomocowych dla najuboższych regionów liczącej 25 państw Unii to nieoficjalne jeszcze pomysły w nowym unijnym budżecie. Jak dowiedział się "Nasz Dziennik", propozycje rozwiązań, które odebrałyby nowym członkom Unii szanse na znaczące wsparcie ze wspólnego budżetu, popierają między innymi Niemcy i ich reprezentant w Komisji Europejskiej, odpowiedzialna za unijny budżet komisarz Michaele Schreyer.
Piętnastka chce jeszcze we własnym gronie zatwierdzić nowy budżet dla wszystkich 25 państw poszerzonej UE na grudniowym szczycie w Brukseli. Na tym samym spotkaniu europejscy przywódcy mają także zaaprobować ostateczny kształt unijnej konstytucji. Przedstawiciele Niemiec i Francji zdążyli już podkreślić związek między obu zagadnieniami. Chodzi o mgliste obietnice przyznania jakichś korzyści dla Polski i Hiszpanii w zamian za zaniechanie przez te kraje walki o utrzymanie podziału głosów w Radzie UE ustalone w traktacie z Nicei.
Mimo ambitnych planów rozwoju i ogromnego wyzwania, jakim jest dla Piętnastki przyjęcie w maju przyszłego roku 10 nowych państw członkowskich, obecni członkowie ani myślą zwiększać limit wydatków przewidzianych we wspólnym budżecie. Poszczególne unijne stolice martwią się bardziej dekoniunkturą i problemami gospodarczymi we własnych krajach.
Jeszcze przed zakończeniem tak zwanych negocjacji akcesyjnych mniej zamożne państwa obecnej Piętnastki - Hiszpania, Grecja i Portugalia, zagwarantowały sobie dostęp do unijnych funduszy po przyjęciu nowych, znacznie uboższych członków. Taką samą pomoc zapewniono również wschodnim landom Niemiec. Do mniejszej puli środków ustawi się zatem znacznie dłuższa kolejka.
Tymczasem miliardy euro z kontrybucji składanych przez państwa członkowskie Bruksela zamierza przeznaczyć na osiągnięcie celu z 2000 roku z Lizbony, która zakłada uczynienie Unii najbardziej konkurencyjną gospodarką świata do 2010 roku. Większość wydatków ma w związku z tym trafić do najnowocześniejszych gospodarek Europy zachodniej, mniej środków dostaną natomiast nowi członkowie, w tym Polska. Dotyczy to między innymi wydatków na rozwój transportu i badań naukowych.
Co gorsza, państwa wpłacające obecnie najwięcej pieniędzy do unijnej kasy: Niemcy, Holandia i Szwecja, chcą - śladem Wielkiej Brytanii - uzyskać redukcję własnych składek do budżetu Unii. Ten postulat może poprzeć Komisja Europejska. W 1984 roku ówczesna premier Margaret Thatcher wynegocjowała specjalny rabat budżetowy dla swojego kraju, który pokrywają pozostali członkowie Unii. Po ewentualnym wejściu do niej będzie się na niego składać również Polska i pozostałe 9 krajów kandydujących.
Piotr Wesołowski, Bruksela
Biedacy mają finansować UE
Spełnienie żądań Niemców, Holendrów i Szwedów oznaczałoby przesunięcie ciężaru finansowania wydatków brukselskiej biurokracji na nowych członków Unii, z których Polska wpłaca do unijnej kasy najwięcej, a które i tak nie będą potrafiły wykorzystać większości teoretycznie dostępnych im środków. Również w długiej perspektywie nasz kraj wpłacałby do unijnego budżetu znacznie więcej środków, niż miałoby z powrotem trafiać do naszego kraju. W ten sposób biedna Polska finansowałaby Unię Europejską.
Piotr Wesołowski
Nasz Dziennik 10-10-2003
Autor: DW