Kary za handel bronią
Treść
Departament Stanu USA oficjalnie potwierdził informację, że firma  ochroniarska Xe, wcześniej działająca pod nazwą Blackwater, zapłaci 42  mln dolarów kary za nielegalny eksport broni. Według amerykańskich  władz, organizacja ta 288 razy w latach 2003-2009 naruszyła prawo  dotyczące handlu bronią.
Waszyngton przyznał, że chodzi o  "nielegalny eksport artykułów obronnych". Nie podał jednak żadnych  konkretów. Władze zapewniały natomiast, że firma Xe nie sprzedawała  nowoczesnych technologii, co mogło być ze szkodą dla obronności USA.  Departament Stanu potwierdził także, że zawarł z firmą ochroniarską  ugodę, która pozwoli jej uniknąć dalszego postępowania karnego w tej  sprawie.
"New York Times" poinformował, że Blackwater sprzedała  nielegalnie broń Afgańczykom, szkoliła snajperów dla policji tajwańskiej  i proponowała usługi szkoleniowe oddziałom na południu Sudanu.  Blackwater zmaga się z pozwami sądowymi od września 2007 roku, kiedy jej  ochroniarze otworzyli ogień w Bagdadzie, zabijając kilkunastu  nieuzbrojonych cywilów. Firma zmieniła potem nazwę na Xe Services. W  lutym w Afganistanie Blackwater/Xe zatrudniła narkomanów do pomocy przy  szkoleniu afgańskich żołnierzy i nakazała wszystkim nosić broń osobistą,  mimo że pracownicy tej firmy nie mieli stosownych zezwoleń.
Blackwater  była największą z prywatnych firm ochroniarskich zatrudnianych przez  USA w Iraku. Wartość jej kontraktów sięgała setek milionów dolarów  rocznie. Firma była przy tym wplątana w kilka skandali, szczególnie w  tragiczny incydent w Bagdadzie z września 2007 roku. Agenci Blackwater  chroniący wtedy dyplomatów amerykańskich zastrzelili niewinnych ludzi,  biorąc ich - jak twierdzili - za terrorystów.
ŁS, PAP
Nasz                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                     Dziennik                                                                                                                                             2010-08-25
Autor: jc