Karty wciąż w badaniu
Treść
Karty podejścia lotniska w Smoleńsku są wciąż badane. Biegli przygotowujący opinię na ten temat czekają na ekspertyzę zdjęć satelitarnych lotniska, która ma być opracowywana przez Służbę Wywiadu Wojskowego. Prokuratura nie informuje o szczegółach obu badań.
Karty podejścia lotniska w Smoleńsku, którymi dysponowali piloci 7 i 10 kwietnia ub.r. - jak miał zeznać jeden z pilotów 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego - różniły się między sobą i dlatego na zlecenie prokuratury wojskowej miały zostać przeanalizowane przez ekspertów dęblińskiej Szkoły Orląt. Podpułkownik Janusz Chojecki, rzecznik prasowy Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych, nie wypowiada się na ten temat. - To było robione na wniosek prokuratury wojskowej i o wszelkie informacje należy się zwracać do prokuratury - mówi.
Według rzecznika NPW, sprawa kart jest wciąż badana, a opinia przygotowana przez Wyższą Szkołę Oficerską Sił Powietrznych w Dęblinie nie jest ostateczna. - Opinię, którą prokuratura już otrzymała, należy traktować jako wstępną, wymagającą uzupełnienia. Do wydania opinii ostatecznej należy przedłożyć biegłym opinię dotyczącą analizy zdjęć satelitarnych miejsca katastrofy, która aktualnie także jest uzupełniana - wyjaśnia rzecznik prasowy NPW płk Zbigniew Rzepa. Aby mogła zostać przygotowana poszerzona opinia ekspertów z katedry nawigacji z Dęblina, wcześniej musi zostać wydana opinia dotycząca zdjęć lotniska z kwietnia 2010 roku. Tę analizę ma przygotować Służba Wywiadu Wojskowego. Karty podejścia lotniska Siewiernyj, jakimi dysponowali piloci w kwietniu, miały się różnić od stanu rzeczywistego w Smoleńsku. Różnice miały dotyczyć współrzędnych pasa i rozmieszczenia radiolatarni. Jedna z wersji mówiła o przesunięciu dalszej radiolatarni z szóstego na czwarty kilometr, druga o większej o mniej więcej 650 m odległości między radiolatarniami, niż wynikałoby to z karty podejścia. W karcie miały się znajdować także nieprawdziwe współrzędne progu pasa startowego na lotnisku Smoleńsk Siewiernyj.
PPT
Nasz Dziennik 2011-03-23
Autor: au