Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Karty rozdaje Merkel z Sarkozym

Treść

O wyborze nowego prezydenta Unii Europejskiej Hermana Van Rompuya i szefowej dyplomacji Catherine Ashton rozpisują się wszystkie światowe media. I choć liderzy Wspólnoty starają się zachwalać swój wybór, to objęciu stanowisk przez mało znaczących i mało znanych polityków towarzyszy ciekawość, a niekiedy wręcz rozbawienie prasy globalnych mocarstw. Kraje Starego Kontynentu czują się zawiedzione. W Unii bez zmian - karty dalej rozdają Angela Merkel i Nicolas Sarkozy.
Suchej nitki na nowym prezydencie UE i szefowej dyplomacji nie pozostawiła prasa we Włoszech zawiedziona nieskutecznym ubieganiem się przez byłego włoskiego premiera - komunistę Massimo D'Alemę, o fotel szefa dyplomacji. Jak oceniła gazeta "Corriere della Sera", pisząc o prezydencie UE Hermanie Van Rompuyu i szefowej dyplomacji Catherine Ashton, nominacja "pana i pani Nikt" jest zdradą traktatu lizbońskiego, której dopuściły się Francja i Niemcy. "Europa zrobiła krok, a raczej dwa w kierunku tego, by nie mieć żadnego znaczenia" - komentuje "Corriere della Sera". Z kolei jeden z najbardziej opiniotwórczych dzienników "La Stampa" zaznacza, że czwartkowe wybory to tak naprawdę zwycięstwo Angeli Merkel i Nicolasa Sarkozy'ego. Zdaniem gazety, jeśli porażka Massimo D'Alemy jest przejawem słabości Włoch, to nominacja Rompuya i Ashton jest oznaką osłabienia całej Wspólnoty. "Kiedy Hillary Clinton będzie musiała porozmawiać z Europą, zadzwoni do pani Ashton czy do pani Merkel?" - zapytuje dziennik.
"Do kogo dzwonić, kiedy chce się zadzwonić do Europy?" - pyta również brytyjski dziennik "The Guardian", który komentując czwartkowe wyniki, ironizuje, że dla nowych liderów nie ustanie ruch uliczny w Brukseli, nie mówiąc o Pekinie. Gazeta podkreśla, że prezydent Van Rompuy nie posiada silnej osobowości i niczym się nie wyróżnia. "The Guardian" oskarża Niemcy i Francję o pokrzyżowanie zamiarów wyboru silnego przywódcy, przez co Europa wróciła na stary szlak. Zdaniem gazety, wyboru dokonano zakulisowo, a zmowa Paryża i Berlina nie jest nowością, gdyż dotychczas wszelkie sprawy załatwiano tak, jakby kraje takie, jak Polska, Szwecja oraz inne nie należały do "27". Dziennik zwraca również uwagę na brak doświadczenia Van Rompuya i Ashton i pyta, czy nowy prezydent UE będzie mógł stanąć obok przywódców Stanów Zjednoczonych, Rosji czy Chin jako równy partner. Tymczasem "Daily Mail" zwraca uwagę na Catherine Ashton, która nie spodziewając się tego typu nobilitacji, nie miała nawet przygotowanego przemówienia.
Liderzy Unii Europejskiej opowiedzieli się za premierem Belgii, który nie jest zbyt dobrze znany w świecie, chociaż pierwotnym zamierzeniem był wybór kogoś, kto byłby twarzą Wspólnoty, jak na przykład Tony Blair - podał rosyjski portal informacyjny Russia Today. Jak napisała RT, wybory nie obyły się bez kontrowersji, ponieważ szczególnie kraje Europy Środkowej i Wschodniej nie były zadowolone ze sposobu wyłonienia spośród kandydatów prezydenta i szefa dyplomacji UE. "Zdaniem Polski i Litwy, wyborowi towarzyszyło zbyt dużo rozmów zakulisowych, nie wszystko było dostatecznie transparentne". Serwis informuje, że większość Europejczyków jest zdezorientowana co do dwóch nowych stanowisk, prezydenta i ministra spraw zagranicznych UE. "Pytaniem jest, jak wielką władzę mają ci nowi ludzie" - zastanawia się RT.
Zdaniem amerykańskiego portalu World Net Daily, UE uważa się za "klub demokratów", a tymczasem proces wyboru jej nowego lidera był "daleki od transparentności czy otwartości". Europejczycy nie mieli nic do powiedzenia, nawet poprzez swoich parlamentarzystów. Wybór Van Rompuya został ogłoszony po obiedzie za zamkniętymi drzwiami, w którym uczestniczyli czołowi politycy krajów Wspólnoty. Belgowie natomiast bronią tego procesu, mówiąc, że wybór został podjęty przez liderów wyłonionych w sposób demokratyczny. Portal zaznacza, że Tony'ego Blaira zdyskwalifikowało wsparcie dla Stanów Zjednoczonych, decyzja wprowadzenia wojsk do Iraku i bliskie kontakty z byłym amerykańskim prezydentem Georgem W. Bushem, przez co stał się w Europie "postacią dzielącą."
Z oczywistych powodów belgijski dziennik "Le Soir" zachwala wynik wyborów, podkreślając, że Van Rompuy będzie godził kraje członkowskie, a Komisja Europejska zajmie się rozwijaniem europejskiego projektu. Zdaniem gazety, również wybór Brytyjki Catherine Ashton jest korzystny, ponieważ sprawia, że eurosceptyczna Wielka Brytania pozostanie w Unii Europejskiej jeszcze przynajmniej przez 5 lat, szczególnie że do władzy w przyszłorocznych wyborach dojdą najprawdopodobniej konserwatyści.
Wojciech Kobryń
"Nasz Dziennik" 2009-11-21

Autor: wa