Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Karty rozdają Izraelczycy

Treść

Z ks. prof. Waldemarem Chrostowskim z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie i Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, przewodniczącym Stowarzyszenia Biblistów Polskich, rozmawia Małgorzata Bochenek
W czasie uroczystego powitania w Betlejem należącym do Autonomii Palestyńskiej Papież podkreślił, że Stolica Apostolska popiera prawo narodu palestyńskiego do suwerennej ojczyzny. Benedykt XVI zwrócił się do wszystkich stron przewlekłego konfliktu, prosząc o odłożenie na bok wszelkich krzywd i podziałów. Zatem mówi jasno: naród palestyński ma prawo do suwerenności...
- Do niedawna to Izraelczycy musieli martwić się o uznanie własnej państwowości, o to, by ona przetrwała i okrzepła. Po ponad sześćdziesięciu latach od czasu, kiedy powstało państwo Izrael, dzisiaj jest ono wpisane w polityczną i dyplomatyczną mapę świata jako autonomiczny, suwerenny twór państwowy, uznany także dyplomatycznie przez Stolicę Apostolską.
Nadszedł zatem czas, aby uznać również prawo i inspiracje polityczne Palestyńczyków do suwerennego państwa, uszanować i zaakceptować ich tożsamość. W ostatnich latach mówi się o tych prawach bardzo wiele, odbywają się rozmaite spotkania pokojowe, padają obietnice. Jednak kiedy zbliża się termin ich realizacji, okazuje się, że są one bez pokrycia. Zamiast spodziewanej suwerenności to, co było obiecane, odwleka się w nieokreśloną przyszłość. Taka sytuacja powoduje frustracje i zmęczenie Palestyńczyków, którzy chcieliby czuć się jak w domu na ziemi, gdzie się urodzili i którą zamieszkują. Powstanie państwa palestyńskiego i ułożenie przyjaznych stosunków z Izraelczykami byłoby czymś absolutnie decydującym dla ustanowienia trwałego pokoju na Bliskim Wschodzie. Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że karty w tej grze rozdają Izraelczycy, od nich zależy, czy i kiedy marzenia, plany Palestyńczyków się spełnią.
W Betlejem, za Janem Pawłem II, Papież Benedykt XVI powtórzył orędzie z Roku Jubileuszowego "Nie lękajcie się!". Powiedział m.in.: "Bądźcie pomostem do dialogu i konstruktywnej współpracy w budowaniu kultury pokoju na miejsce obecnej patowej sytuacji strachu, agresji i frustracji. Budujcie swe Kościoły lokalne, czyniąc z nich pracownie dialogu, tolerancji i nadziei, a także solidarności i praktycznej miłości". Czy dzisiaj jeszcze bardziej aktualne są te słowa?
- One pozostają zawsze aktualne, a teraz stają się szczególnie pilne. Palestyńczycy są zmęczeni wszystkim, co się dzieje w Ziemi Świętej przez ostatnie kilkadziesiąt lat. Nigdy nie była to ziemia pokoju, ale jeszcze nigdy w historii konflikty i napięcia nie były tak silne i krwawe jak w drugiej połowie XX wieku oraz na progu XXI wieku. Poprzednicy Benedykta XVI na Stolicy Piotrowej apelowali o pokój, sprawiedliwość, umiejętność wzajemnego przebaczania. Papieskie apele pozostają jednak bez echa. Wydarzenia w ostatnim okresie świadczą o tym, iż do osiągnięcia pokoju i zgody jest tam bardzo daleko. Benedykt XVI przybywa jako pielgrzym pokoju. Ojciec Święty zdaje sobie sprawę z tego, że wszystkie przemiany polityczne należy rozpocząć od głębokiej przemiany serc i sumień oraz zmiany wzajemnego negatywnego nastawienia stron trwającego konfliktu.
Podczas Mszy św. w Betlejem na placu Żłóbka na terenie Autonomii Palestyńskiej Benedykt XVI, zwracając się do obecnych pielgrzymów ze Strefy Gazy rozdzieranej wojną, zapewnił przybyłych o swojej z nimi solidarności. To ważne słowa, bo świadczą o tym, że Kościół i świat o nich pamięta.
Jaka jest sytuacja katolików, chrześcijan, zwłaszcza pochodzenia arabskiego, zamieszkujących tamte tereny?

- Sytuacja katolików jest bardzo skomplikowana i bardzo trudna, nakładają się na siebie rozmaite jej płaszczyzny i perspektywy. Etnicznie są oni Arabami, jednak od pozostałych Arabów różni ich to, że będąc chrześcijanami, pozostają w zdecydowanej mniejszości. Ponieważ są Arabami, odróżniają się też od Izraelczyków, a ci traktują ich tak jak całą ludność arabską. Nie mają do nich zaufania i najchętniej widzieliby ich jako emigrantów. Z kolei żydzi ortodoksyjni traktują ich jako chrześcijan, a zarazem Arabów, zatem ładunek negatywnych emocji jest zdwojony. Wielu palestyńskim chrześcijanom wydaje się, że jedyną alternatywą jest opuszczenie Ziemi Świętej i ułożenie sobie życia na obczyźnie. Taka determinacja niesie ze sobą niebezpieczeństwo, że miejsca święte, które istnieją w Ziemi Świętej, przeobrażą się w swoiste skanseny, zamiast być sanktuariami, w których znajduje wyraz żywa wiara wyznawców Jezusa Chrystusa.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-05-14

Autor: wa