Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Karlsruhe postawiło wyraźne granice Unii Europejskiej

Treść

Najważniejszym skutkiem wyroku Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe jest wstrzymanie procesu ratyfikacji traktatu lizbońskiego w Niemczech. Mimo że rząd Angeli Merkel robi dobrą minę do złej gry, to sędziowie swoim wyrokiem narobili kanclerz dużo kłopotu.
Komentarze w Polsce na temat wyroku Federalnego Trybunału Konstytucyjnego (FTK) w Karlsruhe pokazują wyraźnie, jak można manipulować faktami. Media podkreślają jedynie, że niemiecki Trybunał Konstytucyjny potwierdził zgodność traktatu lizbońskiego z niemiecką ustawą zasadniczą, zapominają jednak dodać, że do urzeczywistnienia tego faktu należy spełnić określone warunki. I o te warunki tutaj chodzi, czyli o to, że sędziowie (czego się raczej nikt nie spodziewał) nakazali wstrzymać niemieckiemu prezydentowi proces ratyfikacji. FTK dostrzegł zagrożenia dla Niemiec wynikające z przedwczesnej ratyfikacji traktatu, sędziowie uznali bowiem, że istnieje bardzo duże niebezpieczeństwo utraty suwerenności narodowych parlamentów.
Jednak się bali
Bezpośrednio po wysłuchaniu wyroku przedstawiciel strony rządowej, minister spraw zagranicznych Frank Walter Steinmeier (SPD), z wyraźną ulgą przyznał, że decyzja sędziów jest korzystna dla rządu, bowiem nie zmusza go do do powtórki całego procesu ratyfikacyjnego Szef niemieckiej dyplomacji zaznaczył, że rząd czeka jeszcze długa i ciężka droga. Niemieckie media przyznają, że pomimo wielu pośrednich politycznych nacisków na Trybunał Konstytucyjny w kręgach rządowych istniała obawa, iż sędziowie mogą uznać brak zgodności ratyfikacji z niemiecką konstytucją.
Środki społecznego przekazu w Niemczech wykazują więcej zdrowego rozsądku niż polskie, wyraźnie podkreślając, że co prawda TK uznał traktat za zgodny z konstytucją, ale jednocześnie zaznaczają, iż sędziowie z Karlsruhe swoim wyrokiem postawili wyraźnie granice kompetencyjne Unii Europejskiej. Jak napisał tygodnik "Fokus", TK nie tylko nakazuje najpierw wzmocnić niemiecki parlament w zderzeniu z instytucjami europejskimi, ale decyzja sędziów wzmocni także niemiecki Trybunał Konstytucyjny w zderzeniu z Trybunałem Sprawiedliwości w Luksemburgu. "Frankfurter Allgemeine Zeitung" zauważył, że według sędziów Trybunału Konstytucyjnego, integracja europejska na podstawie traktatów między suwerennymi państwami nie może postępować w drodze ograniczania krajom członkowskim pola do politycznego działania. Natomiast "Hannoversche Allgemeine Zeitung" napisał, że sędziowie swoim wyrokiem w ogóle nie przysłużyli się europejskiej idei, gdyż dla nich Europa jest raczej złem koniecznym. O strukturalnym deficycie demokracji napisał z kolei "Financial Times Deutschland".
Niemieccy konstytucjonaliści i publicyści zgodnie podkreślają, że wyrok z Karlsruhe można nazwać historycznym, gdyż praktycznie poprzez wzmocnienie roli narodowych parlamentów nakazuje wzmocnienie demokracji w Unii Europejskiej. Jeżeli tak, to musi to oznaczać, że bez tego wyroku demokracja w Unii byłaby zagrożona, a suwerenność poszczególnych państw zbyt ograniczona. Pozostaje tajemnicą, dlaczego tych wątków nie poruszają polskie media.
Tutaj musi decydować narodowy parlament
Federalny Trybunał Konstytucyjny uznał, że niemiecki parlament musi mieć więcej niż instytucje europejskie do powiedzenia w ważnych dla kraju i jego obywateli sprawach. Do najważniejszych z nich sędziowie zaliczyli kwestie związane z prawem karnym, policją, wojskiem, podatkami, sprawami socjalnymi, religią i prawem rodzinnym. O tych wszystkich sprawach, nawet wtedy, gdy UE nakaże je zmienić, musi zdecydować niemiecki parlament. O udziale Bundeswehry w militarnych misjach pokojowych ma decydować Bundestag, a o tym, czy wolno zestrzelić samolot pasażerski, który może być zagrożeniem terrorystycznym, także musi decydować niemiecki parlament.
Sukces skarżących
W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" jeden ze skarżących, dr Peter Gauweiler (CSU), stwierdził, że jest bardzo zadowolony z wyroku, gdyż - jak zaznaczył - w zasadzie wszystkie jego postulaty, czyli wszystkie punkty, w których zauważa zagrożenia narodowej suwerenności, zostały przez sędziów potwierdzone. - Jest jasno i wyraźnie powiedziane, że w takiej postaci, w jakiej się teraz znajduje proces ratyfikacji, prezydent nie może złożyć swojego podpisu, czyli obecnie traktat nie może być w Niemczech ratyfikowany - powiedział Gauweiler. Dodał, że podpis będzie możliwy jedynie po zmianach prawnych, jakich musi dokonać Bundestag jako przedstawiciel ludu i Bundesrat jako przedstawiciel poszczególnych landów. - To jest nasze wielkie zwycięstwo, gdyż nie chcemy, aby za decyzjami w UE stał jakiś centralny komitet, lecz idea europejska była rozpowszechniona poprzez ideę Europy Ojczyzn, do czego powinien przyczynić się wyrok niemieckiego trybunału - powiedział Gauweiler. Dodał, iż także dziennikarze powinni być z tego wyroku zadowoleni, gdyż przyczyni się on również do większej wolności prasy.
Rozmawiając z "Naszym Dziennikiem", adwokat Stefan Hambura stwierdził, że jest zdziwiony, iż w Polsce tak słabo został podkreślony fakt, że ratyfikacja traktatu z Lizbony w Niemczech została wstrzymana. - To jest bardzo daleko idące orzeczenie niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego, które de facto oznacza, że do tej pory niemiecki parlament nie wywiązał się ze swojego zadania, jakim było zagwarantowanie suwerenności państwowej, czyli ustawy okołotraktatowe nie zostały odpowiednio przygotowane - powiedział nam Hambura. Zaznaczył, że sędziowie FTK w orzeczeniu wyroku stwierdzili niezgodność niektórych zapisów okołotraktatowych z niemiecką ustawą zasadniczą, jak chociażby artykułów 38 i 23 niemieckiej konstytucji.
Zdaniem berlińskiego adwokata, słowa kanclerz Merkel, że jest zadowolona z wyroku, są niczym innym jak tylko zwykłym PR, który ma za zadanie częściową porażkę przekuć w zwycięstwo. - Jeżeli w Polsce przebiła się teza, że jest sukces niemieckiego rządu, to oznacza, iż pani Merkel ma bardzo dobry PR także w naszym kraju - powiedział Hambura. Przypomniał, że niemiecki TK obalił marzenia wielu niemieckich polityków o zintegrowanym, silnym państwie europejskim, stwierdzając dokładnie, iż Unia Europejska to związek suwerennych państw, a nie żadna federacja. - Niemiecki Trybunał Konstytucyjny powiedział dokładnie, że jeżeli Niemcy chciałyby stać się częścią federacji Europejskiej, to najpierw musiałby o tym zadecydować cały naród w referendum zgodnie z artykułem 146 niemieckiej konstytucji - dodał berliński adwokat. Jeszcze raz zaznaczył, że jest to fundamentalny wyrok w kontekście zależności: Unia Europejska - państwa narodowe - narodowe parlamenty. Jego zdaniem, tym wyrokiem FTK zagwarantował sobie orzecznictwo na tym samym poziomie co Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu i będzie go także kontrolował. Hambura jest przekonany, że wyrok niemieckiego trybunału jest wyzwaniem dla polskich polityków, którzy powinni zrezygnować z wakacji i w tym czasie przygotować taką samą ustawę, jak to będzie robił Bundestag. - Jeżeli Polska sobie tego nie zapewni, to w Europie zostanie wzmocniona rola Niemiec i niemieckiego parlamentu, a strona polska pozostanie bez legitymacji swojego Narodu - ostrzegł Stefan Hambura. Zaznaczył, że orzeczenie niemieckiego FTK jest zwycięstwem eurosceptyków i eurorealistów w UE.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2009-07-03

Autor: wa