Karimow nadal prezydentem
Treść
Wybory w Uzbekistanie ponownie wygrał Isłam Karimow, uzyskując 88,1 proc. głosów. Wprawdzie zdaniem Centralnej Komisji Wyborczej elekcja została przeprowadzona zgodnie z konstytucją, jednak obserwatorzy OBWE ocenili, że nie spełniała ona demokratycznych wymogów.
Zgodnie z konstytucją Uzbekistanu, Karimow wyczerpał już dopuszczalne dwie kadencje na stanowisku prezydenta. Nie wyjaśnił też ani nie uzasadnił przy tym, dlaczego ubiegał się o kolejną. Tymczasem obserwatorzy z ramienia OBWE wysunęli szereg uwag dotyczących nieprawidłowości w przeprowadzeniu elekcji. Zakwestionowali oni m.in. oficjalną frekwencję wyborczą, która zdaniem władz wyniosła 90,6 proc., podczas gdy w rzeczywistości do urn udała się "niewielka liczba wyborców".
Obserwatorzy wyrazili również opinię, że głosowanie odbyło się w sytuacji ścisłej politycznej kontroli, co ograniczyło możliwości działania opozycji. W czasie wyborów granice państwa były zamknięte, ludność zaś donosiła o wzmożonej obecności służb policyjnych w głównych miastach kraju. Do Uzbekistanu nie wpuszczono wprawdzie przedstawicieli zachodnich mediów, ale z pobliskiego Kirgistanu doszły do nich informacje, że Uzbecy bali się głosować na innego kandydata niż obecny prezydent.
Isłam Karimow już od 17 lat rządzi w Uzbekistanie i chociaż uważa się za gwaranta stabilności spokoju, broniącego świecki Uzbekistan przed groźbą radykalnego fundamentalizmu islamskiego, to wielokrotnie spotykał się z krytyką zachodnich krajów. Najostrzej zachodnie rządy zareagowały w 2005 r., kiedy w mieście Andiżan wojsko z polecenia Karimowa otworzyło ogień do uczestników pokojowej demonstracji. W masakrze zginęło kilkaset osób. W Uzbekistanie zakazane jest tworzenie opozycyjnych partii politycznych oraz niezależnych mediów.
Anna Wiejak
"Nasz Dziennik" 2007-12-27
Autor: wa