Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kapłan z "agentury imperializmu"

Treść

Ksiądz infułat Bogdan Kiełb (1897-1967) Już w czasie studiów w seminarium duchownym przełożeni stwierdzili u alumna Bogdana Kiełba doskonałe zdolności naukowe i oryginalny talent kaznodziejski, dlatego kwalifikowali go do dalszych studiów. Jako kapłan w latach międzywojennych był niezmordowany w pracy duszpasterskiej z młodzieżą i na niwie trzeźwości. W Jędrzejowie w czasie okupacji niemieckiej nieustraszenie wspierał duchowo parafian w ich działaniach konspiracyjnych. Oddany sprawie Bożej i dobru Ojczyzny w PRL zaliczony został do kapłanów nie tylko wrogich państwu ludowemu, ale też do "agentury imperializmu". Wtedy nie dał się złamać ani domiarami podatkowymi, ani żadnymi innymi szykanami. Bogdan Kiełb urodził się w Wawrzeńczycach 25 stycznia 1897 roku. Był synem Wincentego i Agnieszki z Lipińskich. Ojciec pochodzący z Buska Zdroju pracował jako organista w parafii Wawrzeńczyce. Syn więc od najmłodszych lat był związany z kościołem, muzyką i śpiewem kościelnym. Początkowe nauki pobierał w miejscowej szkole elementarnej. Od 1908 r. był uczniem gimnazjum w Warszawie. Z rozpoczęciem I wojny światowej, po ukończeniu pięciu klas w gimnazjum, z powodu nie najlepszego zdrowia przerwał naukę. Podjął ją po rocznej przerwie w wyższej szkole realnej w Będzinie. Ze świadectwem dojrzałości z 23 czerwca 1918 r. Bogdan Kiełb w sierpniu zgłosił się do seminarium duchownego w Kielcach. Złożył egzamin wstępny i został przyjęty na kurs II. Alumn seminarium Bogdan Kiełb po początkowych trudnościach w nauce pracą i pilnością nadrabiał braki. Uzdolniony muzycznie koncertował na fortepianie podczas różnych akademii seminaryjnych, często zastępował profesora w nauczaniu śpiewu, prowadził chór klerycki. Mając dobrą pamięć i zamiłowanie do poezji, z talentem deklamował wiersze, sam też tworzył. Jak go określali koledzy seminaryjni i liczni księża, także współpracujący z nim wikariusze, należał do tych osób, z którymi należało i warto było się przyjaźnić. Święceń kapłańskich udzielił mu 15 czerwca 1922 r. ordynariusz kielecki ks. bp Augustyn Łosiński. Praca w duszpasterstwie parafialnym Po święceniach kapłańskich ks. Bogdan Kiełb został mianowany wikariuszem w parafii Brzeziny, po roku przeniesiono go do Skalbmierza, w 1927 r. na wikariat do kieleckiej katedry, gdzie pracował przez dwanaście lat. Tu wkrótce odniósł znaczące sukcesy w pracy z młodzieżą. W 1929 r. został dyrektorem Związku Młodzieży Żeńskiej w Kielcach, prefektem siedmioklasowej Szkoły Powszechnej im. Marii Konopnickiej, następnie nauczycielem religii w Żeńskim Gimnazjum im. bł. Kingi. Wkrótce zlecono mu wykłady religii na kursach gimnazjalnych Zawodowego Związku Nauczycielstwa Szkół Wieczorowych i prefekturę w gimnazjum krawieckim Polskiej Macierzy Szkolnej. Rodzi się pytanie, w jaki sposób mógł podołać tak licznym obowiązkom, będąc jednocześnie wikariuszem w parafii katedralnej? Otóż ks. Bogdan Kiełb był kapłanem nad wyraz pracowitym, a ponadto kochał młodzież i chętnie poświęcał jej cały swój czas. Jako dobry pedagog wykorzystywał swoje zdolności oratorskie, deklamatorskie i muzyczne. Jak wspominają uczniowie, nawet gęstą czupryną, żywymi i roześmianymi oczami, humorem i delikatnością wywierał ogromny wpływ na młodzież i wspaniałe wyniki nauczania. Ci sami uczniowie twierdzą, że na długie lata zyskał ich przywiązanie i wdzięczność. Natomiast koledzy - wikariusze katedralni, chętnie wyręczali go w pełnieniu obowiązków parafialnych. Ksiądz Bogdan Kiełb jako prefekt w gimnazjum urządził tymczasową kaplicę z Najświętszym Sakramentem na dni rekolekcji szkolnych, które zawsze sam prowadził. Kazania głosił w oryginalnym stylu, wplatał w nie z pamięci długie strofy poezji polskiej i obcej. Był zapraszany do głoszenia rekolekcji poza Kielce, m.in. dwukrotnie, w 1936 i 1937 r., prowadził nauki duchowe w Puławach. Pod koniec sierpnia 1934 r. zorganizował w Kielcach trzydniowy kurs katechetyczny dla księży, głosząc referat pt. "Wychowanie religijne młodzieży w wieku dojrzewania płciowego". W Kielcach organizował spotkania młodych księży, na których dyskutowano o sprawach katechizacji i wychowania młodzieży. Oprócz działań na niwie katechetycznej, ks. Bogdan Kiełb wiele trudu wkładał w propagowanie trzeźwości. Specjalnie w tym celu w 1931 r. ukończył kurs antyalkoholowy w Krakowie. Głosił w parafiach na terenie diecezji referaty na temat walki z pijaństwem. Ksiądz biskup Łosiński w 1932 r. mianował ks. Kiełba dyrektorem Diecezjalnego Związku Bractw Wstrzemięźliwości. Z tej racji na terenie diecezji prowadził szeroką akcję na rzecz trzeźwości w społeczeństwie. Był też stałym delegatem z Kielc na kursach alkohologii w Warszawie. Duszpasterz parafii bł. Wincentego w Jędrzejowie Z rozpoczęciem okupacji niemieckiej we wrześniu 1939 r., gdy wielu proboszczów opuściło parafie, najczęściej podejmując posługę kapelanów w wojsku, a okupant nie zezwolił na nauczanie w szkołach średnich na terenie Kielc, ks. Bogdan Kiełb został skierowany przez ks. bp. Czesława Kaczmarka na zastępstwo do parafii najpierw Niegardów, później Niedźwiedź. Z tej ostatniej na krótko powrócił do pracy w katedrze kieleckiej. W 1941 r. został mianowany administratorem parafii bł. Wincentego Kadłubka w Jędrzejowie na miejsce ks. Stanisława Marchewki przez ks. bp. Kaczmarka zwolnionego z probostwa. Ksiądz Marchewka pozostawił parafię z doskonale rozwijanym kultem bł. Wincentego Kadłubka i ogólnie w dobrym stanie religijnym, niestety kościół i sprawy materialne były zaniedbane. Ksiądz Kiełb w trudnych latach okupacji odrestaurował zniszczony kościół, zadbał o jego wyposażenie, odremontował zrujnowany klasztor, przygotowując w nim mieszkania dla księży, ponieważ plebania - tzw. opatówka, została spalona przez Niemców. O dokonaniach duchowych ks. Kiełba w parafii jędrzejowskiej świadczy list parafian do biskupa kieleckiego napisany na wieść o odejściu proboszcza z ich parafii: "Wśród tragicznych dni, jakie przeżywał świat, kiedy niszczono masowo ludzkie życie, kiedy szloch bezsilnej męki rozdzierał serca w świątyni naszej, przy świętym ołtarzu pełnił niezłomnie swoją szczytną służbę... ksiądz Bogdan Kiełb. Ten duch płomienny niósł modły o łaskę, o siłę i męstwo, o przetrwanie i zwycięstwo". Należy przypomnieć, że już w początkach okupacji niemieckiej od Krakowa, przez Jędrzejów, do Kielc i Skarżyska działała Organizacja Orła Białego, w terenie powstawało antyniemieckie podziemie. Niestety, prowadziło to do krwawych represji ze strony okupanta. Ówczesny wikariusz ks. Marchewki, zaangażowany w działania konspiracyjne, ks. Henryk Peszko, by uniknąć aresztowania, otrzymał przeniesienie do Buska Zdroju. Parafianie przypomnieli też, że ks. Kiełb miał "współczujące serce i oczy pełne troski" o człowieka, tym bardziej zagrożonego za działania konspiracyjne. Korzystając z darów Rady Głównej Opiekuńczej, szedł z pomocą wszystkim potrzebującym. W ten sposób, choć niezaprzysiężony w konspiracji, służył ludziom zagrożonym, odważnie wspierał działalność podziemną. Przeniesienie ks. Bogdana Kiełba z parafii bł. Wincentego Kadłubka z Jędrzejowa było związane z prośbą Ojców Cystersów ze Szczyrzyca o oddanie im tej parafii ze względu na związek klasztoru z błogosławionym biskupem Kadłubkiem. 3 września 1945 r. ks. Bogdan Kiełb został mianowany dziekanem w Jędrzejowie i proboszczem w Imielnie. Te funkcje pełnił tylko przez dwa lata. W tym czasie podjął starania o utworzenie parafii w Jasionnie, na styku trzech parafii: Imielna, Świętej Trójcy w Jędrzejowie i Mokrzka. Proboszcz parafii św. Wojciecha i dziekan kielecki 23 sierpnia 1947 r. ks. Bogdan Kiełb otrzymał przeniesienie do Kielc na stanowisko proboszcza parafii św. Wojciecha i dziekana w Kielcach. Przybył do Kielc, gdy nad ordynariuszem diecezji kieleckiej ks. bp. Czesławem Kaczmarkiem zbierały się coraz gęściejsze chmury szykan władz komunistycznych. Te szykany w pewnym zakresie dzielił ks. Bogdan Kiełb z racji pełnionego urzędu dziekana w Kielcach. Od ordynariusza diecezji otrzymywał coraz to nowe funkcje na forum ogólnodiecezjalnym. Ponadto był kapłanem aktywnym w duszpasterstwie. A takich księży uważano, i słusznie, za wrogów nowej władzy, śledziły ich służby reżimowe, tym silniej, im bardziej postępowała stalinizacja życia w PRL. Pierwsze, jeszcze niedrastyczne spotkanie z władzą ludową, a konkretnie z kuratorium oświaty, miał ks. proboszcz Kiełb w sprawie nauczania religii w zlikwidowanej szkole katolickiej - "Biskupiaku", położonej na terenie parafii św. Wojciecha. W jej gmachu powstało Liceum im. Ściegiennego. Odtąd w liceum nauczał religii wikariusz z parafii św. Wojciecha, niestety nie cieszył się życzliwością części nauczycieli. Następne rozmowy ks. Kiełba z wojewódzkimi władzami, zwłaszcza od spraw wyznań, dotyczyły działających w parafii stowarzyszeń kościelnych i kościelnej Caritas. W dniach 21-23 maja 1949 r. wizytację kanoniczną w parafii przeprowadził ks. bp Czesław Kaczmarek. W protokole wizytacji zaznaczono, iż w parafii istniało 90 kół różańca, w tym 15 męskich, do Sodalicji Mariańskiej należało 45 dziewcząt i 20 młodzieńców, w Krucjacie Eucharystycznej były 102 osoby, w III Zakonie 70 członków, w kole ministrantów 162 chłopców. Ponadto parafialna Caritas wydawała 150 posiłków dziennie, organizowała kolonie i półkolonie dla dzieci, pomagała chorym. Istnienie i rozwój stowarzyszeń kościelnych niepokoiło rządzących, a tak było w całym kraju. Zakazano więc istnienia stowarzyszeń religijnych, rzekomo zagrażających budowie nowego ustroju. Władze przejęły z całym majątkiem kościelną Caritas, przekazując ją księżom "patriotom". Parafię św. Wojciecha ograbiono ze wszystkiego, co było własnością Caritas. Wtedy ks. Kiełb był nachodzony na plebanii przez pracowników UB, wzywany do Wydziału ds. Wyznań i namawiany, by nie czytał w kościele odezw Episkopatu o przejęciu przez reżim dzieł charytatywnych, a także, by wspierał działania księży prorządowych. Zastraszany przez funkcjonariuszy UB i Urząd do Spraw Wyznań nie uległ ich żądaniom, pozostał wierny Kościołowi i poleceniom biskupów. Psychoza zastraszenia duchowieństwa w Kielcach wzmogła się w związku z uwięzieniem ks. bp. Czesława Kaczmarka w styczniu 1951 r. oraz aresztowaniem kilku księży kieleckich. Ksiądz dziekan Bogdan Kiełb, podobnie jak inni kapłani, kilkukrotnie był przesłuchiwany w urzędzie wojewódzkim; nawet wieczorem nachodzili go na plebanii funkcjonariusze reżimu, rozmowy z nimi czasem trwały do rana. UB chciał usłyszeć od księdza słowa potępienia lub oskarżenia ks. bp. Kaczmarka. Szczególne przesłuchanie dziekana odbyło się w związku z listem duchowieństwa diecezji kieleckiej z 3 czerwca 1951 r. do prezydenta Bolesława Bieruta w sprawie aresztowanego księdza biskupa. W tym czasie kielecki Wydział ds. Wyznań i UB organizowały spotkania księży "patriotów", instruując ich w sprawie rozbijania jedności duchowieństwa, wypowiadania posłuszeństwa biskupom. Księży wiernych biskupom nieustannie zastraszano. Temu służył wydany przez Radę Państwa 9 lutego 1953 r. dekret o obsadzie stanowisk kościelnych. Nieco później odbyło się ślubowanie duchownych na wierność Polsce Ludowej. Dla zastraszenia i rozbicia jedności kapłanów, do ślubowania nie dopuszczono wielu księży z powodu rzekomo ich "wrogiej postawy" do państwa ludowego. Z powodu przynależności do "agentury imperialistycznej" do ślubowania nie został dopuszczony ks. Kiełb, kilku dziekanów, pracowników kurii i seminarium duchownego. Żadne szykany reżimu z lat stalinowskich nie złamały postawy ks. dziekana Bogdana Kiełba. Więcej, intensywnie rozwijał duszpasterstwo parafialne. Przeprowadzono uroczyste oddanie całej parafii i rodzin Najświętszemu Sercu Pana Jezusa, podobnie obchodzono w parafii Rok Jubileuszowy 1950, nieprzerwanie trwała katechizacja młodzieży i dziatwy szkolnej, mimo stopniowego usuwania religii ze szkoły. Reżimowe władze wojewódzkie nie akceptowały postawy ks. Kiełba w 1955 r., który stanął u boku ks. Jana Jaroszewicza wraz z ks. Wojciechem Piwowarczykiem, ks. Władysławem Czeluśniakiem i innymi księżmi. Ksiądz prałat Jaroszewicz po opuszczeniu więzienia, przejmując ster rządów w diecezji kieleckiej, zdynamizował działalność kurii i duchowieństwa całej diecezji w postawie sprzeciwu wobec polityki kościelnej reżimu stalinowskiego, wtedy już dogorywającego. Stopniowo w diecezji marginalizowano działania księży "patriotów", dotąd mocno wspieranych przez władze komunistyczne. W 1955 r. na zebraniach księży dekanatu kieleckiego ks. dziekan Kiełb zobowiązywał duchowieństwo, by katechizację stawiali na pierwszym miejscu w parafialnym duszpasterstwie, nie żałowali na nią grosza, czasu i sił. Ta mobilizacja kapłanów do wzmożenia wysiłku katechetycznego była potrzebą czasu. Całe bowiem społeczeństwo polskie radykalizowało się na polu religijnym, okazywało przywiązanie do Kościoła. Działo się to w związku ze zbliżającym się powiewem października 1956 roku. Obserwując te nastroje, ks. Bogdan Kiełb w duszpasterstwie parafialnym w tym czasie wiele troski przejawiał w przygotowaniu wiernych do zbliżających się uroczystości odnowienia Jasnogórskich Ślubów w 1956 r. i do obchodów 1000--lecia chrztu Polski w 1966 roku. Październik 1956 r. tylko na krótki czas dał złudzenie o zaniechaniu nękania Kościoła katolickiego przez komunistów. W 1958 r. z części parafii św. Wojciecha utworzono parafię św. Józefa Robotnika. Wkrótce jednak na ordynariusza kieleckiego ks. bp. Kaczmarka i na księży diecezjalnych zaczęły spadać nowe uderzenia rządzących. Przyczyną było tzw. kazanie chińskie, w którym ordynariusz rzekomo miał szkalować rząd zaprzyjaźnionych Chin. Począwszy od 1958 r., kolejnymi rozporządzeniami i okólnikami ekipa Gomułki nakładała na Kościół i zakony podatki nie do spłacenia. Księży opodatkowywano niejednakowo. O kwocie płaconego podatku zasadniczo decydowało miejsce pracy księdza - czy to na wsi, czy w mieście powiatowym, czy wojewódzkim. Dla wielu parafii i dla księży wymiar podatku zależał od widzimisię urzędnika wyznaniowego, skarbowego. Dodatkowo księży karano tzw. domiarami i grzywnami. Grzywny wymierzano za nierejestrowanie punktów katechetycznych i za nieprowadzenie książki finansowej. Najbardziej uciążliwe było rozporządzenie z 20 lutego 1962 r. zobowiązujące proboszczów do prowadzenia ksiąg inwentarzowych. Władze kościelne nie zezwalały księżom na prowadzenie takich ksiąg, uznając to za nieuprawnioną ingerencję komunistycznego państwa w życie Kościoła. Innym obciążeniem proboszcza była książka przychodów i rozchodów w parafii (finansowa). Skrupulatne jej sprawdzanie w urzędzie finansowym nawet urzędników doprowadzało do wielkiej irytacji. Tym rozporządzeniem władze chciały usprawnić egzekucje powstających zaległości za niepłacone podatki. A wielu księży nie było w stanie uiszczać takich sum. Z tych racji "przestępcą podatkowym" okazał się ks. proboszcz Bogdan Kiełb. Władza ludowa surowo karała za takie "przestępstwo", np. księdzu dziekanowi za zaległości podatkowe zarekwirowano szafę na ubrania. Wykupił ją wikariusz, zabrał do siebie, a później wróciła do właściciela. Nie lada uwagi i sprytu potrzeba było temu, kto zabierał pieniądze z tacy podczas Mszy św. i niósł na plebanię. Czyhał na niego poborca podatkowy. Na oczach ludzi bał się odebrać pieniądze, więc szedł za niosącym tacę. Po otwarciu drzwi na plebanię wkładał nogę w drzwi, żeby koniecznie wedrzeć się do budynku i tam zabrać pieniądze. Wikariusze z parafii św. Wojciecha, podobnie jak z innych parafii, nawet musieli ukrywać zegarki noszone na ręku, by ich im nie odebrano za zaległości podatkowe. Jeden z wikariuszy nosił więc zegarek pod koszulą na piersi, inni głęboko w kieszeniach. W 1963 r. administrator diecezji kieleckiej ks. bp Jan Jaroszewicz mianował ks. Bogdana Kiełba wikariuszem generalnym diecezji kieleckiej. Odtąd spadł na niego obowiązek reprezentowania administratora diecezji w rozmowach z przedstawicielami władz rządowych. W 1965 r. ks. Kiełb przez Papieża Pawła VI został odznaczony godnością protonotariusza apostolskiego - infułata. 15 stycznia 1967 r. dostał wylewu krwi do mózgu. W dwa dni później zmarł. Pochowany został na cmentarzu kieleckim. ks. Daniel Wojciechowski "Nasz Dziennik" 2008-11-15

Autor: wa