Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kanon polskiej polityki gospodarczej

Treść

W listopadzie produkcja przemysłowa spadła o ponad 13 proc., a zatrudnienie w przedsiębiorstwach o 12 tys. pracowników w porównaniu z październikiem. Polska jest w przededniu bardzo długiego kryzysu gospodarczo-cywilizacyjnego, który będzie podsumowaniem dwudziestoletnich zaniechań kolejnych ekip rządowych na polu budowania efektywnych struktur gospodarczo-społecznych.

Polska na równi z innymi społeczeństwami europejskimi staje się krajem schyłkowym, na skutek załamania demograficznego. W polskich rodzinach przeciętnie brakuje jednego dziecka dla utrzymania istniejącej struktury demograficznej. Przyszły rok będzie pierwszym, w którym wzrośnie liczba osób w wieku poprodukcyjnym w relacji do liczby osób pracujących. Starzenie społeczeństwa będzie następowało bardzo szybko i już w roku 2030 udział osób w wieku emerytalnym przekroczy 30 proc., a więc będzie dwa razy większy niż obecnie.
Ostatecznie albo będziemy musieli o 10 lat dłużej pracować i być poddawanym coraz bardziej natrętnej propagandzie eutanazji, albo wprowadzimy prawdziwą, a nie udawaną politykę prorodzinną. Przyszłość Polski między Rosją i Niemcami zależy od tego, czy polska rodzina się odrodzi, czy też na równi z innymi krajami europejskimi staniemy się krajem w części muzułmańskim, a w części hedonistycznym przedmieściem Berlina.
Jeśli chcemy mieć wyższy wzrost gospodarczy, prowadzić aktywną politykę międzynarodową, zasiadać w międzynarodowych instytucjach, to musimy przedstawiać sobą realną siłę, która wyraża się w zrównoważonej strukturze demograficznej i silnej gospodarce. Jeśli będziemy krajem wymierającym, nikt się z nami nie będzie liczył.
Na naszych oczach ujawnia się nieracjonalność decyzji sprzed lat o rezygnacji z oparcia wzrostu gospodarczego na organizacjach krajowych. Podczas gdy jeszcze niedawno forsowano tezę, że państwo ma się krok po kroku wycofywać ze wszystkich sfer gospodarczych, to teraz ci sami komentatorzy domagają się, aby państwo finansowało sferę prywatnego biznesu. Tymczasem państwo, które wyzbyło się instytucji i narzędzi obecności rynkowej, nie może dzisiaj racjonalnie ocenić ryzyk biznesowych.
Mści się brak optymalnych struktur funkcjonowania państwa. Nierozwiązywane problemy długoterminowe w momentach kryzysowych narastają i tak silnie absorbują władze, że ta nie ma czasu zająć się nawet najpilniejszymi sprawami bieżącymi.
Bez prawidłowego uregulowania struktur nie ma prawidłowej rachunkowości budżetowej. Jeśli się ją ignoruje lub traktuje nieracjonalnie - dochodzi do generowania poważnych pozabilansowych kosztów. W efekcie polska polityka nacechowana jest nieustannym dążeniem do redukcji wydatków w konfrontacji z całym społeczeństwem. Gdyby strategiczne sfery były dobrze uregulowane, to rząd mógłby się skoncentrować na sprawach bieżących, związanych ze zwalczaniem skutków kryzysu gospodarczego i nie byłby zaskakiwany wydatkami z tytułu narastających zobowiązań państwa.
Kluczowy wpływ na powstanie tych zaniechań mają potężne grupy interesu, zabiegające o to, aby zdobyć dla siebie określone korzyści. Ponadto egoizm dużych grup społecznych nie pozwolił wdrożyć kompleksowej polityki prorodzinnej. Obecnie wołania o plan antykryzysowy różnych grup nacisku sprowadzają się do tego, aby wydrzeć dla siebie środki publiczne, których dla wszystkich nie wystarczy. Następują żądania transferu środków z kieszeni podatników na ratowanie prywatnego biznesu pod hasłem obrony miejsc pracy. Przykładowo, rząd pracuje obecnie nad ustawą o pomocy państwa dla instytucji finansowych. Okazuje się jednak, że bankowcy nie chcą nawet słyszeć o ograniczeniu swoich wynagrodzeń w instytucjach, które będzie sanowało państwo. W przypadku wypłat świadczeń ze zreformowanego systemu emerytalnego uczyniono z właścicieli środków petentów instytucji finansowych. Na dodatek dochodzi do tego, że przerzucenie ryzyka z ubezpieczycieli na emerytów, brak ustawowego zdefiniowania świadczenia emerytalnego, usprawiedliwia się tym, że nie ma rynku, bo... inne ministerstwo nie emituje odpowiedniego instrumentu finansowego.
W praktyce oznacza to wyjątkowe wypaczenie wolnorynkowej gospodarki prywatnej i powstawanie patologii, w ramach której zyski są po stronie wpływowych grup biznesu, a ewentualne straty pokrywane są z kieszeni podatników.
Nie można rządzić w interesie grupowym, należy mieć na uwadze jedynie interes publiczny. Konieczne jest powstanie kanonu spełniającego zarysowane priorytety. Należy jak najszybciej uregulować sprawy długofalowe, a więc kwestie polityki prorodzinnej i konkurencyjności polskiej gospodarki. W tym samym czasie musimy podejmować decyzje co do działań krótkofalowych związanych z kryzysem.
Należy więc, po pierwsze - przyspieszyć wykorzystanie środków unijnych i nie dopuszczać, aby powtórzyła się sytuacja z października, kiedy staliśmy się płatnikami netto.
Po drugie - zatrzymać inwestycje instytucji zagranicznych, skłaniając do uregulowania swoich zobowiązań. Pomoc finansową dla polskiej gospodarki należy kanalizować za pośrednictwem wzmożonej akcji kredytowej polskich instytucji kontrolowanych przez państwo.
Po trzecie - poprzez kanał publiczny uruchomić budownictwo mieszkaniowe, metodą przejęcia części ryzyka inflacyjnego polskich rodzin.
W kwestii deficytu budżetowego nie należy być ortodoksyjnym. Powinien być on efektem podejmowanych inwestycji przynoszących w przyszłości wyższą wartość dodaną dochodów podatkowych. I nie ma znaczenia, czy deficyt będzie w wysokości 2,4 a może i 8 proc. PKB. Nie jest również sprawiedliwe, aby w dobie kryzysu 1 procentowi najbogatszych obywateli obniżać podatki na sumę 8 mld złotych. Lepiej tę kwotę użyć na pobudzenie przedsiębiorczości, a wtedy korzyści z tych działań będą sprawiedliwiej alokowane.
Na koniec należy podkreślić, że w tak niestabilnym okresie nadzór nad rynkiem kapitałowym musi być wzmożony, gdyż aktualnie jego efektywność jest osłabiona, a my wszyscy możemy być - obyśmy nie byli - świadkami i ofiarami manipulacji na wzmożoną skalę.
Dr Cezary Mech

Cezary Mech jest doktorem finansów, absolwentem Szkoły Głównej Handlowej i prestiżowego programu doktorskiego IESE w Barcelonie. W przeszłości pełnił m.in. funkcje zastępcy szefa Kancelarii Sejmu, prezesa Urzędu Nadzoru nad Funduszami Emerytalnymi; był też wiceministrem finansów w rządzie K. Marcinkiewicza oraz współautorem programu gospodarczego PiS z 2005 roku. Aktualnie sprawuje funkcję doradcy prezesa NBP Sławomira Skrzypka.

Poglądy w niniejszym wywiadzie wyrażają osobiste stanowisko rozmówcy i nie odzwierciedlają stanowiska instytucji, z którą jest związany zawodowo.

"Nasz Dziennik" 2008-12-27

Autor: wa