Kampania w toku
Treść
Na tydzień przed pierwszą turą wyborów parlamentarnych we Francji kampania wyborcza przybiera na ostrości. Mimo że sondaże przewidują druzgocące zwycięstwo rządzącej obecnie Unii na rzecz Ruchu Ludowego (UMP), która może liczyć nawet na dwie trzecie mandatów, jej wyborczy przeciwnicy nie składają broni.
Partia Socjalistyczna chciałaby jak najszybciej zapomnieć przegraną SégolÝne Royal, uzyskując dużo miejsc parlamentarnych, jako przeciwagę dla silnej władzy prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego. Naturalnym szefem kampanii jest sama Royal, która jednak nie wnosi niczego nowego do programu socjalistów. Mimo że aż 70 proc. Francuzów popiera najnowsze decyzje Nicolasa Sarkozy'ego, jego socjalistyczna przeciwniczka twierdzi, że to właśnie one są atutem w jej kampanii i "ukazują wyborcom, że Nicolas Sarkozy ich oszukał". Owym oszustwem ma być zapowiedź szybkiego wprowadzenia ustawy o zapewnieniu użytkownikom minimum transportu w razie strajku państwowych przedsiębiorstw przewozowych, odliczanie od podatku wysokości oprocentowania kredytu zaciągniętego na zakup domu czy mieszkania i zablokowanie negocjacji z Turcją.
Wsparciem dla partii Sarkozy'ego będzie natomiast nowo utworzona partia "Nowe Centrum" na czele z ministrem obrony Hervé Morinem, do której weszli byli działacze UDF Fran?ois Bayrou. Twierdzą oni, że decyzja Bayrou o przymierzu z socjalistami była jego indywidualnym wyborem. "Nowe Centrum" liczy na 25 mandatów.
Broni nie składa Front Narodowy, mimo że sondaże przewidują mu jeszcze gorsze wyniki niż w kampanii prezydenckiej. Jean-Marie Le Pen wyraził nawet podziw dla Nicolasa Sarkozy'ego za odważne poruszanie istotnych problemów społecznych. Jednak uważa on, że były to tylko obietnice, czego dowodem jest mianowanie czterech socjalistów w randze ministrów w rządzie Fran?ois Fillona.
Skrajnej, trockistowskiej lewicy dodało skrzydeł uzyskanie przez jej kandydata na prezydenta Oliviera Besancenota 4,06 proc. głosów. On sam nie może ubiegać się o mandat deputowanego z racji niemożliwości otrzymania kolejnego bezpłatnego urlopu na poczcie, gdzie, mimo posiadania magisterium z historii, pracuje jako listonosz. Besancenot twierdzi, że "wyciąga rękę do wszystkich ludzi lewicy zawiedzionych Partią Socjalityczną". Istotnie, socjaliści, mimo przegranej w wyborach prezydenckich, nadal nie spełniają oczekiwań większości. Nie mogą oni też przygotować jednolitego, zwartego programu. Jednak wątpliwe jest, by zawiedzeni wyborcy socjalistów licznie zasilili elektorat Partii Radykalnej Lewicy Besancenota. Obecnie we Francji następuje kryzys lewicowej ideologii. Zdaniem katolickiego publicysty Thomasa Grimaux, "jej zwolennikami są jeszcze rzesze francuskich funkcjonariuszy, którzy widzą w niej sojusznika w obronie ich socjalnych przywilejów". Ale większość wyborców nad Sekwaną ocenia teraz te przywileje jako coś społecznie niesprawiedliwego.
Franciszek L. Ćwik, Caen
"Nasz Dziennik" 2007-06-02
Autor: wa