Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kampania nieczystych ciosów

Treść

Zgodnie z przewidywaniami amerykańskich analityków rozpoczynająca się kampania wyborcza o fotel prezydenta USA będzie jedną z najbardziej brutalnych w historii. Jako pierwszy wymianę nieczystych ciosów rozpoczął Barack Obama. Zaatakował on swojego rywala Mitta Romneya, stwierdzając, że ten okłamuje wyborców na temat swojej pracy w firmie Bain Capital.

Zdaniem sztabu Obamy, Romney, podczas gdy kierował firmą Bain Capital, przenosił miejsca pracy z USA za granicę. Były gubernator Massachusetts odrzuca jednoznacznie te zarzuty, twierdząc, że w czasie, gdy podobne praktyki miały miejsce, on sam zajmował się już przygotowywaniem igrzysk olimpijskich w Salt Lake City. Z ujawnionych przez ludzi prezydenta dokumentów wynika jednak, że nazwisko Romneya widniało w dokumentach firmy jeszcze przez trzy lata po jego rzekomym odejściu. W związku z tym, jak sugeruje Biały Domy, kandydat Partii Republikańskiej jest albo "kłamcą", albo "przestępcą".
W ogniu krytyki obozu opozycyjnego niemal natychmiast znalazła się autorka tych słów, wiceszefowa prezydenckiej kampanii Stephanie Cutter. W ocenie sztabu Romneya, słowa Cutter są przejawem deprawacji języka amerykańskiej polityki, z którą sam prezydent Obama obiecał skończyć jeszcze cztery lata temu. Cutter podkreśliła, że nazywając kandydata GOP "kłamcą", opierała się na danych Komisji Bezpieczeństwa i Rozliczeń opublikowanych przez "Boston Globe", z których wynika, że opuścił on Bain Capital dopiero w 2002 roku, nie zaś - jak sam twierdzi - w 1999 roku. Romney osobiście zażądał od Obamy przeprosin za te słowa, określone przez niego mianem "polityki w stylu Chicago", która w jego ocenie poniża tę prezydenturę. - On nie otrzyma żadnych przeprosin - odpowiedział sztab Białego Domu ustami Stephanie Cutter. Analitycy są zgodni, że atak na przeszłość Romneya ma za zadanie odwrócić uwagę opinii publicznej od spraw gospodarczych, w których kandydat opozycji niemiłosiernie punktuje obecnego prezydenta, i skupić ją właśnie na osobie polityka Partii Republikańskiej. Jak podkreślają władze GOP, ich głównym celem będzie pokazanie, jak bardzo obecny szef Białego Domu odszedł od swojej retoryki z kampanii w 2008 roku i że posiłkuje się jedynie brutalnymi atakami na swojego przeciwnika. - To nie jest Barack Obama, na którego głosowaliśmy cztery lata temu. To nie jest kandydat zmiany i nadziei - zauważa kongresman Paul Ryan z Wisconsin, odwołując się do haseł wyborczych kandydata Demokratów z poprzedniej kampanii.

Romney odpowie ostro
Jak informuje "Washnigton Post", sztab Mitta Romneya nie zamierza jednak pozostawać dłużny Obamie w tej wymianie nieczystych ciosów. Zdaniem gazety, jeszcze w tym tygodniu Republikanie przypuszczą atak, który sportretuje "polityczne kumoterstwo" prezydenta Obamy oraz jego "żerowanie" na pracownikach klasy średniej. W skoordynowanej kampanii politycy z Partii Republikańskiej będą w wywiadach podkreślać, że szef Białego Domu jest "typowym politykiem", który prezentuje "systemową protekcję" polegającą na "obsypywaniu" swoich najhojniejszych darczyńców rządowymi stanowiskami, a ich firm pieniędzmi podatników oraz specjalnymi umowami federalnymi. Wprawdzie niemal od początku swojej kampanii Romney próbuje przypiąć Obamie łatkę "kumpla kapitalistów", lecz rozpoczynająca się właśnie inicjatywa ma być realizowana na niespotykaną dotąd skalę. Sztab Romneya pod hasłem "Wynik polityki Obamy - średnią klasę zwalniamy" ma zamiar zaprezentować wszystkie domniemane przypadki politycznych awansów i protekcji wśród donatorów prezydenta, jakie miały miejsce za rządów obecnego gabinetu, a których ma być co najmniej 200. Na kampanię tę składają się m.in. internetowe filmy wideo, występy i przesłania do tzw. niezdecydowanych stanów, a także specjalnie przygotowane hiszpańskojęzyczne filmiki skierowane do wyborców latynoamerykańskich. - Jeśli jesteś bogatym darczyńcą Baracka Obamy, skończysz całkiem dobrze, bo głosowanie na niego ci się opłaci. Jeśli jednak jesteś pracownikiem klasy średniej, wówczas uczestniczysz w loterii, w której grozi ci zwolnienie z pracy - powiedział Ed Gillespie, doradca Mitta Romneya.

Łukasz Sianożęcki

Nasz Dziennik Wtorek, 17 lipca 2012

Autor: au