Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kamerą w pirata

Treść

Kierowcy z pewnością zauważyli, że na ulicach naszych miast pojawiło się w ostatnim czasie dużo kamer informujących policję o powstawaniu korków lub popełnianych wykroczeniach. Część z nich monitoruje także miejsca szczególnie zagrożone przestępczością. Zdaniem policji, nagrania te mogą służyć jako materiał dowodowy w ewentualnym postępowaniu sądowym. Czy mogą one jednak służyć także do karania niesfornych kierowców? Zdania policji i służb miejskich nie są w tej kwestii zgodne.

- Policja korzysta z kamer na obszarach zagrożonych przestępczością. Ze statystyk wynika, że tam, gdzie są one zainstalowane, spada znacznie liczba popełnianych rozbojów - mówi st. post. Dominika Przybylska z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. Według niej, decyzje o umiejscowieniu kamer podejmują władze miasta i policja po zebraniu informacji o jakimś niebezpiecznym rejonie. W przypadku, gdy są one zamontowane na skrzyżowaniach, mogą służyć jako materiał dowodowy w ewentualnych sprawach o wykroczenia. Natomiast do obserwacji piratów drogowych służą fotoradary. Również aspirant sztabowy Tomasz Oleszczuk z biura prasowego stołecznej policji wskazuje na zasadnicze różnice w montowanych kamerach, których jest obecnie w Warszawie ponad 400. Służą one jednak do wielorakich celów.

Kto komu ma udowodnić
- Najpopularniejsze są tzw. kamery wizyjne, których część jest ustawiona w miejscach najbardziej ruchliwych - wyjaśnia Oleszczuk. - Mają one głównie pokazywać powstawanie ewentualnych korków i wykroczeń w ruchu drogowym - dodaje. Jego zdaniem, na wyposażeniu policji jest także inny system monitoringu. Są to zupełnie inne kamery, które odczytują numery rejestracyjne i automatycznie weryfikują je w bazie danych kradzionych pojazdów. Jednak by ukarać kierowcę łamiącego przepisy np. na skrzyżowaniu, należałoby zrobić mu dodatkowo zdjęcie, tak jak to robią fotoradary. - Aby ukarać osobę mandatem, trzeba jej udowodnić, że to ona siedziała za kierownicą - stwierdza Oleszczuk.
Inaczej widzi ten problem Jerzy Ból, inspektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Ochrony Ludności Urzędu Miejskiego Gdańska. Sądzi on, że właściciel pojazdu, za którego pośrednictwem są łamane przepisy drogowe, ma obowiązek udowodnić, iż nie prowadził on wówczas tego pojazdu. Zatem fotografia kierowcy ułatwia zadanie, ale nie jest niezbędna.
Montaż na skrzyżowaniach kamer pomocnych w karaniu niesfornych kierowców to, według inspektora, perspektywa przyszłości. Nie uważa on, by koszty instalacji zwróciły się po uiszczeniu mandatów. Kierowcy szybko zorientowaliby się, na których skrzyżowaniach są one zamontowane i zaczęliby przestrzegać przepisów drogowych. - Mimo wszystko, w związku z organizowaniem przez Gdańsk kilku meczów Euro 2012, może pomyślimy o takim systemie zwiększającym bezpieczeństwo na drogach - konkluduje.
Jacek Dytkowski
"Nasz Dziennik" 2007-06-11

Autor: wa