Kameduli w potrzebie
Treść
Krakowscy kameduli zmagają się z wielkimi trudnościami. Zabudowania eremu wymagają gruntownego remontu i renowacji. Istnieje realne zagrożenie, że zakonnicy będą musieli opuścić klasztor na krakowskich Bielanach.
Niewielka wspólnota nie jest w stanie udźwignąć kosztów utrzymania monasteru. Rozmiar zniszczeń unikatowego XVII-wiecznego klasztoru jest ogromny. Potrzebne są olbrzymie nakłady finansowe (rzędu 17 mln zł), które mogłyby pokryć koszty kompleksowej renowacji.
Barokowa zabytkowa świątynia stopniowo odzyskuje blask. Jednak brak w jej wnętrzu właściwej instalacji elektrycznej i ogrzewania może spowodować, że częściowo odrestaurowany kościół w krótkim czasie ulegnie ponownemu zniszczeniu.
Jeszcze w tym roku planowane jest zakończenie remontu jedenastu pustelniczych domków. Renowacja dwóch pozostałych wyniesie około 400 tys. zł. Natychmiastowego nakładu finansowego wymagają gospodarcze budynki klasztorne, klauzurowy mur. W tragicznym stanie jest to, co pozostało z infirmerii pełniącej niegdyś funkcję szpitala, gdzie ukojenie często odnajdywali władcy polscy.
- Jeżeli nie uda się zainicjować ruchu społecznego, mającego na celu pomoc kamedułom, oni nie będą mogli pozostać na krakowskich Bielanach, nie będą w stanie tutaj przetrwać. Zmuszeni zostaną do opuszczenia Polski i udania się do Frascati koło Rzymu, do swojego domu generalnego - zaznacza Adam Kozłowski, wiceprezes zarządu Fundacji im. Marszałka Koronnego Mikołaja Wolskiego, która powstała, aby wspomagać eremitów ze Srebrnej Góry i działa w ich imieniu.
Powołanie fundacji zainicjowała grupa przyjaciół klasztoru. W planach na przyszłość, obok pozyskiwania środków na remont, jest utworzenie Kamedulskiego Centrum Kontemplacji, które będzie prowadzić działalność formacyjną poprzez organizowanie rekolekcji. We wskazanych, zmodernizowanych budynkach zorganizowana zostanie działalność mająca na celu upowszechnianie wiedzy m.in. na temat historii kamedulskiego zakonu.
Klasztor na Srebrnej Górze jest wyjątkowy, wie o tym każdy, kto chociaż raz znalazł się w jego bliskości. Erem zmaga się z wieloma trudnościami. Pustelnicy muszą liczyć na ludzką pomoc. Oby nie zabrakło dobrych serc, które wesprą to wielkie dziedzictwo religijne i kulturowe.
Pierwszych kamedułów, dwóch Włochów: Jana i Benedykta, sprowadził do Polski ponad tysiąc lat temu Bolesław Chrobry. Z czasem dołączyli do nich trzej Polacy: Mateusz, Izaak i Krystyn. W 1003 r. ponieśli śmierć męczeńską. Mnisi ponownie zawitali w progi naszego kraju w XVII w. za sprawą marszałka koronnego Mikołaja Wolskiego, fundatora eremu na Srebrnej Górze. Przez ponad czterysta lat nieustannie w tym miejscu, z dala od zgiełku codzienności, trwa kontemplacja Boga.
Małgorzata Bochenek
"Nasz Dziennik" 2005-10-12
Autor: mj