Kalisz - przewodniczący i ekspert
Treść
Spory posłów na temat największej dotychczas bolączki komisji - tego, co jest tajne, a co jawne i jaki jest zakres tajemnicy zawodowej prokuratorów, zdominowały drugi dzień przesłuchiwania świadków przed sejmową komisją śledczą do zbadania okoliczności śmierci byłej posłanki SLD Barbary Blidy. Zacięta dyskusja na ten temat pomiędzy Beatą Kempą z PiS a przewodniczącym Ryszardem Kaliszem (LiD) przy wymianie argumentów i przedstawianiu rozumienia wykładni prawa przebiegała przy braku eksperta z dziedziny informacji niejawnych. W ferworze walki przewodniczący Kalisz tak się zagubił, że o ocenę stanu prawnego pytał nawet... wezwanego świadka.
Z wczorajszych zeznań przed komisją śledczą Piotra Wolnego, jednego z czterech prokuratorów prowadzących postępowanie w prokuraturze katowickiej, wynika, że istniały podstawy prawne i faktyczne zatrzymania Barbary Blidy oraz postawienia jej zarzutów, nie było żadnych nacisków na prokuratorów prowadzących śledztwo.
Jednak prokurator Tomasz Balas, drugi z przesłuchiwanych wczoraj świadków, zeznał, że sam miał pewne wątpliwości co do konieczności stosowania środka przymusu w postaci zatrzymania Blidy. Jednocześnie dodał, że nie miał ich odnośnie do wydania postanowienia o przedstawieniu jej zarzutów. Natomiast "miał wątpliwości, czy należy stosować środki przymusu wobec wszystkich osób podejrzanych w tej sprawie".
Z zeznań Balasa wynika, że Jarosław Hołda, który w kwietniu 2006 roku był na delegacji w Prokuratorze Krajowej z Prokuratury Okręgowej w Katowicach, przygotowywał materiały na konferencję prasową w sprawach, które były przez niego nadzorowane.
Jednak zanim doszło do merytorycznego i sprawnego przesłuchania świadków, podczas zeznań składanych przez pierwszego świadka nie obyło się bez sporu pomiędzy posłanką Beatą Kempą (PiS) a Ryszardem Kaliszem (LiD). Zaczęło się od pytania przewodniczącego o to, kiedy zostały zlecone czynności operacyjne przeciwko Barbarze Blidzie, oraz odpowiedzi prokuratora Wolnego, że nie może on odpowiedzieć bez zwolnienia z zachowania tajemnicy zawodowej.
- Nie pytam, jakie, komu czy kto brał udział. Zadaję pytanie - kiedy? - mówił Kalisz. - To nie jest informacja, którą pan posiadł z postępowania przygotowawczego, to jest decyzja, którą pan podjął czy ktoś inny z prokuratorów - uzasadniał.
- Szanowna komisjo, nie mam zamiaru polemizować, bo nie po to tu stanąłem. Jestem świadkiem, mam zeznawać co do faktów, o których posiadam wiedzę. Natomiast podtrzymuję mój wniosek, że informacja, którą chce uzyskać pan przewodniczący, w tym momencie, moim zdaniem, jest chroniona tajemnicą zawodową - odpowiadał prokurator Wolny.
Odwołano się więc do opinii eksperta tymczasowo biorącego udział w pracach komisji. Jednak w jego ocenie, podanie daty rozpoczęcia określonych czynności procesowych nie jest okolicznością sprawy, więc nie powinno być tajne.
Z tą argumentacją nie zgodził się świadek. Jego zdaniem, czynności operacyjne są informacjami poufnymi i nie powinny być przedmiotem rozmów publicznych. Gdy przewodniczący Kalisz zdecydował się na przegłosowanie tego, czy odpowiedź na postawione przez niego pytanie byłaby naruszeniem tajemnicy służbowej bądź zawodowej, zareagowała posłanka Kempa. - Nie chcę odpowiadać za to, aby osobiście kwalifikować, co jest tajemnicą państwową, służbową, a co tajemnicą zawodową - powiedziała Beata Kempa. Zwróciła uwagę na to, że komisja nie dysponuje ekspertem z dziedziny informacji niejawnych, który mógłby w sposób kompetentny przedstawić wykładnię prawa w tej dziedzinie.
- Prokuratorzy odtajnili akta - uzasadniał Kalisz. Według niego, zdjęcie gryfu tajności powoduje ich jawność. - Powinien pan przeczytać ustawę o ochronie informacji niejawnych - ripostowała Kempa. - To, że prokuratorzy zdjęli klauzulę, nie znaczy, że to jest publiczne - kontynuowała. - Prokurator nie ma wiedzy, co zostało odtajnione, czy dotyczy to pism, o które pan pyta - przekonywała Kempa.
Z kolei zdaniem posła Wojciecha Szaramy z PiS publiczna odpowiedź na pytanie, od kiedy stosowano czynności operacyjne takie jak podsłuchy, może dać osobom podejrzanym w toczącym się postępowaniu informacje, co prokuratura wie na ich temat.
- Cieszę się, że pan się wypowiedział po swojej koleżance, bo wskazał okoliczność, która w tej sprawie jest istotna. Nie ze względu na ochronę o ustawie informacji niejawnych, ale ze względu na przepis 241 kodeksu karnego - zgodził się ostatecznie Kalisz, wycofując żądanie udzielenia odpowiedzi. Wcześniej przewodniczący w ferworze walki o paragrafy w kontekście oceny stanu prawnego pytał nawet... wezwanego świadka. - Jeżeli zostałbym wezwany w charakterze biegłego lub eksperta, chętnie udzielę odpowiedzi wyczerpującej - pouczał świadek przewodniczącego. Kalisz poprawił się i swoje pytanie skierował do eksperta.
Grzegorz Lipka
"Nasz Dziennik" 2008-04-23
Autor: wa