Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kajakarstwo

Treść

Gdy nasi kajakarze awansowali aż do ośmiu finałów, liczyliśmy, że przynajmniej w dwóch, a może nawet w czterech staną na podium i podreperują skromny medalowy dorobek reprezentantów Polski w Pekinie. Tymczasem aż do ostatniego startu z tych planów nie wychodziło nic. Na szczęście Aneta Konieczna i Beata Mikołajczyk honor uratowały, zajmując drugie miejsce w konkurencji K2 na 500 metrów. W piątek było kiepsko - cztery finały, zero medali, dwa przegrane o setne sekundy sekund. Z jednej strony przeżywaliśmy zawody, z drugiej współczuliśmy sportowcom, którzy swe marzenia przegrywali o kilka centymetrów. Mimo to pozostawała w nas wiara, że dzień później karta się odwróci i Polacy wreszcie wzniosą ręce w radosnym geście. Sobota miała być szczęśliwa, zaczęła się koszmarnie. Kajakarze Marek Twardowski i Adam Wysocki zajęli ósme miejsce, w ogóle nie podejmując walki o czołowe miejsca. Kanadyjkarze Paweł Baraszkiewicz w jedynce oraz Daniel Jędraszko i Roman Rynkiewicz w dwójce uplasowali się na ósmej i dziewiątej pozycji, czyli popłynęli tak samo. Powiedzmy sobie szczerze: w tym momencie można było zwątpić. Można - gdyby w ostatnim biegu nie startowała Konieczna wraz z Mikołajczyk. Konieczna to zawodniczka wyjątkowa. Cztery lata temu, występując jeszcze pod panieńskim nazwiskiem Pastuszka, znalazła się w identycznej sytuacji. Wówczas w dwójce wraz z Beatą Sokołowską-Kuleszą podjęła się misji ratowania honoru polskiego kajakarstwa i ta sztuka się jej udała. W ostatnim starcie panie zdobyły brązowy medal (a dodajmy, iż w 2000 r. w Sydney było... tak samo). Mimo kiepskich nastrojów nadzieja nas zatem nie opuściła i - jak się okazało - słusznie. Konieczna i Mikołajczyk popłynęły fantastycznie, przez cały wyścig swoim mocnym tempem, ani na moment nie tracąc kontaktu z czołówką. Nie pozwoliły sobie na chwilę słabości, uderzały wiosłami o wodę świetnym, płynnym rytmem, przez kilka sekund wydawało się nawet, iż mogą powalczyć o pierwszy w dziejach złoty medal dla Polski. Ta sztuka im się nie udała, lepsze okazały się Węgierki Katalin Kovacs i Natasa Janics, ale szczęśliwe, dzielne nasze reprezentantki minęły metę na drugim miejscu. Trzecią łódkę, w której zasiadały Francuzki Marie Delattre i Anne-Laure Viard, wyprzedziły o 36 tysięcznych części sekundy i to było piękne. W ogóle w sobotę na kajakarskim torze działo się wiele ciekawego. W finale jedynek Ukrainka Inna Osypenko-Radomska popłynęła szybciej od Włoszki Josefy Idem o... cztery tysięczne sekundy. Sensację w dwójce sprawili Hiszpanie Saul Craviotto i Carlos Perez, zdobywając złoty medal, choć niewielu na nich stawiało. A chyba nikt nie liczył na złoto Australijczyka Kena Wallace'a w jedynkach... My oczywiście najbardziej przeżywaliśmy start Koniecznej i Mikołajczyk, dzięki którym polskie kajaki nie wyjechały z Pekinu na tarczy, a nasza reprezentacja wzbogaciła się o dziesiąty medal. Pisk "Nasz Dziennik" 2008-08-25

Autor: wa