Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kaddafi się nie poddaje

Treść

Siły wierne Muammarowi Kaddafiemu przystąpiły wczoraj do zmasowanego kontrataku na zajęte przez rebeliantów Trypolis i Misratę. Zacięte walki toczą się także w Ajelat i ostatnim bastionie sił Kaddafiego - mieście Sabha. Poprzez przychylne sobie media pułkownik wystosował specjalne orędzie do narodu, w którym nawoływał do "oczyszczenia" Trypolisu z rebeliantów i zagroził zamienieniem Libii w "płonący wulkan". Za jego pojmanie lub zabicie wyznaczono nagrodę: 1,3 mln USD.
Na zajęte przez bojowników Trypolis i Misratę siły lojalne wobec libijskiego dyktatora zrzuciły w nocy z wtorku na środę lawinę pocisków rakietowych i moździerzowych. Spadały one głównie na drogę w pobliżu położonego na południowych przedmieściach Trypolisu kompleksu wojskowego Bab al-Azizija, gdzie do niedawna mieściła się kwatera główna Muammara Kaddafiego i jego oddziałów. Rzecznik dyktatora Moussa Ibrahim oświadczył, że Kaddafi i jego siły są gotowe do "długotrwałego opierania się rebeliantom, którzy opanowali Trypolis". Odgrażał się także zamienieniem Libii w "płonący wulkan". W rozmowie z jedną ze stacji radiowych wspierających dyktatora Ibrahim powiedział też, że wbrew ostatnim informacjom "siły Kaddafiego nadal mają pod kontrolą około 80 proc. Trypolisu" oraz że w ciągu ostatnich godzin do miasta przedarło się ponad 6 tys. ochotników, którzy będą walczyć z rebeliantami. Sam Kaddafi utrzymuje, że opuszczenie przez niego koszar Bab al-Azizija było "zabiegiem taktycznym" mającym na celu wprowadzenie przeciwnika w błąd. W zaprzyjaźnionej kuwejckiej telewizji Al-Rai wyemitował też wczoraj specjalną odezwę do narodu, w której zaapelował do mieszkańców Trypolisu o "oczyszczenie" stolicy z rebeliantów. - Wszyscy Libijczycy muszą być obecni w Trypolisie, młodzi mężczyźni, członkowie plemion i kobiety muszą przejść przez Trypolis i przeczesać miasto w poszukiwaniu zdrajców - mówił libijski przywódca w przesłaniu. Zapewnił także, że sam będzie walczył "przeciwko agresorom do śmierci lub zwycięstwa".
W reakcji na ostatnie posunięcia Kaddafiego brytyjski minister spraw zagranicznych William Hague podkreślił, że nadszedł czas, by pułkownik wreszcie "przestał wydawać złudne oświadczenia i uznał, że kontrola nad krajem nie powróci" już w jego ręce. Odmienne zdanie ma w tej kwestii Pentagon, który przyznaje, że pułkownik stracił już w znacznym stopniu możliwość dowodzenia wiernymi mu siłami, jednak wskazuje, że te "nadal stanowią zagrożenie", które trzeba brać pod uwagę. Potwierdza to również były szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) Olli Heinonen, apelując do sił antyrządowych, by jak najszybciej zabezpieczyły znajdujący się w ośrodku badawczym koło Trypolisu uran i inne materiały, których siły Kaddafiego mogłyby ewentualnie użyć do zbudowania nuklearnej "brudnej wojny". "Choć możemy być wdzięczni, że w Libii nie ma już zapasów uranu wysoko wzbogaconego, to materiały pozostałe w Tadżurze mogą, w razie dostania się w niewłaściwe ręce, zostać użyte jako składniki brudnych bomb. Aktualna sytuacja w Tadżurze nie jest jasna" - napisał Heinonen w zamieszczonym w internecie oświadczeniu.
Walki w całym kraju
Poza nasiloną w ostatnich dniach batalią o Trypolis siły Kaddafiego rozpoczęły we wtorek atak na położoną na wybrzeżu Morza Śródziemnego Misratę. Wymierzone w to miasto pociski wystrzeliwane są z rodzinnej miejscowości dyktatora - Syrty. Jednocześnie na rozkaz pułkownika jego oddziały rozpoczęły także szturm na położone na zachód od stolicy miasto Ajelat, do którego wykorzystywane są m.in. czołgi i rakiety. Tymczasem siły bojowników toczą od kilkudziesięciu godzin zacięte walki o przejęcie kontroli nad miastem Sabha, leżącym na południu Libii, około 600 km od Trypolisu. Jak podkreślił rzecznik ich wojsk Ahmed Bani, po utracie Trypolisu Sabha jest już bowiem "ostatnim bastionem sił Kaddafiego", którego przejęcie zadecyduje o losach dalszej walki. Bani poinformował, że powstańcy prowadzą negocjacje z przywódcami plemiennymi w Syrcie, by przejąć kontrolę nad miastem bez rozlewu krwi. Chcą bowiem uniknąć powtórki z Trypolisu, gdzie tylko podczas ostatniej trzydniowej batalii o to miasto zginęło - jak informuje telewizja Al-Arabija - ponad 400 osób, a 2 tysiące kolejnych zostało rannych.
Na stronę rebeliantów przeszedł kolejny ważny członek reżimu Kaddafiego: nr 2 w dowództwie libijskich służb wywiadowczych, gen. Chalifah Mohammed Ali. Zadeklarował wierność siłom, które walczą z Muammarem Kaddafim. - Oddałem się w służbę narodu i zaapelowałem do generałów i żołnierzy - synów Libii - aby dołączyli do rewolucji 17 lutego - powiedział gen. Ali w wywiadzie dla Al-Arabii.
Wczoraj nadeszła informacja o porwaniu w Libii czterech włoskich dziennikarzy. Według włoskiego MSZ, uprowadzono ich w środę rano koło Zawii, na zachód od Trypolisu. Kierowca reporterów został zamordowany.
NRL zapowiada wybory
Zaniepokojona dalszym rozwojem wypadków w Libii jest społeczność międzynarodowa. Jak informuje telewizja BBC, nad sposobem udzielenia temu krajowi pomocy w przekształceniu go w państwo wolne i demokratyczne debatował wczoraj z przewodniczącym Narodowej Rady Libijskiej Mahmudem Dżibrilem prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Tymczasem szef NRL w rozmowie z włoskim dziennikiem "La Repubblica" zapowiedział, że za osiem miesięcy przeprowadzone zostaną w Libii wybory parlamentarne, które mają wreszcie zaprowadzić w kraju zmianę systemu politycznego. - Chcemy demokratycznego rządu i konstytucji. Nie chcemy już więcej być izolowani od świata - oświadczył cytowany przez PAP Mustafa Dżalil. Odpowiadając z kolei na pytanie o dalsze losy Muammara Kaddafiego, przywódca opozycji podkreślił, że "w Narodowej Radzie Libijskiej panuje przekonanie, że należy go wraz z całą bandą sądzić w kraju".
Eksperci wskazują, że w razie pojmania Kaddafiego lepszym rozwiązaniem dla dyktatora byłby proces przed międzynarodowym trybunałem, a nie sądem libijskim. W tym pierwszym przypadku groziłoby mu najwyżej dożywocie, a w Libii mógłby zostać skazany na karę śmierci.
Mustafa Dżalil obiecał wczoraj amnestię każdemu, kto zatrzyma lub zabije dyktatora. Apel ten skierował do osób z najbliższego otoczenia pułkownika. Za pojmanie Kaddafiego wyznaczono też 1,3 mln USD nagrody.
Marta Ziarnik
Nasz Dziennik 2011-08-25

Autor: jc