Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kaddafi odbija Misratę

Treść

Pomimo trwającej od soboty operacji sił międzynarodowych "Świt Odysei" wojska libijskie w dalszym ciągu ostrzeliwują położone na zachodzie kraju i kontrolowane przez rebeliantów miasto Misrata. Jak zauważają arabskie media, operacja nie poprawiła bezpieczeństwa Libijczyków, gdyż giną oni teraz zarówno na skutek działań wojsk dyktatora, jak i prowadzonych przez koalicjantów nalotów.

Kolejną, trzecią już noc z rzędu, lotnictwo sił koalicyjnych prowadziło ataki na cele w Libii. Jak twierdzi telewizja Al-Dżazira, koalicjanci zaatakowali punkty obrony przeciwlotniczej w pobliżu Bengazi i bazę marynarki wojennej w Trypolisie. Z relacji korespondentki Al-Dżaziry wynika, że w porcie w Trypolisie doszło do dwóch silnych eksplozji, po których wybuchł pożar. W nocy samoloty krajów sprzymierzonych ostrzelały także instalacje radarowe dwóch punktów obrony przeciwlotniczej w pobliżu Bengazi, czyli głównego bastionu rebeliantów. Nalotu dokonano również na lotnisko w rodzinnym mieście Kaddafiego - Syrcie. Zdaniem władz, w atakach mieli zginąć cywile.
- Sytuacja jest bardzo zła. Czołgi ostrzeliwują miasto od rana. W operacji biorą też udział snajperzy. Zniszczony został m.in. cywilny samochód; zginęło w nim czworo dzieci, z których najstarsze miało 13 lat - podkreśla w rozmowie z Agencją Reutera jeden z mieszkańców Misraty. Przed dwoma dniami siły Kaddafiego twierdziły, że opanowały już to położone około 200 km na wschód od Trypolisu miasto. Wiadomości z Misraty nie można jednak potwierdzić z niezależnych źródeł, gdyż libijskie władze uniemożliwiają dziennikarzom dotarcie zarówno do tego, jak i innych miast. Agencja Reutera, powołując się na naocznych świadków, poinformowała o rozpoczęciu ataku na miasto Zintan. Z tych relacji wynika, że z położonego na zachodzie Libii miasta ucieka wielu mieszkańców - głównie kobiet i dzieci, które szukają schronienia w pobliskich górach. Do tego ataku Kaddafi skierował nowe oddziały, a także kilkadziesiąt czołgów.

Chiny apelują o zakończenie nalotów
Odnosząc się do informacji o ofiarach wśród ludności po nalotach na pozycje wojsk Muammara Kaddafiego, o natychmiastowe zawieszenie broni w Libii i rozpoczęcie rozmów mających na celu położenie kresu aktom przemocy zaapelowały wczoraj Chiny. Rzecznik chińskiego MSZ Jiang Yu, mówiąc o "wielkim zaniepokojeniu" Pekinu doniesieniami o kolejnych ofiarach cywilnych, przestrzegła przed grożącą Libii katastrofą humanitarną. Chiny były jednym z pięciu krajów, które w zeszłym tygodniu wstrzymały się od głosu w sprawie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Coraz więcej krajów zwraca uwagę na trwające spory wokół operacji w Libii. Zdaniem włoskich gazet, główny cel, którym miała być obrona miejscowej ludności, został zepchnięty na dalszy plan. Włosi domagają się, aby dowództwo nad operacją "Świt Odysei" przejęło NATO, jednak jak na razie bez rezultatów. Stanowisko tego kraju jest podważane zwłaszcza przez Francję. "Wojna libijska dzieli Włochy i Francję" - taki nagłówek ma wczorajsza czołówka dziennika "Corriere della Sera", który uważa, że podziały te świadczą o tym, iż dająca zielone światło operacji rezolucja ONZ jest różnie interpretowana. Zdaniem "La Stampa", sposób interpretacji wynika z pobudek biorących w niej udział koalicjantów. "To, co widzimy w Libii, ten niepokojący wir, w który megalomania Kaddafiego wciągnęła tzw. "chętnych" i nas z nimi, nie wydaje się drogą prowadzącą do ideowych celów nawet w zamysłach państw, które nią podążają" - czytamy. Także "Liberation" pisze, że w sprawie Libii Europa jest bliska rozłamu, gdyż Niemcy, Włochy i nawet dyplomacja UE wątpią w sens tej operacji.
Francuskie media komentują z kolei spory wewnątrz międzynarodowej koalicji w sprawie ustanowienia jednolitego dowództwa operacji przeciw Kaddafiemu. Dziennik "Le Monde" zwraca uwagę, że od początku działań aliantów to USA faktycznie koordynują działania sprzymierzonych, podczas gdy większość państw, w tym same USA, Wielka Brytania i Kanada, opowiadają się za przejęciem przez NATO koordynacji akcji w Libii.

Konieczna konsekwentna polityka
Szef niemieckiej dyplomacji Guido Westerwelle wezwał wczoraj Unię Europejską do wprowadzenia embarga na import libijskich ropy i gazu. Jak podkreślił, Niemcy chcą, by decyzja w tej sprawie zapadła na najbliższym szczycie UE, który ma się odbyć jutro i w piątek. Zdaniem Westerwellego, embargo powinno objąć zarówno przedsiębiorstwa państwowe Libii, jak też ich spółki-córki. "Nie może być tak, że z jednej strony przeprowadza się działania militarne, a z drugiej nie wykluczono możliwości robienia interesów dotyczących libijskiej ropy i gazu" - cytuje jego wypowiedź PAP. "Nikt nie wie, jak długo potrwa interwencja. Dlatego ważne jest, by we właściwym czasie zatroszczyć się o to, aby do systemu Kaddafiego nie dopływały pieniądze. Należy działać teraz" - dodaje szef niemieckiej dyplomacji. Jego zdaniem, ze strony UE powinien popłynąć zgodny sygnał, iż "Unia nie robi interesów z Kaddafim".

Marta Ziarnik, Reuters, PAP

Nasz Dziennik 2011-03-23

Autor: au