Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kaczmarek wraca na wokandę

Treść

Wiesław Kaczmarek, minister przekształceń własnościowych w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza, zamieszany w aferę związaną z budową Laboratorium Frakcjonowania Osocza w Mielcu, będzie musiał znowu się tłumaczyć. Sąd Apelacyjny w Warszawie przychylił się do wniosku prokuratury, która nie zgadzała się z uniewinnieniem prominentnego polityka SLD, i przywrócił jego sprawę na wokandę.

Warszawski sąd okręgowy 23 kwietnia br., uniewinniając Kaczmarka od szeregu zarzutów w aferze LFO, stwierdził, że nie ma podstaw do uznania jego winy, nie można bowiem uznać, by wydana przez niego opinia zawierała nieprawdę, nie była też niepełna. Z tym werdyktem nie zgadzali się prowadzący od 2001 roku sprawę prokuratorzy z Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu, którzy złożyli apelację. - Wyrok sądu odwoławczego wskazuje na to, że sąd I instancji nie rozważył prawidłowo wszystkich dowodów, które zostały zebrane w tej sprawie, a przede wszystkim tych, które były wnoszone na rozprawie - zauważa w rozmowie z nami prokurator Janusz Wiśniewski z Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu. - W szczególności chodzi o błędy proceduralne, a więc o przesłuchanie ludzi występujących w wątku głównym, czego sąd zaniechał, przeprowadzenia dowodów i prawidłowej oceny. Zauważył to sąd apelacyjny, stąd taka, a nie inna decyzja. Mogę zapewnić, że w dalszym ciągu prokuratorzy będą, zajmowali stanowisko pryncypialne, takie jak do tej pory. Mam nadzieję, że w przyszłości zapadnie wyrok adekwatny do zarzutów - dodaje.
Wiesław Kaczmarek został oskarżony o popełnienie przestępstwa tzw. oszustwa kapitałowego. Chodziło o wydanie bezpodstawnej i nierzetelnej opinii, na bazie której rząd w 60 proc. udzielił gwarancji na 32 miliony dolarów kredytu spółce LFO, która miała wybudować w Mielcu fabrykę leków z osocza ludzkiej krwi. Z otrzymanych pieniędzy spółka wykorzystała zaledwie 21 milionów dolarów. Wybudowano tylko dwie hale, produkcja nigdy nie ruszyła, kredyt nie został spłacony, a windykacją części należności w kwocie 61 milionów złotych względem poszkodowanych banków obciążono Skarb Państwa. Kontrowersje prokuratury wzbudził też wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie z 10 listopada br. uniewinniający Halinę Wasilewską-Trenkner. Była wiceminister finansów w rządzie Cimoszewicza, obecnie członek Rady Polityki Pieniężnej, 12 lat temu parafowała projekt umowy, która doprowadziła do udzielenia spółce LFO gwarancji ministra finansów w sprawie kredytu na budowę. Tarnobrzeska prokuratura zamierza złożyć apelację i czeka na odpis wyroku wraz z pisemnym uzasadnieniem. Dopiero wówczas zostanie podjęta decyzja co do sporządzenia apelacji. Wszystko jednak wskazuje na to, że apelacja będzie, prokuratura bowiem podtrzymuje zarzuty. Tymczasem w lutym przyszłego roku ruszy proces w głównym wątku śledztwa w aferze LFO, gdzie oskarżonymi są byli prezesi spółki: Zygmunt N., który uciekł do Wielkiej Brytanii i dopiero europejski nakaz aresztowania pozwolił sprowadzić go przed polski wymiar sprawiedliwości, oraz Włodzimierz W. - dobry znajomy rodziny Aleksandra Kwaśniewskiego. Prezes spółki LFO i jego zastępca będą odpowiadać m.in. za uszczuplenie kwot należnych bankom przez przeniesienie udziałów spółki na zagraniczne konta. Akt oskarżenia w tej sprawie liczy 451 stron, a pokaźne akta sprawy - 120 tomów. Obu oskarżonym grozi do dziesięciu lat więzienia. W aferze LFO pojawiają się też dawni wysocy funkcjonariusze państwa, którym zarzuca się niedopełnienie obowiązków czy działanie na korzyść przestępców poprzez podejmowanie decyzji umożliwiających wielkie zyski osobom działającym z zamiarem oszukania Skarbu Państwa.
Mariusz Kamieniecki
"Nasz Dziennik" 2009-12-15

Autor: wa