Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kaczmarek krył Rywina?

Treść

Ze Zbigniewem Ziobrą, ministrem sprawiedliwości, rozmawia Wojciech Wybranowski

Sugeruje Pan, że broni się "układ", bo zostały naruszone jego interesy. Ale tak naprawdę - poza samym Rywinem - żadna z osób, które - jak wykazały komisje śledcze w poprzedniej kadencji - powinny odpowiadać przed sądem za niejasne powiązania korupcyjne biznesowo-polityczne, na ławie oskarżonych nie zasiadła. Leszek Miller, główny bohater negatywny "afery Rywina", kreowany jest na ostatnią nadzieję demokracji i praworządności.
- "Afera Rywina" to tylko jedna z wielu afer, które są przedmiotem śledztw. Mogę zapewnić, że prokuratura w okresie rządów PiS nad tym postępowaniem pracuje zdecydowanie solidniej, niż miało to miejsce w poprzedniej kadencji, kiedy wiele mówiono o walce z korupcją, a choćby właśnie w tej sprawie działo się zupełnie odwrotnie. Nie jestem zadowolony z tempa prowadzenia tej sprawy, która idzie jak krew z nosa, ale muszę powiedzieć, że prokurator, który prowadzi to postępowanie, boryka się z dużymi trudnościami. Nie chciałbym szukać łatwych uzasadnień takiego stanu rzeczy czy sprawiać wrażenia, że "odbijam piłeczkę" odpowiedzialności. Ale prawdą jest, że to Janusz Kaczmarek nadzorował prowadzoną przez prokuraturę sprawę Lwa Rywina i powiązanych z nim ludzi. I żadnych aktów oskarżenia nie ma. Nadzorowanie tej sprawy przejął Kaczmarek w sytuacji, gdy ja się z tego wyłączyłem w obawie, że pojawią się zarzuty wykorzystywania funkcji prokuratora generalnego do celów politycznych. Uznałem bowiem, że jako poseł zasiadający wcześniej w komisji, która badała sprawę, jako minister sprawiedliwości nie powinienem zajmować się postępowaniem, w którym jako członek tejże komisji sporządziłem raport. Teraz, wiedząc o powiązaniach pana Kaczmarka z Leszkiem Millerem, można inaczej oceniać fakt, że ta sprawa się tak ślimaczyła, że nie ma aktów oskarżenia. Niestety, wiemy o tym zbyt późno. Ufałem temu człowiekowi i teraz tak to wygląda.

Wejdę Panu w słowo... Mówi Pan o powiązaniach polityków z przestępcami, ale śledztw przeciwko nim nie ma.
- Nie zgadzam się z pana zarzutem, że spraw przeciwko politykom powiązanym z przestępcami nie ma. Zacznijmy od tego, że pod rządami PiS, w czasach gdy kieruję Ministerstwem Sprawiedliwości, udało się rozbić wiele układów korupcyjnych: postawiono zarzuty w sprawie tzw. układu warszawskiego, zatrzymano kolejne osoby związane z mafią paliwową, rozbito układ korupcyjny w Ministerstwie Finansów, skutecznie walczymy z korupcją w polskiej piłce nożnej. Jest szereg postępowań dotyczących ludzi powiązanych z dawnym Sojuszem Lewicy Demokratycznej, ale też i innych formacji politycznych; niedawno kolejne zarzuty usłyszał Pęczak; był przecież wniosek o uchylenie immunitetu posłance SLD związanej z mafią paliwową Małgorzaty Ostrowskiej; było postępowanie prokuratorskie o wniosek o uchylenie immunitetu w sprawie pana posła Waldy’ego Dzikowskiego z Platformy Obywatelskiej podejrzanego o korupcję. Efekty zmian wymagają czasu, jestem przekonany, że im dłużej będę kierować prokuraturą, tym te efekty będą większe.

Rzeczywiście, czasami śledztwa wyglądają dziwnie. Sprawa prowadzona przez poznańską prokuraturę, w której jednym z prokuratorów okręgowych jest brat posła Dzikowskiego...
- W jednej i drugiej sprawie Platforma i SLD ręka w rękę głosowały przeciwko uchyleniu immunitetu poselskiego. Pokazały swoje prawdziwe oblicze. Dały wyraźny sygnał, że chcą, by politycy stali ponad prawem, nawet jak ciążą na nich zarzuty popełnienia ciężkich przestępstw. Było postępowanie prokuratorskie i wniosek o uchylenie immunitetu w sprawie posła PO - Tomasza Szczypińskiego, który również usłyszał zarzuty korupcji. Krótko mówiąc, te działania są podejmowane. Są też prowadzone działania w odniesieniu do rozmaitych osób mających związki z polityką, również powiązanych z różnymi patologiami przestępczymi, m.in. mafią węglową. Zaskoczył mnie pan trochę tym pytaniem i przyznaję, że nigdy nie robiłem żadnej kwerendy na temat, ilu ludzi polityki jest w kręgu zainteresowania prokuratury, bo ja naprawdę politykami się nie zajmuję, a walczę z przestępczością. Niezależnie od tego, czy ktoś jest z lewa, czy z prawa, jeżeli zachodziło podejrzenie popełnienia przestępstwa - wszczynaliśmy postępowanie. Bez doszukiwania się legitymacji politycznej. Ważna jest dla mnie uczciwość człowieka. Natomiast fakt, że wnioski o uchylenie immunitetów politykom zostały przez Sejm odrzucone, najlepiej świadczy o tym, że w tym parlamencie nie ma woli walki z patologią wśród ludzi władzy.

W Polsce jest kilka czy kilkanaście tysięcy dziennikarzy, drugie tyle polityków, samorządowców, asystentów polityków. Gdyby tak się wsłuchać w zarzuty, jakie dzisiaj podnoszą Roman Giertych i Donald Tusk, można by podejrzewać, że prokuratura w Polsce nie robiła nic innego, tylko zakładała im podsłuchy. A swoją drogą, mój telefon też ostatnio coś trzeszczy...
- Mamy do czynienia z bardzo agresywną kampanią polityczną wymierzoną w ludzi dzisiaj rządzących, opartą na nieprawdziwych informacjach, kłamstwach i pomówieniach. To brutalna nagonka polityczna, służąca z jednej strony obronie naprawdę skorumpowanych i uwikłanych w związki ze światem przestępczym polityków, a z drugiej - celom czysto politycznym. Rząd i wymiar sprawiedliwości prowadzą teraz, jak nigdy wcześniej w minionych kadencjach, politykę traktowania wszystkich równo wobec prawa. To powodowało, że Polska przez te wszystkie lata była przedmiotem niekończącej się patologii. Ogromne pieniądze z państwowych instytucji dzięki korupcyjnym powiązaniom, układom towarzysko-biznesowym trafiały do prywatnych kieszeni, zamiast służyć społeczeństwu. My z tym walczymy, a wielu ludziom się to nie podoba - stąd ta agresja. Nie było jednak żadnej inwigilacji politycznej, nie prowadziliśmy i nie prowadzimy tego typu działań, żadnego podsłuchiwania dziennikarzy tylko dlatego, że są dziennikarzami - to wszystko kłamstwo. Ludzie, którzy mają coś na sumieniu, walczą kłamstwem, nie mając prawdziwych argumentów.

Nie dalej niż miesiąc temu jeden z polityków LPR proponował na łamach swojego blogu właśnie Pana jako kandydata na premiera, którego mogłaby poprzeć Liga Polskich Rodzin. Teraz liderzy tego ugrupowania oskarżają Pana o inwigilację, zastanawiają się nad poparciem wniosku SLD o Trybunał Stanu...
- Teraz widać podział polskiej sceny politycznej: z jednej strony na tych, którzy chcą bronić III RP, kojarzącej się z rozlicznymi aferami, poczuciem bezkarności polityków, przekonaniem, że osoby publiczne mają taryfę ulgową, z drugiej strony na tych, którzy chcą traktowania wszystkich według tej samej miary, zasady równości wobec prawa i nie patrzą na to, czy ktoś jest posłem, ministrem, politykiem, tylko wszczynają postępowanie, jeśli jest podejrzenie popełnienia przestępstwa. Nie oznacza to jednak, że gdziekolwiek i kiedykolwiek dziennikarze czy politycy byli poddani inwigilacji. Chciałbym podkreślić to z całą stanowczością. Taka jest prawda. Te absurdalne zarzuty podnoszą ludzie, którzy boją się tego, że w trakcie śledztw na jaw mogą wyjść niekorzystne dla nich fakty, którzy boją się naszej stanowczości w walce z korupcją, rozlicznymi powiązaniami polityki z biznesem i przestępczością.

Nie udało się zmobilizować sił wszystkich ugrupowań parlamentarnych do walki z korupcją i patologią, istnieje natomiast swoisty egzotyczny sojusz SLD, Samoobrony, PO i LPR, którego celem jest postawienie Pana przed Trybunałem Stanu.
- Podchodzę do tego ze spokojem, gdyż zarzuty wobec mnie oparte są na kłamstwie. Podam oczywiście do sądu osoby, które dzisiaj szermują kłamstwem i znieważają mnie, sądząc, że będą mogły robić to bezkarnie. Odpowiedzialności przez sądem mogą bać się ci, którzy mnie pomawiają. Fakt, że ktoś się podpiera cudzymi kłamstwami, nie zwalnia go z odpowiedzialności cywilnej i karnej. Myślę ją wyegzekwować.

Duży opór w niektórych środowiskach budziły postępowania dyscyplinarne wszczynane przeciwko nieuczciwym, skorumpowanym prokuratorom. Skądinąd wiem, że we Wrocławiu tej oazie ludzi, którzy nigdy nie powinni wdziewać prokuratorskiej togi, jeden z tamtejszych śledczych - prokurator Robert Mielczarek - odgrażał się, że "niedługo Ziobry nie będzie". Wrocławscy prokuratorzy przegłosowali również wotum nieufności wobec prokuratora apelacyjnego Roberta Hernanda, który nie chciał przymykać oczu na nieprawidłowości w śledztwach, bałagan i dziwne powiązania.
- Nie jest łatwo wprowadzać w naszym kraju zasady uczciwego państwa. W aparacie państwowym jest wielu uczciwych ludzi, którzy chcieliby zmiany, ale są też bardzo wpływowe środowiska uwikłane w rozmaite powiązania, które tego nie chcą i próbują podłożyć nogę ludziom oczyszczającym aparat państwowy i takim instytucjom jak wymiar sprawiedliwości czy organa ścigania. Politycy opozycji chcą zablokować oczyszczenie polskiego państwa, cynicznie wykorzystując do tego celu kłamstwa Janusza Kaczmarka. Chcą przy ich pomocy wywołać wielkie emocje i polityczne zawirowania. Prawda ich kompletnie nie interesuje. Krótko mówiąc, jest to brutalna gra polityczna, wykorzystuje się kłamstwo jako oręż do walki z tymi, którzy są uczciwi, którzy chcą skończyć z rządami ludzi uwikłanych w afery, z poczuciem bezkarności polityków, z poczuciem bezradności społeczeństwa, że władza stoi ponad prawem.

Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2007-08-30

Autor: wa