Kabardo-Bałkaria i Inguszetia ogarnięte walkami
Treść
Sześć dni po ataku na stolicę Kabardo-Bałkarii bojownicy uderzyli ponownie. Tym razem celem uzbrojonych napastników stała się miejscowość Jandar w Inguszetii - republice wchodzącej w skład Federacji Rosyjskiej. Tymczasem naoczni świadkowie podają, że liczba ofiar ubiegłotygodniowych walk w Nalczyku została przez rosyjskie władze nawet kilkakrotnie zaniżona.
W nocy z wtorku na środę uzbrojeni ludzie napadli równocześnie na 6 domów we wsi Jandar w rejonie nazrańskim, w których mieszkają współpracownicy sił porządkowych. Służba prasowa MSW Inguszetii poinformowała, że ranny został brat dowódcy OMON-u MSW Inguszetii Raszid Ganiżew. Obliczono, że we wczorajszym ataku uczestniczyło 30 bojowników uzbrojonych w broń automatyczną, granatniki i butelki z łatwopalną cieczą. Po półgodzinnym ostrzale napastnicy się ukryli.
W republikańskim MSW ogłoszono stan podwyższonej gotowości bojowej. Władze oceniają, że celem akcji było zastraszenie funkcjonariuszy lokalnych struktur bezpieczeństwa i ich rodzin oraz destabilizacja sytuacji w regionie. Agencja Interfax podała, że wkrótce po ataku wszczęto poszukiwania napastników.
W Nalczyku i okolicach wbrew wcześniejszym deklaracjom władz nadal jest niespokojnie. Kontynuowana jest "milicyjna akcja specjalna" w rejonie miejscowości Iskoż, którą otoczyły siły specjalne i opancerzone wozy. Świadkowie, na których powołuje się agencja Interfax, podają, że funkcjonariusze otoczyli tam jeden z czteropiętrowych bloków, w którym, jak się przypuszcza, mogą przebywać rebelianci. W lesie w pobliżu wsi Kenże trwa z kolei "operacja specjalna w celu neutralizacji bojowników".
Tydzień po walkach w Nalczyku nadal nieznany jest ostateczny bilans ofiar. Okazuje się, że liczba zabitych w wyniku walk może być nawet wielokrotnie zaniżona. Fatima Tisowa, miejscowa dziennikarka z Kabardo-Bałkarii pracująca dla Associated Press, oświadczyła, że "w kostnicach nie ma więcej miejsc". Władze odmawiają wydania ciał rodzinom, które chcą je pochować, tłumacząc, że prawie wszyscy zabici byli bojownikami.
Również szef zarządu wspólnot y muzułmanów Kabardo-Bałkarii Anas Pszichaczew uważa, że oficjalne dane o liczbie ofiar są znacznie zaniżone.
- Mój sąsiad był zakładnikiem w
3. posterunku milicji. Mówi on, że od razu rozstrzelano prawie wszystkich zakładników. Wśród napastników byli ludzie ubrani po cywilnemu, którzy ukrywając broń pod ubraniem, wmieszali się w tłum i otwierali ogień - opowiadał gazecie "Wersija" lider muzułmanów.
Matki i krewni zastrzelonych napastników kontynuują pikietę przed budynkiem lokalnego rządu, żądając wydania ciał ich synów. Władze jak dotąd nie odpowiedziały na ich list. Według portalu "Kawkazskij Uzieł", prezydent Kabardo-Bałkarii Kanokow w wystąpieniu telewizyjnym dopuścił jedynie możliwość wydania ciał tych bojowników, którzy "zostali wprowadzeni w błąd" i wykorzystani jako "mięso armatnie", aby "okrucieństwo nie wywoływało okrucieństwa".
W związku z licznymi wątpliwościami wielu polityków domaga się powołania specjalnej komisji parlamentarnej, która miałaby wyjaśnić okoliczności niedawnego najazdu islamskich bojowników na Nalczyk. Posłowie do Dumy zaniepokojeni są również złą sytuacją społeczno-ekonomiczną Kabardo-Bałkarii, która sprzyja radykalizacji nastrojów. Jednak Kreml, który przedstawia ubiegłotygodniowe wydarzenia w Nalczyku jako sukces rosyjskich sił bezpieczeństwa w walce z kaukaskimi "terrorystami", nie jest zainteresowany psuciem tego propagandowego wizerunku. Przewodniczący Rady Federacji, izby wyższej rosyjskiego parlamentu, Siergiej Mironow wykluczył wczoraj możliwość powstania takiej komisji. - Nie sądzę, by istniała potrzeba powoływania specjalnej komisji parlamentarnej w tej sprawie - powiedział Mironow, który jest jednym z najbliższych współpracowników prezydenta Władimira Putina, po posiedzeniu Dumy Państwowej, izby niższej parlamentu, poświęconym wydarzeniom w Nalczyku.
Duma Państwowa w ramach "godziny rządowej" zebrała się wczoraj na tajnym posiedzeniu, aby omówić sytuację na północnym Kaukazie. Według przewodniczącego rosyjskiego parlamentu, posłowie Dumy zażądali odpowiedzi na pytanie, dlaczego władzom nie udało się zapobiec napaści na Nalczyk, mimo że zdobyli informacje o przygotowaniach napastników.
Waldemar Moszkowski
"Nasz Dziennik" 2005-10-20
Autor: ab