Już nie chodzi o pacjenta
Treść
Gdy wiosną rozpoczynał się strajk lekarzy, mieli oni ogromne poparcie społeczne. Bo ich postulaty były zrozumiałe, ponadto zawód lekarza cieszył się ogromnym szacunkiem i prestiżem. To się jednak zmieniło, gdy strajk zaczął się przedłużać, stając się bardzo dotkliwy dla pacjentów. Czarę goryczy przelał widok chorych ewakuowanych z niektórych lecznic, w tym dzieci w inkubatorach. I to poparcie prysło jak bańka mydlana.
Bulwersować może z pewnością skala żądań płacowych lekarzy z Radomia. Na pewno medycy zasługują na dobre pensje. Ale czy kwota 16 tys. zł, o której wspominał minister Zbigniew Religa, nie jest jednak przekroczeniem granicy przyzwoitości? Lekarze w Polsce nie zarabiają tyle, ile na Zachodzie, i długo jeszcze nie będą zarabiać. Tak samo zresztą jak pielęgniarki, nauczyciele, urzędnicy, robotnicy czy nawet ministrowie, bo jesteśmy wciąż niebogatym krajem. Z tym, że mało kto ma takie możliwości nacisku płacowego jak lekarze, bo odejście lekarzy od łóżek może spowodować śmierć chorego. Jeśli pracę przerwie elektrownia, najwyżej nie będziemy mieli prądu. Ale najgorsze jest to, że strajkujący lekarze nie czują nawet, iż może ich działanie jest w konflikcie z zasadami etyki, gdyż skoro za protest odpowiada ich związek, to twierdzą, że z nich zdjęta została w ten sposób indywidualna odpowiedzialność.
Krzysztof Losz
"Nasz Dziennik" 2007-10-02
Autor: wa