Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Juszczenko nie pojedzie do Moskwy

Treść

Prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko nie weźmie udziału w moskiewskich obchodach 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej. Ukraiński prezydent stwierdził, że czułby się "niezręcznie", stojąc na "innej trybunie" w czasie, gdy w Kijowie zbiorą się weterani wojenni. - Myślę, że zrozumie to gospodarz Władimir Putin i inni moi koledzy - powiedział Juszczenko, dodając, że Moskwę odwiedzi dzień wcześniej, 8 maja.
Sobotnia decyzja prezydenta Ukrainy wydaje się kolejną demonstracją, mającą pokazać, że Kijów systematycznie wyzwala się spod politycznej dominacji Rosji. Nowe władze Ukrainy od początku starają się pokazać światu, że Ukraina jest państwem suwerennym, prowadzącym politykę zagraniczną niezależną zarówno od Moskwy, jak i od Zachodu. Przejawem takiej niezależności jest zacieśnianie polityczno-ekonomicznych więzi z Gruzją. Służyć temu mają kolejne spotkania prezydentów Ukrainy i Gruzji.
Do ostatniego spotkania Wiktora Juszczenki z prezydentem Gruzji Michaiłem Saakaszwilim doszło w końcu ubiegłego tygodnia w Kijowie. Oficjalnie Saakaszwili przybył do Kijowa w związku z otwarciem Roku Gruzji na Ukrainie, jednak zdaniem obserwatorów spotkanie obu prezydentów miało o wiele większą rangę. Po spotkaniu obu prezydentów poinformowano, że doszli do porozumienia w sprawie rozwoju partnerstwa strategicznego między Gruzją i Ukrainą. Chociaż nie wyjaśniono, na czym miałoby ono polegać, to zdaniem komentatorów chodzi właśnie o przyszły sojusz Gruzji z Ukrainą.
Obecnie Gruzja boi się wojskowej interwencji Rosji poprzez wspieranie separatystów abchaskich czy też poprzez działania rosyjskich służb specjalnych. Na razie Amerykanie nie mogą zagwarantować bezpieczeństwa Gruzji, dlatego Saakaszwili próbuje porozumieć się z prezydentem Juszczenką w utworzeniu sojuszu państw, których suwerenności nadal zagraża Rosja. Zdaniem obserwatorów, taki sojusz może powstać natychmiast, gdy nowe władze Ukrainy uporają się ze swoimi sprawami wewnętrznymi, tym bardziej że Kijów jest coraz bardziej zaniepokojony narastającymi trudnościami z marynarką rosyjską na Krymie.
Do wzrostu napięcia na tym tle doszło po tym, jak 23 marca rosyjski statek desantowy "Nikołaj Filczenkow" przekroczył granicę ukraińską w rejonie miasta Feodosja i bez zezwolenia strony ukraińskiej rozpoczął lądowanie na ukraińskim poligonie wojennym niedaleko góry Opuk. Wywołało to natychmiastową reakcję ukraińskiego MSZ, który w nocie protestacyjnej oświadczył, że Rosja złamała warunki stacjonowania swojej floty na terytorium Ukrainy, określone w umowie z 28 maja 1997 r.
Zdaniem nowego szefa Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Oleksandra Turczinowa, incydent z 23 marca świadczy o tym, że przebywanie rosyjskiej marynarki wojennej na terytorium ukraińskim zagraża interesom kraju. Zauważył on, że "to nie pierwszy przypadek takiego zachowania Rosji". - Marynarka rosyjska będzie na tyle nachalna, na ile strona ukraińska na to zezwoli. Uważam, że ostre i konkretne stanowisko kierownictwa ukraińskiego wymusi wykonywanie zobowiązań o stacjonowaniu na terytorium Ukrainy Czarnomorskiej Marynarki Wojennej Rosji - oświadczył Turczinow.
Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów

"Nasz Dziennik" 2005-03-29

Autor: ab