Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Jubileusz biskupa z Mongolii

Treść

Jedyny na świecie katolicki biskup pochodzenia mongolskiego skończył 90 lat. Ksiądz biskup Joseph Ma Zhongmu, emerytowany ordynariusz diecezji Ningxia, oprócz urodzin obchodził 11 listopada br. 60. rocznicę święceń kapłańskich i 25. rocznicę przyjęcia sakry biskupiej. Jak poinformowała agencja UCAN, uroczystości jubileuszowe odbyły się w położonej na terenie Regionu Autonomicznego Mongolii Wewnętrznej miejscowości Chengchuan w północnych Chinach. Zamieszkuje ją ok. 7 tys. katolików, w 90 procentach pochodzenia mongolskiego. Mieli oni trudności z zorganizowaniem jubileuszu, ponieważ choć ks. bp Joseph Ma Zhongmu posiada aprobatę Stolicy Apostolskiej, chińskie władze nie uznają go jako biskupa. Pozwolenie na przeprowadzenie uroczystości udało im się uzyskać dopiero po roku starań. Według źródeł agencji UCAN, choć ks. bp Ma Zhongmu należy do tzw. Kościoła podziemnego i wciąż pozostaje pod nadzorem policji, rządowi urzędnicy zgodzili się na świętowanie, ponieważ "jest rzadkością wśród Mongołów dożyć takiego wieku". Choć ks. bp Joseph Ma Zhongmu święcenia kapłańskie przyjął w 1948 roku, dopiero w latach 80. otrzymał od władz oficjalne pozwolenie na działalność duszpasterską. Wcześniej przez ponad 20 lat był więziony i prześladowany przez komunistów. Od uzyskania wolności ks. bp Ma Zhongmu (znany też jako Tegusbeleg - w języku mongolskim) podjął intensywną ewangelizację na powierzonych sobie terenach diecezji Ningxia. W owym czasie m.in. przetłumaczył brewiarz, część Pisma Świętego i liczne książki religijne z języka chińskiego na mongolski. Diecezja Ningxia leży na terenie Regionu Autonomicznego Mongolii Wewnętrznej. Ten ostatni, według nieoficjalnych statystyk, zamieszkuje ok. 24 mln ludzi, w znacznej mierze pochodzenia mongolskiego. Liczbę wiernych Kościoła katolickiego szacuje się na blisko 200 tysięcy. W większości są oni potomkami mongolskich rodzin, ochrzczonych przez belgijskich misjonarzy, którzy dotarli na te tereny w XIX wieku. Sebastian Karczewski "Nasz Dziennik" 2008-11-14

Autor: wa