Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Jezus Chrystus. Prawdziwy Bóg i prawdziwy Człowiek / część 5 /

Treść

Jak wam już powiedziałem, Chrystus przyszedł między nas, aby dać nam udział we wszystkich swoich bogactwach, w całej doskonałości swoich cnót, gdyż wszystko to, co posiada, należy do nas…

Bogactwa łaski, której nam Chrystus udziela, są tak wielkie – św. Paweł nazywa je niemożliwymi do zbadania: Investigabiles divitiae Christi (Ef 3,8) – że sakramenty ich nie wyczerpują. Chrystus działa w nas także i poza sakramentami. W jaki sposób? Poprzez nasz kontakt z Nim przez wiarę.

By to zrozumieć, odczytajmy na nowo scenę opisaną przez św. Łukasza. Podczas jednej ze swych wędrówek apostolskich boski Zbawiciel jest otoczony przez cisnący się tłum. Chora kobieta, pragnąca uzdrowienia, zbliża się i pełna ufności dotyka brzegu Jego płaszcza. Pan nasz natychmiast pyta otaczających: Kto mnie dotknął? – Piotr na to: Mistrzu, tłum ciśnie się zewsząd na ciebie, a ty pytasz, kto cię dotknął? – Ale Jezus odpowiada z naciskiem: Ktoś mnie dotknął, bo uczułem, jak moc wychodzi ze mnie. – I rzeczywiście w tej samej chwili kobieta została uzdrowiona; a została uzdrowiona dzięki swej wierze. Fides tua te salvam fecit (por. Łk 8,43–48).

Coś podobnego dzieje się także i z nami. Ilekroć, nawet poza sakramentami, zbliżamy się do Chrystusa, wychodzi z Niego moc, Boża potęga, i przenika nasze dusze, by je oświecić, by je wspomóc.

Sposób takiego zbliżenia znacie: jest nim wiara. Przez wiarę dotykamy Chrystusa i dzięki temu boskiemu dotknięciu powoli nasza dusza się przemienia.

Jak wam już powiedziałem, Chrystus przyszedł między nas, aby dać nam udział we wszystkich swoich bogactwach, w całej doskonałości swoich cnót, gdyż wszystko to, co posiada, należy do nas; wszystko jest dla nas. Każdy czyn Pana jest dla nas nie tylko wzorem, ale i źródłem łaski; pełniąc wszelkie cnoty, wysłużył nam On łaskę pełnienia tych samych cnót, które w Nim oglądamy, i każda z Jego tajemnic zawiera szczególną łaskę, w której chce On nam dać rzeczywisty udział.

To pewne, że ci, którzy żyli w Judei jednocześnie z Chrystusem, a wierzyli w Niego, otrzymali obfity udział w tych łaskach, które On wysłużył wszystkim ludziom; stwierdzamy to w Ewangelii. Chrystus posiadał, jak już wam to pokazałem, nie tylko moc uzdrawiania chorób cielesnych, ale także moc uświęcania dusz. Zobaczcie na przykład, jak uświęcił Samarytankę, która po rozmowie z Nim uwierzyła, że on jest Mesjaszem; jak oczyścił Magdalenę, która uważając Go za proroka, wysłańca Bożego, przyszła namaścić wonnościami Jego święte stopy. Dla dusz, które mają wiarę w Niego, zetkniecie z Synem Bożym staje się źródłem życia: Fides tua te salvam fecit. Popatrzcie, jak w czasie męki jednym spojrzeniem daje Piotrowi, który się Go zaparł, łaskę skruchy; zobaczcie w chwili Jego śmierci dobrego łotra: rozpoznaje on w Jezusie Syna Bożego, skoro prosi o miejsce w Jego królestwie, a konający Zbawiciel natychmiast odpuszcza mu wszystkie zbrodnie: Dziś jeszcze będziesz ze mną w raju.

Wiemy o tym; jesteśmy o tym tak przekonani, że czasami mówimy: „O, gdyby dane mi było żyć w czasach Pana naszego w Judei, iść za Nim jak Apostołowie, towarzyszyć Mu za życia i być przy Jego śmierci – to na pewno bym się uświęcił!” A jednak posłuchajcie, co mówi Jezus: Błogosławieni, którzy mnie nie widzieli, a uwierzyli we mnie: BEATI qui non viderunt et crediderunt (J 20,29).

Czyż to nam nie ma uświadomić, że kontakt z Nim przez samą tylko wiarę jest jeszcze skuteczniejszy i jeszcze bardziej dla nas korzystny? Uwierzmy tym słowom naszego boskiego Mistrza; Jego słowa są Duchem i życiem (J 6,64); bądźmy przekonani, że moc działania Jego świętego Człowieczeństwa równie wielka jest dla nas, jak dla Jego współczesnych. Chrystus bowiem żyje zawsze: Christus heri et HODIE, ipse et in saecula (Hbr 13,8).

Nigdy nie dość powtarzania, jak niesłychanie to dla dusz pożyteczne, pozostawać w zjednoczeniu z Chrystusem Panem przez wiarę. – Wiecie, że Izraelici podczas swojej wędrówki po pustyni szemrali przeciw Mojżeszowi; za karę Bóg zesłał im węże, których ukąszenia sprawiały wielki ból. Wzruszony jednak ich skruchą, Bóg kazał Mojżeszowi umieścić wysoko miedzianego węża, którego sam widok wystarczał do uleczenia ran dzieci Izraela (por. Lb 21,9). – Otóż zgodnie z własnymi słowami Chrystusa Pana (por. J 3,14) ten wąż miedziany był zapowiedzią Chrystusa, przybitego wysoko do krzyża. I mówi jeszcze Chrystus Pan: Kiedy zostanę uniesiony nad ziemię, wszystko przyciągnę ku sobie (J 12,32). Ponieważ wysłużył nam przez swoją ofiarę na krzyżu wszelkie łaski, Chrystus Pan jest dla nas źródłem wszelkiego światła i wszelkiej mocy. – To dlatego pokorne i pełne miłości spojrzenie duszy na święte Człowieczeństwo Jezusa jest tak owocne i uświęcające.

Nie dosyć myślimy o tej uświęcającej mocy, którą posiada Człowieczeństwo Chrystusowe, nawet poza sakramentami.

Środkiem nawiązania kontaktu z Chrystusem jest wiara w Jego Bóstwo, w Jego wszechmoc, w nieskończoną wartość Jego zadośćuczynienia, w niewyczerpaną skuteczność Jego zasług. – Święty Augustyn w jednym ze swoich kazań do ludu Hippony zadaje pytanie, jak można „dotknąć Chrystusa”, teraz, kiedy już wrócił do nieba? In caelo sedentem quis mortalium potest tangere? I odpowiada: Przez wiarę: ten Chrystusa dotyka, kto w Niego wierzy. Sed ille tactus fidem significat: tangit Christum qui credit in Christum. I przypomina święty Doktor Kościoła wiarę tej kobiety, która dotknęła Jezusa, by uzyskać uzdrowienie: Fide tetigit et sanitas subsecuta est. Wielu jest, mówi, ludzi cielesnych, którzy widzą w Jezusie Chrystusie tylko człowieka, nie pojęli zaś Bóstwa ukrytego pod zasłoną człowieczeństwa. Ci nie umieją dotknąć, bo nie mają potrzebnej wiary. Czy chcecie Chrystusa dotknąć owocnie? Uwierzcie w Jego Bóstwo, które On, będąc Słowem, dzieli odwiecznie z Ojcem. Vis bene tangere? Intellige Christum ubi est Patri coaeternus – et tetigisti.

Wiara w Bóstwo Jezusa Chrystusa jest więc środkiem naszego kontaktu z Chrystusem, ze źródłem wszelkiej łaski i wszelkiego życia. – Kiedy więc czytamy Ewangelię i rozważamy w duchu słowa i czyny Pana naszego; kiedy w modlitwie, w medytacji, kontemplujemy Jego cnoty; zwłaszcza zaś kiedy łączymy się z Kościołem, by uczcić Jego tajemnice (jak to wam później wykażę) – kiedy się z Nim łączymy w każdym naszym działaniu, czy to gdy jemy, czy gdy pracujemy, czy wykonujemy jakąkolwiek słuszną czynność w jedności z podobnym działaniem, wykonywanym przez Niego w czasie gdy żył na ziemi – jeżeli to robimy z wiarą i miłością, to wtedy boska moc, boska energia wychodzi z Chrystusa, by nas oświecić, by nas wspomóc w usuwaniu przeszkód utrudniających Jego Boże działanie w nas, by naszym duszom dać łaskę.

Możecie mi powiedzieć: „Ale ja tego nie czuję”. – Tego czuć nie potrzeba. Sam Pan nasz mówił, że Jego królestwo w duszach nie podlega zmysłowemu doświadczeniu (por. Łk 17,20nn); życie nadprzyrodzone nie leży w sferze uczuciowości. Jeżeli Bóg daje nam doświadczyć słodyczy Jego służby w sposób odczuwalny, powinniśmy Mu za to dziękować i posłużyć się tym darem niższego rzędu jako drabiną, po której można wspiąć się wyżej; jako środkiem wzrostu w wierności; ale nie przywiązywać się do niego, zwłaszcza zaś nie budować życia wewnętrznego na takiej odczuwalnej pobożności: zbyt nietrwała to podstawa. Możemy się równie pomylić sądząc, że postąpiliśmy daleko na drodze doskonałości, skoro nasza uczuciowa pobożność jest tak intensywna – jak i wyobrażając sobie, że żadnego postępu nie robimy, ponieważ trwamy w duchowej oschłości. Cóż więc jest prawdziwą podstawą naszego życia nadprzyrodzonego? Wiara; a wiara jest cnotą pełnioną przez najwyższe nasze władze duchowe, to jest rozum i wolę. A cóż nam mówi wiara? Że Jezus jest i Bogiem, i człowiekiem; że Jego Człowieczeństwo jest Człowieczeństwem Boga, Człowieczeństwem Istoty, która jest mądrością nieskończoną, czystą miłością i wszech­mocą. – Jakże więc wątpić, że kiedy się zbliżamy do Niego, nawet poza sakramentami, przez wiarę, z pokorą i ufnością, to moc Boża wychodzi z Niego, aby nas oświecić, wzmocnić, wspomóc? Nikt nigdy nie zbliżył się z wiarą do Jezusa Chrystusa, żeby go nie dosięgły dobroczynne promienie, które bezustannie płyną z tego ogniska światła i ciepła: Virtus de illo exibat…

Jezus Chrystus zawsze żywy, semper vivens, którego Człowieczeństwo trwa w nierozerwalnym zjednoczeniu ze Słowem Bożym, staje się więc dla nas – na miarę naszej wiary i żywości naszego pragnienia, by Go naśladować – światłem i źródłem życia; a jeśli wiernie wpatrujemy się w Niego w ten sposób, to pomału ukształtuje On w nas swoje podobieństwo, objawiając się nam coraz głębiej, dając nam udział w poruszeniach swojego boskiego serca i udzielając nam siły, abyśmy do tych poruszeń dostosowali postępowanie. „To dla mnie zupełnie jasne – mówiła św. Teresa – aby podobać się Bogu, aby otrzymać od Niego wielkie łaski, trzeba – i taka jest Jego wola – aby przeszły one przez ręce tego świętego Człowieczeństwa Chrystusowego, w którym Bóg, jak sam oznajmił, złożył całe swe upodobanie. Doświadczyłam tego nieskończoną ilość razy i sam Pan mi to powiedział. Wyraźnie poznałam, że to jest brama, przez którą powinniśmy wchodzić, jeżeli chcemy, aby najwyższy Majestat odkrył nam swoje tajemnice… Tą drogą idzie się pewnie”.

Rozumiemy teraz prawdę tych słów Jezusa: Ego sum vitis et vos palmites: qui manet in me et ego in eo, hic fert fructum multum (J 15,5). Mój Ojciec jest niebieskim winogrodnikiem; ja jestem krzewem winnym, wy latoroślami; kto trwa we mnie, a ja w nim, ten przynosi owoc obfity. – Zgodnie z piękną uwagą św. Augustyna, Chrystus jest krzewem winnym jako człowiek; jako Bóg, razem z Ojcem, jest tym winogrodnikiem, który pracuje nie jak ziemscy winogrodnicy od zewnątrz, ale w samej głębi duszy, aby jej dać wzrost łaski i życia; albowiem (dodaje ten święty Doktor za św. Pawłem) niczym jest ten, który sadzi i ten, który podlewa: to Bóg jest dawcą wzrostu. Nec talis quales sunt qui extrinsecus operando exhibent ministerium, sed talis ut det etiam intrinsecus incrementum.

Z pnia, którym jest Jezus, sok łaski płynie w gałązki, którymi są nasze dusze; pod warunkiem, że trwamy w jedności z krzewem. W jaki sposób?

Przez sakramenty, zwłaszcza zaś sakrament Eucharystii, właściwy sakrament zjednoczenia: Qui manducat meam carnem et bibit meum sanguinem in me MANET et ego in eo: Kto spożywa moje ciało i pije moją krew, trwa we mnie, a ja w nim (J 6,57). Dalej przez wiarę; św. Paweł mówi nam: Christum HABITARE PER FIDEM in cordibus vestris (Ef 3,17); przez wiarę, ożywioną miłością, to jest wiarę doskonałą, która towarzyszy stanowi łaski, Chrystus mieszka w nas; ilekroć więc nawiązujemy z Nim kontakt przez tę wiarę, działa na nas Jego moc uświęcająca.

Ale w tym celu trzeba, abyśmy usuwali wszelkie przeszkody, sprzeciwiające się Jego działaniu: grzech, dobrowolne niedoskonałości, przywiązanie do stworzeń i do samych siebie; abyśmy żywili gorące pragnienie upodobnienia się do Niego; aby nasza wiara była żywa i czynna. Wiara żywa to niewzruszona wiara w nieskończone skarby świętości, zawarte w Chrystusie, który jest dla nas wszystkim; wiara czynna, czujna, wielkoduszna, rzuca nas do stóp Jezusa, byśmy spełnili wszystko to, czego On od nas zażąda, ku chwale Ojca.

Wtedy zaś Chrystus – jak mówi Sobór Trydencki – rozlewa w nas bezustannie swą moc uświęcającą, płynącą z Głowy do członków, jak z winnego krzewu w gałązki; ta zbawienna moc bowiem bezustannie poprzedza nasze dobre uczynki, towarzyszy im i idzie w ślad za nimi: Ille ipse Chrustus tamquam caput in membra et tamquam vitis in palmites in ipsos iustificatos IUGITER virtutem INFLUIT; quae virtus bona eorum opera semper antecedit et comitatur et subsequitur. To przez łaskę Chrystusa stajemy się święci i mili Bogu Ojcu, dzięki czemu (przez Niego znowu) płynie ku Bogu wszelkie uwielbienie; Ojciec bowiem, miłując Syna, ustanowił Go Panem królestwa wybranych i wszystko złożył w Jego ręce: Pater amat Filium et OMNIA dedit in manus eius (J 3,35).

Fragment książki Chrystus życiem duszy w tłumaczeniu s. Małgorzaty Borkowskiej OSB został umieszczony w publikacji Chrystus życiem bł. Columby Marmiona OSB

Bł. Columba Marmion OSB (Józef, 1858–1923). Irlandczyk, a właściwie pół Irlandczyk, a pół Francuz; został w roku 1881 kapłanem diecezjalnym, był przez jakiś czas między innymi kapelanem więzienia i profesorem seminarium; wreszcie w 1886 wstąpił do benedyktynów w Maredsous w Belgii. Rozchwytywany był jako rekolekcjonista i spowiednik. Posłano go jako przeora na nową fundację do Louvain; wreszcie w roku 1909 rodzinne Maredsous obrało go opatem po rezygnacji Hildebranda de Hemptinne. Na tym stanowisku spotkaliśmy go już jako pośrednika w sprawie konwersji dwóch benedyktyńskich wspólnot anglikańskich, męskiej i żeńskiej, na katolicyzm; to on załatwiał liczne problemy prawne z tym związane i pomagał w uzupełnieniu formacji. Musiał też przeprowadzić swoją wspólnotę przez trudy i okropności pierwszej wojny światowej; a po wojnie, kiedy Maredsous i jego fundacje pod naciskiem opinii publicznej musiały odłączyć się od swojej macierzystej kongregacji beurońskiej, to on organizował od podstaw nową kongregację belgijską. Przede wszystkim jednak był przez całe życie wielkim nauczycielem teologii i życia wewnętrznego; jego szczególnym charyzmatem było połączenie tych dwóch dziedzin, traktowanie teologii niejako teorii do wyłożenia i „wykucia”, ale jako wiedzy o umiłowanym Bogu. Pozostawił liczne zbiory konferencji, które w wydaniach książkowych noszą tytuły: Chrystus życiem duszyChrystus w swoich tajemnicachChrystus wzorem dla mnichaSponsa Verbi i inne. Kilka pokoleń naszego zakonu formowało się na tej lekturze. Beatyfikowany w roku 2000.

Żródło: cspb.pl, 7

Autor: mj