Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Jezus Chrystus. Prawdziwy Bóg i prawdziwy Człowiek / część 1 /

Treść

Kontemplacja Pana naszego jest nie tylko święta, ale i uświęcająca; już samo tylko myślenie o Nim, spoglądanie na Niego z wiarą i miłością, uświęca. Dla niektórych dusz życie Chrystusa Pana jest jednym z wielu możliwych tematów rozmyślań; a to nie dosyć.

Będziemy tutaj mówić o godnej uwielbienia osobie Pana naszego. Niech was nigdy nie męczy słuchanie o Nim, niech wam się to nie przykrzy. Żaden temat nie powinien nam być droższy ani nie jest pożyteczniejszy; wszystko mamy w Chrystusie, a poza Nim nie ma możliwości ani zbawienia, ani uświęcenia. Im bardziej badamy plan Boży według Pisma Świętego, tym bardziej widzimy, jak pojawia się tam centralna myśl, która wyrasta nad wszystko: że mianowicie Chrystus Jezus, prawdziwy Bóg i prawdziwy Człowiek, jest ośrodkiem stworzenia i odkupienia, że wszystko zwraca się ku Niemu, że to przez Niego na nas spływa wszelka łaska, a Jego Ojcu oddawana jest wszelka chwała.

Kontemplacja Pana naszego jest nie tylko święta, ale i uświęcająca; już samo tylko myślenie o Nim, spoglądanie na Niego z wiarą i miłością, uświęca. Dla niektórych dusz życie Chrystusa Pana jest jednym z wielu możliwych tematów rozmyślań; a to nie dosyć. Chrystus nie jest jednym ze środków prowadzenia życia duchowego: On jest całym naszym życiem duchowym. Ojciec wszystko widzi w swoim Słowie, w Chrystusie; wszystko w Nim znajduje; chociaż godny jest nieskończonej chwały i uwielbienia, całą ją znajduje w Synu i w najmniejszych nawet działaniach Syna; Chrystus jest Jego Synem umiłowanym, w którym ma On upodobanie. Jakże więc Chrystus nie miałby i dla nas być wszystkim: naszym wzorem, naszym zadowoleniem, naszą nadzieją, naszym uzupełnieniem, naszym światłem, naszą siłą, naszą radością? Ta prawda jest tak podstawowa, że chcę tu nad nią się zatrzymać.

Życie duchowe polega przede wszystkim na wpatrywaniu się w Chrystusa, by odwzorować w sobie Jego stan Syna Bożego i Jego cnoty. Dusze nieustannie wpatrzone w Chrystusa widzą w Jego świetle to, co się w nich sprzeciwia rozwojowi życia Bożego; a wtedy szukają w Jezusie siły do pokonania przeszkód, aby się Jemu spodobać; proszą Go, by się stał podporą ich słabości i by sprawiał w nich nieustanny wzrost tego podstawowego dążenia, do którego sprowadza się cała świętość: dążenia do szukania zawsze tego, co podoba się Jego Ojcu.

Takie dusze wchodzą w pełni w plan Boży; idą one szybko i pewnie drogą udoskonalenia i uświęcenia. Nie podlegają ani pokusie zniechęcenia, kiedy zdarzy im się ulec własnej słabości – zbyt dobrze wiedzą, że same z siebie nic nie mogą, Sine me nihil potestis facere (J 15,5) – ani pokusie jakiegokolwiek chełpienia się swoim postępem, ponieważ są przekonane, że ich własne wysiłki są wprawdzie konieczne, by odpowiedzieć łasce, ale to Chrystusowi, który w nich mieszka, żyje i działa, zawdzięczają swą doskonałość. Jeśli przynoszą owoc obfity, to nie tylko dlatego, że trwają w Chrystusie przez łaskę i przez swą wierną miłość, ale także dlatego, że Chrystus trwa w nich: Qui manet in me et ego in eo, hic fert fructum multum (J 15,5).

Chrystus bowiem jest nie tylko modelem takim, w jaki wpatruje się malarz, kiedy portretuje; ani też nie możemy porównywać naśladowania Go do postępowania pewnych słabych umysłowości, które naśladują postępki i ruchy podziwianego przez siebie wielkiego człowieka. Takie naśladowanie jest całe pozą, jest na powierzchni, a nie ogarnia wnętrza duszy. Zupełnie inaczej jest z naszym naśladowaniem Chrystusa. Jest on czymś więcej niż wzorem, więcej niż tylko arcykapłanem, który wysłużył nam łaskę naśladowania siebie; jest Tym, który przez swego Ducha działa w głębi duszy, aby nam pomóc w naśladowaniu Go. Dlaczego? Dlatego, jak wam to już mówiłem, przedstawiając wam plan Boży, że nasza świętość należy całkowicie do porządku nadprzyrodzonego; Bóg nie zadowala się i nigdy się nie zadowoli – odkąd postanowił uczynić nas swymi dziećmi – naturalną moralnością czy naturalną religią; ale chce, żebyśmy działali jak dzieci Boże. Otóż to przez Syna, to w Synu, to dzięki łasce, którą nam wysłużył jego Syn, Jezus Chrystus, daje nam Bóg urzeczywistnić tę świętość. Wszystko to, co przeznaczył dla uświęcenia wszystkich dusz, złożył Bóg w Chrystusie, i to z Jego pełni wszyscy powinniśmy otrzymywać łaski, które nas czynią świętymi: Christus factus est nobis sapientia a Deo, et iustitia, et sanctificatio, et redemptio (1 Kor 1,30). Jeżeli Chrystus posiada wszystkie skarby mądrości i umiejętności (Kol 2,3), i świętości, to po to, by nam w nich dać udział. Przyszedł po to, abyśmy mieli życie Boże w sobie i mieli je w obfitości: Veni ut vitam habeant et abundantius habeant (J 10,10); otworzył wszystkim źródło tego życia przez swoją mękę i śmierć, ale nigdy nie zapominajcie: to źródło jest w Nim, nie poza Nim; to On je w nas przelewa; łaska, dar życia nadprzyrodzonego, tylko przez Niego przychodzi. To dlatego św. Jan pisze: Kto zjednoczony jest z Synem, posiada życie, kto z Synem nie jest zjednoczony, ten życia nie ma: Qui habet Filium, habet vitam; qui non habet Filium, vitam non habet (1 J 5,12).

Fragment książki Chrystus życiem duszy w tłumaczeniu s. Małgorzaty Borkowskiej OSB został umieszczony w publikacji Chrystus życiem bł. Columby Marmiona OSB

Bł. Columba Marmion OSB (Józef, 1858–1923). Irlandczyk, a właściwie pół Irlandczyk, a pół Francuz; został w roku 1881 kapłanem diecezjalnym, był przez jakiś czas między innymi kapelanem więzienia i profesorem seminarium; wreszcie w 1886 wstąpił do benedyktynów w Maredsous w Belgii. Rozchwytywany był jako rekolekcjonista i spowiednik. Posłano go jako przeora na nową fundację do Louvain; wreszcie w roku 1909 rodzinne Maredsous obrało go opatem po rezygnacji Hildebranda de Hemptinne. Na tym stanowisku spotkaliśmy go już jako pośrednika w sprawie konwersji dwóch benedyktyńskich wspólnot anglikańskich, męskiej i żeńskiej, na katolicyzm; to on załatwiał liczne problemy prawne z tym związane i pomagał w uzupełnieniu formacji. Musiał też przeprowadzić swoją wspólnotę przez trudy i okropności pierwszej wojny światowej; a po wojnie, kiedy Maredsous i jego fundacje pod naciskiem opinii publicznej musiały odłączyć się od swojej macierzystej kongregacji beurońskiej, to on organizował od podstaw nową kongregację belgijską. Przede wszystkim jednak był przez całe życie wielkim nauczycielem teologii i życia wewnętrznego; jego szczególnym charyzmatem było połączenie tych dwóch dziedzin, traktowanie teologii niejako teorii do wyłożenia i „wykucia”, ale jako wiedzy o umiłowanym Bogu. Pozostawił liczne zbiory konferencji, które w wydaniach książkowych noszą tytuły: Chrystus życiem duszyChrystus w swoich tajemnicachChrystus wzorem dla mnichaSponsa Verbi i inne. Kilka pokoleń naszego zakonu formowało się na tej lekturze. Beatyfikowany w roku 2000.

Żródło: cspb.pl, 27

Autor: mj