Jeżeli sami jesteśmy grzesznikami, to nie mamy prawa osądzać innych... Zrozumieć List św. Jakuba / Jk 4
Treść
To kim jesteśmy, naprawdę wychodzi „w praniu”, czyli w konkretnych sytuacjach. Nie rządzimy swoim sercem, a przecież w nim dzieje się coś bardzo istotnego.
Skąd się biorą wojny i skąd kłótnie między wami? Nie skądinąd, tylko z waszych żądz, które walczą w członkach waszych. Pożądacie, a nie macie, żywicie morderczą zazdrość, a nie możecie osiągnąć. Prowadzicie walki i kłótnie, a nic nie posiadacie, gdyż się nie modlicie. Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz. Cudzołożnicy, czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem jest nieprzyjaźnią z Bogiem? Jeżeli więc ktoś zamierzałby być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga. A może utrzymujecie, że na próżno Pismo mówi: «Zazdrośnie pożąda On ducha, którego w nas utwierdził»? Daje zaś tym większą łaskę. Dlatego mówi: Bóg sprzeciwia się pysznym, pokornym zaś daje łaskę. Bądźcie więc poddani Bogu, przeciwstawiajcie się natomiast diabłu, a ucieknie od was (Jk 4,1-7)
Jest to jeden z tekstów NT, który wyraźnie mówi o ostrym przeciwieństwie między światem a królestwem Boga. Podobne teksty możemy znaleźć w wypowiedziach Pana Jezusa w Ewangelii, w listach św. Pawła i św. Jana. Ten podział nakłada się na dwa wymiary naszego człowieczeństwa wyrażone klasycznie przez ducha i ciało. Według Pisma Świętego pozostają one po grzechu pierworodnym w opozycji do siebie. Człowiek jako osoba jest zawsze w relacji do innych. Ciało oznacza nas pozostających w relacji do świata, co w rozumieniu żydowskim oznacza społeczeństwo, a nie przyrodę. Natomiast duch to misterium naszego ukierunkowania na Boga. Zazwyczaj rozumiemy ducha i ciało w sensie greckim, czyli w ciele widzimy naszą fizyczność i zmysłowość, co dla św. Pawła jest jedynie elementem ciała. W filozofii greckiej duch jest nieśmiertelny, nieograniczony fizycznie, niewidzialny, natomiast ciało jest fizyczno-zmysłowe, ograniczone przestrzennie, zmieniające się, a na koniec się rozpada i umiera. U Greków duch jest uwięziony w ciele i celem jest wyzwolenie z ciała i uwolnienie się z niego. Dlatego na Areopagu wzgardzili nauką św. Pawła, kiedy zaczął im mówić o zmartwychwstaniu ciała.
W Biblii jest zupełnie inaczej. Mianowicie ciało to nie ogranicza się do fizyczno-zmysłowego wymiaru, a duch nie oznacza w zasadzie rozumu i woli. W Biblii człowiek jest jednością posiadającą dwie strony: ciało jako skierowanie do świata i duch jako ukierunkowanie na Boga. Do takiego wniosku dochodzimy przy lekturze tekstów św. Pawła. Szczególnie wyraźnie widać to w Liście św. Pawła do Galatów w rozdziale 5., gdzie opozycja ducha i ciała jest bardzo mocno wypowiedziana:
Oto, czego uczę: postępujcie według ducha, a nie spełnicie pożądania ciała. Ciało bowiem do czego innego dąży niż duch, a duch do czego innego niż ciało, i stąd nie ma między nimi zgody, tak że nie czynicie tego, co chcecie. Jeśli jednak pozwolicie się prowadzić duchowi, nie będziecie podlegać Prawu. Jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, [ale następne owoce nie mają nic wspólnego z ciałem w rozumieniu greckim] bałwochwalstwo, czary, nienawiść, spory, zawiść, gniewy, pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrość [to mieszka w sercu], pijaństwo, hulanki i tym podobne. Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą. Owocem zaś Ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie [tutaj trzeba by dodać pokorę, przebaczenie]. Przeciw takim [cnotom] nie ma Prawa (Ga 5,16–23).
W Ewangelii Pan Jezus mówi wyraźnie, że władcą tego świata jest Szatan. Ciało, jako ukierunkowane na świat, dąży do tego, co jest na świecie:
Wszystko bowiem, co jest na świecie, a więc: pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha tego życia nie pochodzi od Ojca, lecz od świata (1 J 2,16).
Duch natomiast dąży do tego, co w niebie. Opozycja pomiędzy duchem i ciałem polega na rozbieżnym dążeniu: duch dąży do królestwa Bożego i ono jest jego punktem odniesienia, ciało natomiast ciąży ku temu, co panuje na tym świecie i co jest dla niego atrakcyjne. Królestwo Boże w istocie jest tym samym, co komunia życia Bożego. Trójca Święta jest komunią trzech Osób i Ona jest dla nas punktem odniesienia, źródłem i jednocześnie celem naszego życia. Na świecie panują wymienione wcześniej pożądania, które owocują zazdrością, zawiścią, złością, nienawiścią. Święty Jakub pisze: Pożądacie, a nie macie, żywicie morderczą zazdrość, a nie możecie osiągnąć. Świata, jak widać, nie należy rozumieć tutaj w sensie przyrody, ale układów istniejących pomiędzy ludźmi. Mówi się czasem: „Na układy nie ma rady”, co znaczy, że jeżeli ktoś nie wejdzie we właściwe układy, nie będzie mógł osiągnąć żadnego sukcesu. Jeżeli ktoś się urodził biedny, to biednym pozostanie. Rzadko udawało się komuś z warstwy biednej dostać do zamożnej. Musiał się wkupić kosztem czasu i energii. Kiedyś mówiło się o arystokracji, ludziach, którzy „mieli błękitną krew”, czyli niejako z samej natury różnili się od innych, co było jedynie wynikiem przynależności do właściwej warstwy społecznej i układów, w jakich żyli. Jeszcze większe różnice są w Indiach pomiędzy kastami.
Czwarty rozdział Listu zaczyna się od słów: Skąd się biorą wojny i skąd kłótnie między wami? Nie skądinąd, tylko z waszych żądz, które walczą w członkach waszych (4,1). Powodem są trzy żądze wymienione przez św. Jana, czyli to, czym żyje świat (1 J 2,16). W klasycznym kapitalizmie każdy powinien dbać o własne interesy i kiedy będzie to robił zgodnie z ustalonymi regułami, powinno to przynieść rozwój i dobrobyt wszystkim. Siłą napędową jest w tej koncepcji żądza posiadania. Jednak, jak pokazuje doświadczenie, nie jest to takie proste i prowadzi do drastycznych różnic i niesprawiedliwości. Na żądzach nie można niczego opierać, a na pewno nie można na nich budować prawdziwego życia.
I dalej: Pożądacie, a nie macie, żywicie morderczą zazdrość, a nie możecie osiągnąć. Prowadzicie walki i kłótnie, a nic nie posiadacie, gdyż się nie modlicie. Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz (4,2). Bóg nie chce realizować naszych marzeń o dobrobycie tu na tym świecie. Pan Jezus w swojej Ewangelii wcale nie obiecuje nam pomyślności na świecie, nie obiecuje sukcesu czy osiągnięcia sławy, znaczenia, pieniędzy, władzy. On obiecuje nam królestwo Boże – czyli zbawienie. Kto we Mnie wierzy choćby i umarł żyć będzie (J 11,25). Jeżeli nasza modlitwa nie dotyczy tego, to jest złą modlitwą.
Cudzołożnicy, czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem jest nieprzyjaźnią z Bogiem? Jeżeli więc ktoś zamierzałby być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga (4,4). Tutaj mamy już ścisłą opozycję Boga i świata. Pan Jezus w Ewangelii powiedział: Nie można służyć Bogu i Mamonie! (Łk 16,13). Mamona to bożek pieniądza i symbol tych wszystkich pożądań rządzących na świecie, symbol nie tylko bogactwa, ale i władzy, i sławy, i znaczenia. Dalej czytamy w Liście św. Jakuba: A może utrzymujecie, że na próżno Pismo mówi: «Zazdrośnie pożąda On ducha, którego w nas utwierdził»? (4,5). Na końcu Księgi Koheleta czytamy o odwróceniu porządku stworzenia: ciało staje się prochem, a duch wraca do Boga, który go człowiekowi dał (zob. Koh 12,7). Tutaj jest inaczej. Nie sprowadza się do naturalnego procesu rozpadu, ale Bóg stwarzając człowieka i dając mu ducha, jest zazdrosny o to, co dał. Thomas Merton pisał, że Bóg nie zna tego fałszywego „ja” w nas, „ja”, które uzurpuje sobie władzę nad nami, które mniema, że jest panem samego siebie, które walczy o siebie w nas. Bóg zna w nas jedynie to Ja, które w nas stworzył. „Ja” fałszywe z tej racji jest skazane na śmierć, na nieistnienie, bo ono jest sztuczne, jest wirtualną, uzurpowaną rzeczywistością. Bóg dał nam ducha i czeka na jego odpowiedź, jego powrót w postaci wolnej odpowiedzi wypowiedzianej życiem. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je (Mk 8,35).
Daje zaś tym większą łaskę. Dlatego mówi: Bóg sprzeciwia się pysznym, pokornym zaś daje łaskę (4,6). Pycha jest przejawem fałszywego „ja”, a pokora jest powrotem do Ja prawdziwego, tego otrzymanego od Boga. Bądźcie więc poddani Bogu, przeciwstawiajcie się natomiast diabłu, a ucieknie od was (4,7). Szatan jest inspiratorem buntu człowieka wobec Boga. Kiedy stajemy się posłuszni Bogu, co konkretnie oznacza, że żyjemy według Jego przykazania miłości, to Szatan nie ma dostępu do nas. Możemy służyć Bogu albo temu, co na świecie – Mamonie, jak to w streszczeniu podaje Pan Jezus, a co ostatecznie oznacza służbę w niewoli Szatana. Zdecydowana służba Bogu jest jednocześnie odrzuceniem myśli podsuwanych przez Szatana.
Przystąpcie bliżej do Boga, to i On przybliży się do was. Oczyśćcie ręce, grzesznicy, uświęćcie serca, ludzie chwiejni! Uznajcie waszą nędzę, smućcie się i płaczcie! Śmiech wasz niech się obróci w smutek, a radość w przygnębienie. Uniżcie się przed Panem, a wywyższy was (4,8–10).
Dietrich von Hildebrand w książce „Przemienienie w Chrystusie” pisze, że jedyną prawdziwą postawą człowieka wobec Boga jest skrucha. Tylko w skrusze serca naprawdę można stanąć przed Bogiem, bo wszyscy zgrzeszyliśmy, okazaliśmy się pyszni, nadęci i kiedy stajemy wobec Tego, który jest czystą Miłością i Prawdą, możemy się tylko zawstydzić. Jedyne czego potrzebuje Bóg od nas, to żebyśmy przed Nim stanęli w prawdzie, a wtedy On sam nas podniesie.
Bracia, nie oczerniajcie jeden drugiego! Kto oczernia brata swego lub osądza go, uwłacza Prawu i osądza Prawo. Skoro zaś osądzasz Prawo, jesteś nie wykonawcą Prawa, lecz sędzią. Jeden jest Prawodawca i Sędzia, w którego mocy jest zbawić lub potępić. A ty kimże jesteś, byś osądzał bliźniego? (4,11–12).
Jest to bardzo ważne ostrzeżenie. Pan Jezus w Ewangelii bardzo mocno przestrzega nas przed sądzeniem:
Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą (Mt 7,1–2).
Jedynie Pan jest sędzią człowieka. Nasze sądzenie wynika w istocie z szukania usprawiedliwiania dla siebie przez Bogiem, sobą i innymi. W ten sposób uciekamy od smutnej prawdy o sobie, w której trzeba w skrusze serca stanąć przed Bogiem, szukając winy u siebie, a nie u innych. Tendencja do krytykowania i obmawiania innych jest niezmiernie mocna w nas, a nawet potrafimy się posunąć aż do oczerniania, to znaczy mówienia złych rzeczy i do tego nieprawdziwych. To wszystko są ciężkie grzechy, najcięższe, jakie człowiek popełnia, często nie zauważając tego. Nie jesteśmy sędziami, Sędzia jest tylko jeden. Jeżeli sami jesteśmy grzesznikami, to nie mamy prawa osądzać innych.
Teraz wy, którzy mówicie: «Dziś albo jutro udamy się do tego oto miasta i spędzimy tam rok, będziemy uprawiać handel i osiągniemy zyski», wy, którzy nie wiecie nawet, co jutro będzie. Bo czymże jest życie wasze? Parą jesteście, co się ukazuje na krótko, a potem znika, Zamiast tego powinniście mówić: «Jeżeli Pan zechce, a będziemy żyli, zrobimy to lub owo». Teraz zaś chełpicie się w swej wyniosłości. Wszelka taka chełpliwość jest przewrotna. Kto zaś umie dobrze czynić, a nie czyni, ten grzeszy (4,13–17).
Jeszcze raz zwracam uwagę, że mamy naturalne poczucie, że jesteśmy panami siebie, że wiemy, kim jesteśmy, że wiemy, co robimy, że rządzimy swoimi czynami. Jednak kiedy pojawia się jakiś problem, to okazuje się, że wcale nie jest tak łatwo rządzić sobą i swoimi czynami. To kim jesteśmy, naprawdę wychodzi „w praniu”, czyli w konkretnych sytuacjach. Nie rządzimy swoim sercem, a przecież w nim dzieje się coś bardzo istotnego. Na serce możemy wpływać tylko pośrednio i z tego musimy sobie zdać sprawę. Każdy z nas jest chory w sensie duchowym. Wiadomo, że w chorobie najważniejsza jest diagnoza. Jeżeli chory ucieka przed prawdą o chorobie, np. w przypadku raka czy choroby psychicznej, to trudno go wyleczyć. Duchowo wszyscy jesteśmy chorzy i jedynie łaska może nas zbawić. Ważne jest, żebyśmy wiedzieli, jaka ta choroba. Pewne jest, że wszyscy jesteśmy chorzy na pychę, ale ta choroba ma różną postać u różnych ludzi. Dopiero gdy o tym wiemy, możemy stosować właściwe lekarstwo.
Po pierwsze, musimy mieć świadomość, że nasze życie nie jest w naszych rękach. Ile wspaniałych planów rozbiło się np. o wypadek samochodowy, chorobę, krach finansowy, aferę itd. Kiedy np. w wypadku zginą rodzice i zostają same dzieci, to nawet gdyby rodzina była bogata, to nagle może się okazać, że dzieci pozostaną „na bruku”. Przede wszystkim są sierotami i ich los może być tragiczny. Sytuacja każdego z nas może zmienić się w jednym momencie. Bywa też odwrotnie, że tragiczna sytuacja wyprostowuje się niespodziewanie. Bywa, że tragedia staje się punktem zwrotnym i podstawą późniejszego sukcesu człowieka. To wszystko świadczy o tym, że nie trzymamy „w garści” swojego losu. Dlatego św. Jakub nam przypomina: Spokojnie. Nie jesteś panem swojego losu, on tylko częściowo zależy od twojej zapobiegliwości, sprytu itd. Ważne jest działanie Opatrzności Bożej. Trzeba mieć w sobie pokorę, która polega na świadomości swoich ograniczeń, braku wiedzy o tym, kim naprawdę jesteśmy, a także i odnośnie do tego, co się w naszym życiu zdarzy. Świadomość tego, że nie jesteśmy panami siebie i swojego losu, jest fundamentalną mądrością życiową.
List św. Jakuba jest najbardziej monastycznym tekstem Nowego Testamentu dlatego, że po pierwsze, wychodzi ze świadomości niedoskonałości naszej wiedzy o sobie samych, a po drugie, stara się odnaleźć właściwą praktykę, która prowadzi do poznania siebie i Boga, czyli podejmuje ascezę, która nas leczy i właściwie ukierunkowuje. To są dwa podstawowe warunki rozwoju duchowego. Św. Jakub w tym duchu pisze swój list, przez co jest on bardzo duchowy. Podaje on jednocześnie praktyczne rady zawsze aktualne.
„Ciało zmartwychwstałe” – to jesteśmy my w łączności z innymi. Ciało w królestwie Bożym to komunia miłości, co jest podobne do tego, co mówi Księga Rodzaju o małżeństwie: „Dwoje będą jednym ciałem”. Nie oznacza to jedynie współżycia małżeńskiego, bo w ten sposób nie mogą stać się jednym ciałem w sensie fizycznego zespolenia. „Jedno ciało” oznacza, że żyją pod jednym dachem, jedzą z jednego garnka, mają wspólne dzieci, wspólnie dźwigają ciężar życia, czy to w biedzie, czy w pomyślności. Jeżeli jedno choruje, to drugie musi go wspierać, opiekować się i zastępować w obowiązkach. Mają w ten sposób wspólne odniesienie do świata. Jak są szczęśliwi, to razem; jak nieszczęśliwi, to razem. To właśnie oznacza ciało w rozumieniu Nowego Testamentu. Takie określenie ciała odnosi się także do Kościoła, który jest Ciałem Chrystusa. Św. Benedykt tak widzi klasztor i mówiąc o właściwej gorliwości, jaką powinien mieć mnich, pisze o dobrej gorliwości i złej zawziętości. Determinacja w upartym trzymaniu się swojego prowadzi do śmierci. Natomiast mnichów powinna charakteryzować dobra gorliwość, dosłownie dobra zawziętość, czyli determinacja w miłości, która prowadzi do nieba.
Fragment książki Lectio divina. Teoria i praktyka, czyli jak czytać Pismo Święte?
Włodzimierz Zatorski OSB – urodził się w Czechowicach-Dziedzicach. Do klasztoru wstąpił w roku 1980 po ukończeniu fizyki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pierwsze śluby złożył w 1981 r., święcenia kapłańskie przyjął w 1987 r. Założyciel i do roku 2007 dyrektor wydawnictwa Tyniec. W latach 2005–2009 przeor klasztoru, od roku 2002 prefekt oblatów świeckich przy opactwie. Autor książek o tematyce duchowej, między innymi: “Przebaczenie”, “Otworzyć serce”, “Dar sumienia”, “Milczeć, aby usłyszeć”, “Droga człowieka”, “Osiem duchów zła”, “Po owocach poznacie”. Od kwietnia 2009 do kwietnia 2010 przebywał w pustelni na Mazurach oraz w klasztorze benedyktyńskim Dormitio w Jerozolimie. Od 2010 do 2013 był mistrzem nowicjatu w Tyńcu. W latach 2013-2015 podprzeor. Pełnił funkcję asystenta Fundacji Opcja Benedykta. Zmarł 28 grudnia 2020 r.
Żródło: cspb.pl,
Autor: mj