Jeżeli sami grzeszymy, czy mamy moralne prawo potępiać i odrzucać innych, którzy zgrzeszyli wobec nas?
Treść
Zasadniczo szukamy winy w drugim, sami starając się pomniejszyć swoją.
VII Niedziela Zwykła
Kpł 19,1–2.17–18; 1 Kor 3,16–23; Mt 5,38–48
Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują (Mt 5,44).
Piękna idea! W życiu jednak bardzo trudna do urzeczywistnienia. Dlaczego tak trudna?!
Warto sobie uświadomić, jak podchodzimy do pojawiających się konfliktów. Zasadniczo szukamy winy w drugim, sami starając się pomniejszyć swoją. Jeżeli nie w bezpośrednim dialogu czy wobec innych osób, to wewnętrznie staramy się usprawiedliwić, przedstawić swoje racje, powody zaistniałej sytuacji… Oburzamy się: Jak on mógł coś takiego zrobić?! Dowcipni w takiej sytuacji odpowiadają: Jeśli zrobił, to znaczy, że mógł! Istotny jest jednak sam sposób przeżywania sytuacji. Jeżeli się tłumaczymy, to znaczy, że stoimy przed jakimś trybunałem i staramy się usprawiedliwić przed nim. Szukamy racji według ocen i norm. Na to wszystko nakłada się nasza subiektywność, w której inaczej oceniamy postępowanie innych, a inaczej nasze. Gdybyśmy potrafili obiektywnie spojrzeć, pewnie wiele z konfliktów przestałoby istnieć. Niemniej fałszywa jest sama sytuacja, w jakiej staramy się sprawę rozwiązać. Fałsz ten wynika przynajmniej z dwóch powodów:
Po pierwsze odrywamy siebie i tę sytuację od reszty naszych spraw i relacji. Jeżeli nawet ktoś zawinił przeciwko nam i z naszej strony nie ma w tej sprawie żadnej winy, to przecież nieraz sami byliśmy winni w innych sytuacjach i w związku z tym nie jesteśmy lepsi od innych. Czy zatem mamy prawo oburzać się i „mieć słuszne pretensje do nich”? Jeżeli sami grzeszymy, czy mamy moralne prawo potępiać i odrzucać innych, którzy zgrzeszyli wobec nas? Kiedy do Pana Jezusa przyprowadzono kobietę pochwyconą na cudzołóstwie i pytano, co poleca z nią zrobić wobec nakazu Prawa ukamienowania, usłyszeli w odpowiedzi: Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień (J 8,7). W tej sytuacji nikt taki się nie znalazł. Potępienie i złość wobec grzechu innych są możliwe jedynie wówczas, gdy zapominamy o własnych grzechach.
Nie oznacza to jednak, że mamy tolerować czyjeś grzechy. W dzisiejszym pierwszym czytaniu Mojżesz wyraźnie mówi o konieczności napomnienia braterskiego:
Będziesz upominał bliźniego, aby nie zaciągnąć winy z jego powodu (Kpł 19,17).
Jednocześnie jednak dodaje:
Nie będziesz żywił w sercu nienawiści do brata […] Nie będziesz szukał pomsty, nie będziesz żywił urazy do synów twego ludu, ale będziesz kochał bliźniego jak siebie samego (Kpł 19,17n).
Ponadto z refleksji nad naszą grzesznością wynika prawda o naszym podobieństwie. Istnieje wspólnota w słabości. Każdy z nas musi sobie powiedzieć, że nie jest lepszy od drugiego. Jeżeli w konkretnej sytuacji nie ja grzeszę, ale ktoś inny, to jednak ja także mam swoje grzechy i podobnie jak on potrzebuję przebaczenia i odpuszczenia grzechu. Często grzech innych daje nam okazję do uświadomienia sobie naszej własnej nieprawości. Podobnie jak oni potrzebują przebaczenia, tak i my go potrzebujemy. Zło, jeżeli na nie spojrzymy uczciwie, jest naszą wspólną sprawą. I ty, i ja zgrzeszyliśmy i jesteśmy pozbawieni chwały Bożej (zob. Rz 3,23). Wspólnie potrzebujemy przebaczenia od Boga. Naszą prawdziwą nadzieją jest miłosierdzie Boga.
Jednocześnie grzech przypomina nam o utracie czegoś, co jest najcenniejsze w naszym życiu: o Bożej świętości. Nie mamy niczego cenniejszego w naszym życiu: Czyż nie wiecie, że jesteście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? (1 Kor 3,16). Podobnie jednak jak w przypadku zdrowia, które od strony naturalnej jest czymś najcenniejszym dla nas, często zaczynamy je cenić dopiero, gdy je tracimy, tak i grzech uświadamia nam wartość świętości, czyli przynależności do Boga, gdy zdajemy sobie sprawę z jej utraty. Święty Paweł w Liście do Koryntian przypomina o tym najcenniejszym darze, którego nie możemy tracić ze względu na jakiekolwiek wartości ziemskie, nawet jeżeli są one związane z religią: czy to świat, czy życie, czy śmierć, czy to rzeczy teraźniejsze, czy przyszłe; wszystko jest wasze, wy zaś Chrystusa, a Chrystus Boga (1 Kor 3,22n). Ta perspektywa jest niesamowita i przerasta wszelkie nasze wyobrażenia. Stale jej jednak nie rozumiemy i brak nam pełnego zawierzenia. Gdybyśmy ją autentycznie przyjęli, nie nosilibyśmy w życiu żadnych urazów ani złości na kogokolwiek, bo wina drugiego względem nas jest w tej perspektywie niczym.
Fragment książki Rozważania liturgiczne na każdy dzień. T. 3: Okres zwykły 1-11 tydzień
Włodzimierz Zatorski OSB – urodził się w Czechowicach-Dziedzicach. Do klasztoru wstąpił w roku 1980 po ukończeniu fizyki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pierwsze śluby złożył w 1981 r., święcenia kapłańskie przyjął w 1987 r. Założyciel i do roku 2007 dyrektor wydawnictwa Tyniec. W latach 2005–2009 przeor klasztoru, od roku 2002 prefekt oblatów świeckich przy opactwie. Autor książek o tematyce duchowej, między innymi: “Przebaczenie”, “Otworzyć serce”, “Dar sumienia”, “Milczeć, aby usłyszeć”, “Droga człowieka”, “Osiem duchów zła”, “Po owocach poznacie”. Od kwietnia 2009 do kwietnia 2010 przebywał w pustelni na Mazurach oraz w klasztorze benedyktyńskim Dormitio w Jerozolimie. Od 2010 do 2013 był mistrzem nowicjatu w Tyńcu. W latach 2013-2015 podprzeor. Pełnił funkcję asystenta Fundacji Opcja Benedykta. Zmarł 28 grudnia 2020 r.
Żródło: cspb.pl,
Autor: mj