Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Jeszcze nie jest za późno!

Treść

"Nigdy więcej wojny!" - takim wezwaniem Ojciec Święty Jan Paweł II po raz kolejny apelował wczoraj o pokojowe rozwiązanie konfliktu z Irakiem. - Nigdy nie jest za późno, by się zrozumieć i rozmawiać - podkreślił Papież, prosząc o modlitwę w intencji pokoju. Tymczasem prezydent USA George W. Bush wystosował pod adresem ONZ ultimatum, aby jeszcze dzisiaj została uchwalona rezolucja otwierająca drogę do ataku na Irak.

Ojciec Święty, odwołując się do przeżyć własnego pokolenia i tragedii II wojny światowej, stwierdził wczoraj w Watykanie, że jemu "udało się przeżyć", dlatego ma obowiązek przestrzec przed wojennym okropieństwem młode pokolenia, które jej nie znają.
Wcześniej Papież przyjął na audiencji ks. kardynała Pio Laghi, emerytowanego prefekta Kongregacji Wychowania Katolickiego, który jako jego osobisty wysłannik spotkał się 5 marca z prezydentem USA George'em W. Bushem. Ksiądz kardynał przekazał prezydentowi Stanów Zjednoczonych list od Papieża w sprawie kryzysu irackiego. Pokojowy wysłannik Jana Pawła II skrytykował formułę amerykańsko-brytyjsko-hiszpańskiego szczytu na Azorach. Ksiądz kard. Laghi podkreślił, że ideą spotkania powinno być szukanie pokoju, a nie zastanawianie się nad wojną.
W ostatnich dniach na całym świecie nasiliły się protesty przeciwko wojnie z tym krajem. Setki tysięcy ludzi wyszło na ulice Waszyngtonu, Barcelony i innych miast świata.

Aroganckie ultimatum
Nie zważając na protesty i ostrzeżenia, Bush powiedział wczoraj po spotkaniu na Azorach, portugalskim archipelagu na Atlantyku, z premierem Wielkiej Brytanii Tonym Blairem i premierem Hiszpanii Jose Aznarem, że poniedziałek jest ostatnim dniem na przegłosowanie przez ONZ drugiej rezolucji, która mogłaby otworzyć drogę do wojny przeciwko Irakowi. - Jutro zdecydujemy, czy dyplomacja może coś tu jeszcze zdziałać - powiedział amerykański prezydent. W ultymatywnej formie wyraził nadzieję, że ONZ zrobi, "co do niej należy". Bush powtórzył, że Saddam Husajn może uniknąć wojny, opuszczając Irak.
Odrzucenie propozycji przedłużenia ultimatum wobec Iraku, zmierzające do uniknięcia wojny z tym krajem, sygnalizowali kilka godzin wcześniej wiceprezydent USA Richard Cheney i sekretarz stanu Colin Powell. - Nie wyobrażam sobie, że Saddam mógłby przez te 30 dni zrobić coś, czego nie robił przez ostatnie 12 lat. 30 czy 60 dni nic nie zmienią - oświadczył w wywiadzie dla telewizji NBC News Cheney.
Propozycję 30-dniowego ultimatum zgłosił prezydent Francji Jacques Chirac, który poprzednio domagał się, aby inspektorom ONZ dać co najmniej cztery miesiące na poszukiwania w Iraku broni masowego rażenia i wykluczał wszelkie groźby akcji zbrojnej. Powell, zapytany w telewizji ABC News, czy propozycja Francji - będąca sygnałem jej gotowości do ustępstw - stwarza nadzieję na dyplomatyczne rozwiązanie konfliktu, również praktycznie ją odrzucił.
Jako główny powód uzasadniający ewentualną inwazję podał konieczność samoobrony USA przed atakami terrorystów, którzy - jego zdaniem - mogą zostać wyposażeni przez Husajna w broń masowego rażenia, w tym także w broń atomową. Na uwagę, że szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej Mohamed El Baradei oświadczył w ONZ, iż "nie ma żadnych dowodów", by Irak zmierzał do pozyskania broni nuklearnej, Cheney odpowiedział: "Pan El Baradei się myli".
W przeddzień wczorajszego szczytu na Azorach Francja, Niemcy i Rosja, popierane przez Chiny, wystosowały "uroczysty apel" o uniknięcie wojny z Irakiem. Zaproponowały one zwołanie na początku tego tygodnia posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ na szczeblu ministrów spraw zagranicznych i opracowanie kalendarza rozbrojenia Iraku.
"Potwierdzamy, że w obecnych okolicznościach - czytamy w ich wspólnej deklaracji - nic nie usprawiedliwia rezygnacji z procesu inspekcji, ani odwołania się do siły. (...) Rozbrajanie Iraku zaczęło się. Wszystko wskazuje na to, że może ono zostać doprowadzone w krótkim czasie do końca, z poszanowaniem reguł określonych przez Radę Bezpieczeństwa" - głosi dokument uzgodniony telefonicznie przez ministrów spraw zagranicznych trzech krajów. Podkreśliły one również konieczność współpracy Iraku z ONZ.

Irak się rozbraia
Bagdad, chcąc tego dowieść, kontynuował wczoraj nakazane mu przez ONZ niszczenie pocisków balistycznych Al-Samud - poinformowali ONZ-owscy inspektorzy rozbrojeniowi. Od 1 marca Irak zniszczył 68 spośród około 120 posiadanych pocisków balistycznych. ONZ poinformowała wczoraj również o otrzymaniu od Iraku dokumentacji dotyczącej ruchomych laboratoriów. Irakijczycy przekazali fotografie i filmy wideo przedstawiające ruchome laboratoria, które, według nich, są używane do celów niezwiązanych z produkcją broni masowej zagłady. Stany Zjednoczone i Wielka Brytania oskarżają Irak o wykorzystywanie tych obiektów do produkcji zakazanych substancji biologicznych, czemu Bagdad zaprzecza. Irak przyznał, że w 2002 r. zakupił w Wielkiej Brytanii ruchome laboratorium, używane przez ministerstwo handlu do kontroli żywności. Jednak - jak zapewnia Bagdad - zostało ono ujęte w przekazanym 7 grudnia ub. roku ONZ oświadczeniu Iraku na temat jego programów o przeznaczeniu wojskowym.
Mimo to władze irackie przygotowują kraj do obrony. Rada Dowództwa Rewolucji, czyli najwyższa instancja władzy w Iraku, opublikowała w sobotę dekret nr 61, na mocy którego kraj podzielono na cztery okręgi wojskowe, a ich dowództwa zostały podporządkowane bezpośrednio prezydentowi Saddamowi Husajnowi.
Z Iraku zostały już ewakuowane przedstawicielstwa niemal wszystkich krajów i organizacji. Rzecznik Watykanu Joaquin Navarro-Valls poinformował pod koniec ubiegłego tygodnia, że nuncjatura apostolska w Bagdadzie będzie czynna nawet podczas ewentualnej wojny w Iraku. Podobnie było w 1991 roku, gdy przez cały czas działań zbrojnych w Zatoce Perskiej w Bagdadzie przebywał ówczesny nuncjusz, ks. abp Marian Oleś, który obecnie jest nuncjuszem apostolskim w Słowenii.
BM, KWM, PAP, KAI



Nie podpalajcie świata!
Papież Polak na różne sposoby i przy niemal każdej okazji wzywa polityków, aby się opamiętali, aby rozmawiali, prowadzili dialog, współpracowali i nie podpalali świata wojną. O ile rzesze ludzi wierzących odpowiadają na apele Jana Pawła II, modląc się i poszcząc w intencji pokoju, o tyle zdaje się do rządzących, decydentów i wielu dziennikarzy papieski głos nie dociera. "Polityczna gra" wokół Iraku, w którą zaangażowały się też władze naszego państwa, przypominać zaczyna zabawę dzieci z zapałkami. Sytuacja staje się tym groźniejsza, że nie chcą one słyszeć ostrzegającego głosu Ojca. - Jest jeszcze czas na negocjacje, jest jeszcze czas na pokój - woła Papież. Nie rozpalajmy ognia wojny, bo on jest żywiołem, nad którym, jak się może okazać, nie da się zapanować. I nie chodzi tu o to, aby być antyamerykańskim czy proirackim... Chodzi o straszliwe konsekwencje wojny dla ludności Iraku, dla ludności sąsiednich krajów, dla świata, w którym uaktywnić się mogą ruchy ekstremistyczne. Chodzi po prostu o przyszłość człowieka, o uczciwość, o życie, o nadzieję dla narodów...
Sławomir Jagodziński
Nasz Dziennik 17-03-2003

Autor: DW