Jeszcze mniej CO2

Treść
Szefowie państw UE zaproponowali 7 mld euro na walkę ze zmianami klimatycznymi w krajach najbiedniejszych. Polska ma przekazać swoją składkę na ten fundusz z pieniędzy ze sprzedaży praw do emisji CO2. Brytyjczycy i Francuzi zaproponowali ponadto zwiększenie redukcji emisji CO2 w UE z 20 do 30 proc. do 2020 roku, na co nie zgadza się nasz kraj.
Trwający dwa dni szczyt Rady Europy to pierwsze tego typu spotkanie od czasu wejścia w życie traktatu z Lizbony. Do tej pory było tak, że na szczeblu Rady Europejskiej przewodnictwo sprawował prezydent lub premier akurat tego kraju, któremu przypadała półroczna prezydencja w UE. Od 1 grudnia pracami RE kieruje Herman van Rompuy, ale nie jest niestety do końca określony model współpracy Rompuya z szefami państw i rządów. Szczyt Rady Europy w Brukseli też nie rozstrzygnął tej kwestii i będzie ona "normowała się w praktyce", bo premierzy i prezydenci skoncentrowali się na kwestiach klimatycznych.
Wczoraj przywódcy Francji i Wielkiej Brytanii oznajmili, że w latach 2010-2012 UE uzbiera nawet 7 mld euro na walkę ze zmianami klimatycznymi w najuboższych krajach. Wynika z tego, iż UE może przeznaczyć na potrzeby krajów trzecich ponad 2 mld euro w ciągu roku. - Zaproponowaliśmy 7 mld euro i to będzie najpewniej decyzja Europy, żeby uwiarygodnić zaangażowanie państw najbogatszych wobec krajów afrykańskich - powiedział na konferencji prasowej prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Jest to suma o 1 mld euro większa aniżeli ta, którą zaproponował premier Szwecji Fredrik Reifeldt.
Składka ze strony Francji, jak powiedział Sarkozy, ma wynieść 1,26 mld euro przez trzy lata. Brytyjski premier Gordon Brown zgodził się na składkę w wysokości 1,36 mld euro. Swój wkład finansowy zaoferowały również Belgia, Finlandia, Hiszpania, Dania, Holandia i Polska. Rząd polski zaoferował finansowe wsparcie dla krajów najuboższych w wysokości 60 mln euro na najbliższe trzy lata. Ma to być wypłacane nie z budżetu państwa, ale ze sprzedaży praw do emisji CO2, które nasz kraj może sprzedać innym państwom.
Głównym wyzwaniem szczytu UE w Brukseli było właśnie uzbieranie środków finansowych dla krajów najuboższych, które jest kluczowe dla porozumienia w Kopenhadze. Pieniądze mają wpłynąć do roku 2013, kiedy ma wejść w życie nowe światowe porozumienie klimatyczne.
Nicolas Sarkozy i Gordon Brown na szczycie RE zaapelowali również o to, aby UE zobowiązała się podnieść poziom redukcji CO2 w 2002 roku z 20 do 30 procent. Odmienne zdanie z punktu widzenia interesu Polski ma w tej kwestii Donald Tusk. Po skończonych negocjacjach w Brukseli premier powiedział, że w kwestii podniesienia przez UE poziomu redukcji CO2 nasz kraj będzie przygotowany na 30-procentową redukcję dopiero w latach 2020-2030.
Dawid Nahajowski, Bruksela
Nasz Dziennik 2009-12-12
Autor: wa