Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Jesteśmy najlepsi!

Treść

Polskie siatkarki zostały wczoraj w Zagrzebiu mistrzyniami Europy! We wspaniałym, pasjonującym finałowym meczu pokonały reprezentację Włoch 3:1, broniąc tytułu wywalczonego przed dwoma laty w Turcji. Pokazały kapitalny charakter, umiejętności i serce do gry, godne wielkiej - największej! - drużyny kontynentu.

Wpierw był jednak sobotni półfinał z Rosją - bodaj najwspanialszy mecz całych mistrzostw i jeden z najdramatyczniejszych w dziejach naszej drużyny. Polki rozpoczęły kapitalnie, pewnie wygrywając dwa pierwsze sety (26:24, 25:22). Małgorzata Glinka i Dorota Świeniewicz były nie do zatrzymania, w bloku rewelacyjnie radziła sobie Agata Mróz, w obronie Mariola Zelnik. Kiedy w trzeciej odsłonie Polki prowadziły 24:21, wydawało się, że jest już po meczu. Ale w tym momencie nasze zawodniczki nagle stanęły. Przestały grać. Rosjanki wykorzystały to bezlitośnie. Zwyciężyły 28:26. Czwartą partię wygrały łatwo, do 20. Biało-Czerwone były w ciężkiej sytuacji. Musiały się podnieść, znaleźć w sobie dodatkowe pokłady siły, ambicji, wiary w końcowy sukces. I znalazły, pokazały charakter godny wielkiej drużyny. W niezwykłym, dramatycznym i wspaniałym tie-breaku, w którym nie brakowało zarówno krzywdzących (obie drużyny) sędziowskich pomyłek, jak i - nade wszystko - fantastycznej walki punkt za punkt, Polki zwyciężyły 22:20. Wywalczyły awans do finału!
W nim zmierzyły się z Włoszkami. I tak jak dzień wcześniej rozpoczęły w wielkim stylu. Wyśmienicie grały Katarzyna Skowrońska i Milena Rosner, jak zwykle (czyli kapitalnie) Świeniewicz, mecz był jednak bardzo wyrównany. Żadna z drużyn nie była w stanie zdobyć większej przewagi, zawsze było blisko remisu. W końcówce seta lepsze były jednak Polki. Wygrały 25:23.
Set drugi - ponownie wyrównany. Biało-Czerwone prowadziły 3:1, potem przegrywały 5:7 i 6:9. Ale Polki nie dawały za wygraną. Rozegrała się Glinka, która w efektowny sposób zdobywała punkt po punkcie, nasze wyrównały. Na drugą przerwę techniczną zeszły przy stanie 16:15, po chwili udane akcje Świeniewicz i Skowrońskiej pozwoliły im jeszcze powiększyć przewagę do 19:16. Gdy dwudziesty punkt zdobyła Agata Mróz, wydawało się, że jest już po strachu. Nic z tych rzeczy. Włoszki odrobiły dwa punkty, ale znów kapitalnie zaatakowały Glinka i Świeniewicz i było 22:18. Koniec? Nie! Kilka nieudanych akcji, po których klasę miał okazję pokazać blok rywalek, i oto siatkarki z Italii objęły prowadzenie 24:23! Wtedy ze wspaniałej strony pokazała się Rosner i Polki ostatecznie wygrały 27:25!
Trzecia odsłona - dla Włoszek. Prowadziły od początku, cały czas utrzymując bezpieczną przewagę. Tylko pod koniec nasze nadzieje odżyły (21:23), ale ostatecznie rywalki były lepsze, wygrały do 21.
Ale Polek to nie załamało. Przeciwnie. Od początku czwartego seta uzyskały przewagę, grając niemal bezbłędnie, z pasją i wielką pewnością siebie. I wygrały! Wygrały partię, mecz, zostały mistrzyniami Europy!
Piotr Skrobisz

"Nasz Dziennik" 2005-09-26

Autor: ab