Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Jestem gotów stanąć przed komisją

Treść

Ze Zbigniewem Ziobrą, ministrem sprawiedliwości, rozmawia Wojciech Wybranowski

Marszałek Sejmu Marek Jurek złożył już zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa w związku z próbą szantażu posłów secesjonistów z Samoobrony wekslami, które podpisali. Czy tej sprawie nadano już bieg?
- Sprawą zajęła się Prokuratura Krajowa, która przekazała postępowanie prokuraturze właściwej miejscowo [Prokuratura Okręgowa w Warszawie - przyp. red.] celem wszczęcia postępowania sprawdzającego w tej sprawie. Muszę tutaj powiedzieć, że nie tylko marszałek Sejmu złożył takie zawiadomienie, wpłynął również podobny wniosek podpisany przez parlamentarzystów, którzy opuścili Samoobronę i którym grozi się realizacją podpisanych przez nich weksli. Sprawa powinna zostać wyjaśniona, jest to bowiem rzecz zdecydowanie poważniejsza niż rzekoma afera, o której dzisiaj mówi opozycja, a która ma mieć związek z rozmową pana ministra Lipińskiego z poseł Renatą Beger. Zachodzi bowiem obawa, że wykorzystując weksle, próbowano ograniczyć prawo posłów do wykonywania przez nich mandatów poselskich, a więc wykonywania woli wyborców. W tym wypadku weksle wykorzystywano jako młot, którym uderza się w parlamentarzystę. Proszę wyobrazić sobie inną, aczkolwiek podobną sytuację - sędzia prowadzący ważne postępowanie sądowe ma wydać wyrok, ale nagle pojawia się ktoś posiadający podpisany przez niego weksel i szantażuje go zrealizowaniem owego weksla, jeśli sędzia nie zachowa się w ten czy inny sposób. To niedopuszczalne. Poseł jest reprezentantem Narodu i zgodnie z Konstytucją nikt pogróżką, szantażem czy wekslem nie może wymuszać określonego zachowania w parlamencie.

A więc owe weksle, którymi szantażowani są secesjoniści z Samoobrony, są nieważne?
- Gdyby wbrew prawu uznać te weksle za wiążące, byłby to kres demokracji parlamentarnej w Polsce. Ale jeszcze raz podkreślam: zawiadomienia, które złożono w tej sprawie, przekazano już do właściwego miejscowo prokuratora i to on podejmie ewentualną decyzję o stawianiu zarzutów konkretnym osobom.

Uważa Pan, że powinna powstać specjalna komisja, która zajmie się zbadaniem kulis powstania nagrań rozmów posłanki Samoobrony z ministrami?
- Tak, zdecydowanie jestem zwolennikiem powołania takiej komisji. Powinna ona jednak zająć się nie tylko tą sprawą, ale również mechanizmami, jakie funkcjonują w polskiej demokracji. Negocjacje pomiędzy przedstawicielami ugrupowań politycznych dotyczące stworzenia koalicji czy pozyskania większości sejmowej są rzeczą najzupełniej normalną i oczywistą. Takie porozumienia zawierali przecież wcześniej politycy PO, SLD i innych ugrupowań. Podobnie wyglądały negocjacje pomiędzy PiS a PO, na których Platforma Obywatelska żądała stanowiska marszałka Sejmu dla Bronisława Komorowskiego i wicemarszałka Senatu dla Stefana Niesiołowskiego. Ponieważ tych stanowisk nie otrzymała, nie doszło do zawarcia koalicji. Reasumując - jeżeli powstanie komisja i będą składane zeznania pod odpowiedzialnością karną, wszyscy się przekonają, że takie mechanizmy - czy komuś to się podoba, czy nie - na co dzień w polskim Sejmie funkcjonowały.

Bronisław Komorowski powiedział, że będzie się domagał, by stawił się Pan przed sejmową komisją sprawiedliwości i powiedział, czy podejmował Pan lub prokuratorzy jakiekolwiek działania zmierzające do umorzenia lub zablokowania procesów dotyczących działaczy Samoobrony.
- Takie działania nie były i nie będą podejmowane! Natomiast od razu powiem, że jestem gotów stawić się przed komisją. Chętnie się stawię i odpowiem na wszystkie pytania, chociaż uważam, że takie sugestie wicemarszałka Komorowskiego są obraźliwe. To bardziej działania polityczne niż chęć wyjaśnienia czegokolwiek.

Czy prokuratura w ostatnich dniach podejmowała jakieś śledztwa na tyle niebezpieczne dla części środowisk związanych z PO i Samoobroną, że zdecydowano się na działania, które mogłyby zaowocować nawet obaleniem rządu?
- Prokuratorzy prowadzą cały szereg śledztw, które w coraz większym stopniu przyczyniają się do rozbicia powiązań przestępców, biznesmenów i polityków. Największym takim śledztwem jest postępowanie w sprawie korupcji w Ministerstwie Finansów, które toczy się bardzo dynamicznie i które wskazuje bardzo wyraźnie na powiązania urzędników z biznesmenami. Jest sprawa Mazura, wreszcie jest sprawa "Pruszkowa", gdzie w tle pojawiają się politycy. W tej chwili nie można wykluczyć, że jest wiele osób tzw. układu czy też - jak to określił premier Kaczyński - "szarej pajęczyny powiązań", które bardzo obawiają się wyniku tych śledztw.
Dziękuję za rozmowę.

"Nasz Dziennik" 2006-09-29

Autor: wa