Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Jest porozumienie!

Treść

Lekarze rodzinni z Porozumienia Zielonogórskiego i minister zdrowia Leszek Sikorski podpisali wczoraj ok. godz. 9.00 długo wyczekiwane porozumienie. Warunki umowy zaakceptowali premier oraz prezes Narodowego Funduszu Zdrowia. Krzysztof Panas powiadomił następnie szefa resortu, że porozumienie "rodzi skutki finansowe dla Funduszu" w wysokości ok. 350 mln zł.
Lekarze podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) zrzeszeni w Porozumieniu Zielonogórskim otworzyli wczoraj swoje gabinety dla pacjentów, którzy od początku roku pozbawieni byli dostępu do opieki medycznej. Mogli to zrobić w wyniku podpisanego - po prawie czterdziestu godzinach negocjacji - porozumienia z ministrem zdrowia. - Szkoda, że tak późno. Cały ten dyktat NFZ zmierza do oszczędności na pacjentach, którzy godzinami czekali w kolejkach do lekarzy - mówiła Urszula Krupa, członek sejmowej Komisji Zdrowia. Dodała, że za ten cały chaos odpowiedzialna jest koalicja rządząca i arogancja przedstawicieli NFZ. Jeszcze niedawno Krzysztof Panas, prezes Funduszu, czy też minister zdrowia Leszek Sikorski twierdzili, że nie będą rozmawiać ze "zbuntowanymi" lekarzami, mimo że popierały ich m.in. Naczelna Izba Lekarska czy też Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy. Decydenci zapewniali też, że w zasadzie w całym kraju pacjent będzie miał zagwarantowany dostęp do lekarzy POZ. Rozwiązaniem miały być skierowania do... szpitali. Tymczasem placówki te nie są w stanie wypełnić narzuconych obowiązków. Dopiero zamknięcie gabinetów i niezadowolenie pacjentów skłoniło rządzących do rozmów z lekarzami.
Chaos, zapaść to najczęstsze określenia sytuacji w służbie zdrowia. Wraz z początkiem roku spora część pacjentów została pozbawiona podstawowej opieki lekarskiej, ponieważ lekarze nie mogli pogodzić się z warunkami, jakie zaproponował im Narodowy Fundusz Zdrowia, i zamknęli swoje gabinety. Zdaniem posłów opozycji, winę za to, że dopiero wczoraj doszło do porozumienia lekarzy rodzinnych z ministrem zdrowia, ponosi koalicja rządząca i niefortunnie skonstruowana ustawa o Narodowym Funduszu Zdrowia. Dziś Trybunał Konstytucyjny ma rozpatrzyć wniosek złożony przez grupę parlamentarzystów w sprawie konstytucyjności tej ustawy. Według wnioskodawców, ustawa m.in. nie daje kontroli ze strony ubezpieczonych obywateli nad zasobami finansowymi Funduszu.
Zarząd NFZ podjął wczoraj uchwałę stanowiącą, że uwzględni ustalenia zawarte między ministrem zdrowia Leszkiem Sikorskim a Porozumieniem Zielonogórskim w przypadku przystąpienia lekarzy z Porozumienia do rokowań. Lekarze rodzinni w województwach: lubuskim, wielkopolskim, dolnośląskim, podkarpackim, śląskim i podlaskim, otworzyli wczoraj gabinety i rozpoczęli pracę.
Z wypowiedzi dla prasy ministra Sikorskiego wynika, że przyznał on rację lekarzom rodzinnym, którzy wymusili na nim rozmowy, stawiając się w sobotę niezapowiedziani na spotkanie w Wielkopolskim Urzędzie Wojewódzkim w Poznaniu. - To porozumienie umożliwi normalne funkcjonowanie lekarzy rodzinnych, umożliwi również podjęcie działań, które będą zmierzały do tego, aby rozwój medycyny rodzinnej w naszym kraju nie był zaburzony - powiedział minister. Wcześniej jednak uparcie unikał kontaktu ze sprzeciwiającymi się dyktatowi NFZ lekarzami rodzinnymi z Porozumienia Zielonogórskiego. Próbował też skłonić samorządowców do organizowania podstawowej opieki zdrowotnej, mimo iż nie mają ku temu żadnych podstaw prawnych ani mechanizmów.
Rozmowy, które przerodziły się w negocjacje, trwały z przerwami od soboty aż do wczorajszego ranka - w tym kilkanaście godzin w niedzielę, a następnie od ok. godz. 10.00 w poniedziałek aż do godz. 9.00 we wtorek.
Bezpośrednim powodem porozumienia było zobowiązanie ze strony ministra zdrowia do pilnej zmiany przepisów będących przedmiotem sporu między Narodowym Funduszem Zdrowia a lekarzami. Chodzi tu przede wszystkim o kwestie dotyczące całodobowej opieki medycznej - ambulatoryjnej i wyjazdowej, oraz transportu sanitarnego. Kwestionowane przez lekarzy zapisy ustawy głoszą obecnie, że "w ramach świadczeń podstawowej opieki zdrowotnej świadczeniodawca zapewnia ubezpieczonym dostęp do badań diagnostycznych oraz dziennej i nocnej pomocy wyjazdowej zgodnie z zakresem swoich kompetencji". Ustawa, mimo że dopuszcza możliwość, by świadczenia nocnej opieki były zlecane przez lekarzy rodzinnych innym podmiotom, nakłada obligatoryjnie obowiązek zapewnienia tych świadczeń na lekarzy rodzinnych. Lekarze wynegocjowali, że nocna pomoc lekarska i transport sanitarny będą kontraktowane odrębnie.
Na mocy porozumienia lekarze, którzy dotąd nie złożyli ofert, mają przystąpić do rokowań z Funduszem. Ci, którzy kontrakty już podpisali, będą mogli podpisać aneksy do swoich umów, zawierające zmiany wynikające z porozumienia. Dzięki więc postawie lekarzy z Porozumienia Zielonogórskiego zmienią się warunki dla wszystkich lekarzy, a więc i wszystkich pacjentów w kraju. Umowy mają mieć moc obowiązującą od 1 stycznia 2004 r. i mają być podpisane przed 27 stycznia.
- Wola była z obu stron, w związku z tym osiągnięto wiele punktów, które były ważne dla prawidłowego funkcjonowania medycyny rodzinnej w Polsce - powiedział podczas konferencji prasowej Marek Twardowski, szef zespołu negocjacyjnego Porozumienia Zielonogórskiego. Według doktora Twardowskiego, lekarze załatwili wczoraj to, co było możliwe w obecnej sytuacji.
Podczas zwołanej po podpisaniu porozumienia konferencji prasowej minister Sikorski potwierdził, że zawarte porozumienia dotyczą wszystkich świadczeniodawców i są zgodne z obowiązującym ustawodawstwem. Sikorski, pytany o ewentualne koszty realizacji postulatów lekarzy, odparł, że "te regulacje będą powodowały przede wszystkim przesunięcia finansowe". Co więcej, wyraził nadzieję, że zmiany pozwolą nawet na oszczędności. Lecz zaledwie kilka godzin później podczas specjalnie zwołanej w Warszawie konferencji prasowej prezes Narodowego Funduszu Zdrowia zakwestionował optymizm ministra, oświadczając, że porozumienie zawarte między ministrem zdrowia a lekarzami rodzinnymi rodzi skutki finansowe dla Funduszu. - Nie dysponujemy dodatkowymi finansami - oświadczył Panas. Skąd więc rząd weźmie pieniądze? Zdaniem ministra zdrowia, Fundusz ma je zaoszczędzić np. na lekach refundowanych.
Wojciech Olszak, Anna Zalech
Nasz Dziennik 7-01-2004

Autor: DW