Jest plan, potrzebna strategia
Treść
W tym tygodniu związki zawodowe działające w Grupie Stoczni Gdynia będą mogły zapoznać się z planem i przedsięwzięciami zarządu, które mają służyć stabilizacji zatrudnienia w stoczniach gdyńskiej i gdańskiej. Wykwalifikowani pracownicy odchodzą m.in. w poszukiwaniu lepiej płatnej pracy na Zachodzie. Obok poprawy warunków zatrudnienia stoczniowcy oczekują od nowego rządu przemyślanej strategii dla sektora.
Na początku bieżącego tygodnia miało miejsce spotkanie zarządów Stoczni Gdynia SA i Stoczni Gdańskiej - Grupa Stoczni Gdynia SA, z zarządami związków zawodowych. Do spotkania doszło na wniosek związkowców, zaniepokojonych odchodzeniem z obu stoczni pracowników produkcyjnych o wysokich kwalifikacjach. - Od dłuższego czasu, w związku z trudną sytuacją firmy i ciężką sytuacją materialną pracowników, którzy od czterech lat nie otrzymali żadnych podwyżek, a mieliśmy przecież okres kryzysu i opóźnień w wypłacaniu pensji, pojawiło się zjawisko odchodzenia przedstawicieli najbardziej deficytowych zawodów stoczniowych - mówi Dariusz Adamski, przewodniczący NSZZ "Solidarność" Stoczni Gdynia.
Według danych związków zawodowych, większość odchodzących stoczniowców podejmuje ciężką pracę za granicą, na którą nie ma tam chętnych; chodzi głównie o Francję, Niemcy i Norwegię. Obok dobrowolnych zwolnień w stoczniach pojawiło się zjawisko podejmowania przez stoczniowców dodatkowej pracy podczas przebywania na zwolnieniu lekarskim. - Jest to poważny problem, gdyż to nie maszyny i urządzenia zbudują statki, tylko ludzie - zaznaczają związkowcy.
Podczas spotkania przedstawicieli załogi z zarządem Grupy Stoczni Gdynia Jerzy Lewandowski, prezes Stoczni Gdynia SA, poinformował, że w lipcu zarząd Stoczni Gdynia SA przyjął plan działań zmierzających do stabilizacji zatrudnienia, a także wzrostu efektywności pracowników bezpośrednio produkcyjnych oraz poprawy struktury zatrudnienia w stoczni.
Główne cele, które musi osiągnąć zarząd, to ograniczenie odejść z pracy stoczniowców pracujących w tzw. zawodach deficytowych (spawacz, monter kadłubów okrętowych), poprawa struktury zatrudnienia poprzez jego wzrost w bezpośredniej produkcji, ograniczenie absencji chorobowej. Także w gdańskiej stoczni, według zapewnień jej prezesa Stanisława Woyciechowskiego, podjętych zostanie szereg działań stabilizujących sytuację zatrudnionych. Jeszcze w tym tygodniu związki zawodowe będą mogły zapoznać się z planem i konkretnymi przedsięwzięciami, które mają służyć realizacji tych celów. Według informacji przedstawionych przez zarząd Grupy Stoczni Gdynia, w ramach tych przedsięwzięć znajdzie się oferta podwyżki płac dla produkcyjnych zawodów deficytowych, a także propozycja nagrody kwartalnej związanej z zaangażowaniem w pracę. Według związkowców ze stoczni gdańskiej i gdyńskiej, podjęcie działań poprawiających sytuację pracowników jest koniecznością. - Niezależnie od tego, w momencie występującego obecnie na świecie boomu stoczniowego, niezbędne jest przedstawienie przez rząd ciekawszych rozwiązań dla obu stoczni, gdyż dotychczasowe działania nie przyniosły większych efektów - zaznacza Dariusz Adamski. Jedną z głównych bolączek polskich stoczni jest niemożliwość skorzystania z boomu w sektorze w związku z udzieloną mu pomocą publiczną. W myśl unijnego prawodawstwa ceną za to jest ograniczenie zdolności produkcyjnych na 10 lat. - Mała wyspa Malta zabezpieczyła sobie sześcioletni okres przejściowy, aby państwo mogło wzmacniać własny sektor stoczniowy w warunkach ostrej konkurencji światowej. Od nowej ekipy rządzącej oczekujemy przestawienia kompleksowej strategii dla naszego sektora i dróg wyjścia z trudnej sytuacji - podsumował Adamski.
Beata Falkowska
"Nasz Dziennik" 2005-08-24
Autor: ab