Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Jeśli rząd ich chroni, to dlaczego giną?

Treść

Chrześcijanie w Indiach traktowani są na równi z innymi obywatelami, ich prawa są właściwie chronione, a na fakt prześladowań tej grupy religijnej władze zareagowały w sposób właściwy - wynika ze stanowiska Jaiminiego Bhagwatiego, ambasadora Indii przy Unii Europejskiej. Jednak w rzeczywistości do mordów chrześcijan w Indiach nadal dochodzi, a działania władz - o ile są w ogóle podejmowane - wydają się nieadekwatne do skali zjawiska. List do ambasadora w obronie prześladowanych i mordowanych indyjskich chrześcijan w stanie Orisa skierowała grupa posłów z Parlamentu Europejskiego. W odpowiedzi na list europosłów ambasador napisał m.in.: "Chciałbym zapewnić, że zgodnie z prawodawstwem Indii chrześcijanie w Indiach cieszą się równymi prawami i ochroną tak jak inni obywatele. Jakiekolwiek naruszenie norm prawnych spotyka się z ostrą reakcją organów wymiaru sprawiedliwości. Sporadyczne naruszenie prawa obowiązującego w Indiach, które zapewnia bezpieczeństwo wszystkim obywatelom, powinno być rozpatrywane w kontekście złożoności i różnorodności problemów, które pojawiają się w kraju, który ma ponad 1 miliard ludności". Według relacji ambasadora, w tym zakresie doprowadzono m.in. do procesu sądowego Shri Laxmanananda Saraswati, który spowodował zamieszki i mordy, zawieszenia w pracy policjanta kierującego posterunkiem policji w Tumudibandha, założenia 86 spraw karnych i aresztowania 167 osób, wprowadzenia godziny policyjnej na terenach, gdzie doszło do zamieszek. Władze mają zapewniać poszkodowanym także dożywianie, odszkodowania za utratę życia oraz straty materialne. - Według pana ambasadora, wszystko jest w porządku. Uważam, że taka odpowiedź, delikatnie mówiąc, nieściśle przedstawia realia. Niestety, mamy ograniczone możliwości weryfikacji tych danych, ale pozostaje pytanie, skoro tyle się robi, to dlaczego wciąż tylu ludzi ginie, ucieka z miejsca zamieszkania? - powiedziała nam europoseł Urszula Krupa, jedna z sygnatariuszek listu deputowanych do ambasadora Indii. Podkreśliła ona, że przedstawiony przez ambasadora opis mocno wyolbrzymia starania indyjskiego rządu w obronie chrześcijan. Także europoseł Witold Tomczak uważa, że relacje ambasadora nie dość wiarygodnie odzwierciedlają skuteczność działań podjętych przez władze Indii. - Informacje, jakie do nas docierają, świadczą o tym, że rzeczywistość jest zgoła inna. Ambasador wskazuje na szereg podjętych działań, ale jest to wciąż zbyt mało. Ważne jest tu także to, na ile lokalne władze i indyjski rząd są zdeterminowani, by sprawa prześladowań była rozwiązywana, a prawa chrześcijan były faktycznie respektowane i chronione - dodał. Niestety, prześladowanie chrześcijan jest niezauważane przez polityków. Pokazuje to doświadczenie ostatnich tygodni, kiedy to nadarzyły się dwie okazje, podczas których można było i należało napiętnować prześladowania chrześcijan: świętowanie w Parlamencie Europejskim 60-lecia Karty Praw Człowieka oraz szczyt UE - Indie. Nikt jednak tego tematu nie podjął. - Brakuje woli, a kontakty gospodarcze, interesy polityczne przedkładane są ponad obronę słabszych i prześladowanych. My zabiegamy o to, aby prawa człowieka nie były tylko głoszone, ale przede wszystkim respektowane - podkreślił Tomczak. Dlatego europosłowie nie zamierzają porzucić sprawy obrony chrześcijan. Będą chcieli doprowadzić na forum Parlamentu Europejskiego do debaty na ten temat. Myślą także o skierowaniu listów w tej sprawie do indyjskich przedsiębiorców działających na terenie Polski i UE. - Mamy w naszym kraju znaczącego inwestora, który przejął przemysł hutniczy. Można by tu próbować nacisków, nie widzę powodów, dla których nie mógłby interweniować w obronie chrześcijan sam minister gospodarki - dodał Tomczak. Marcin Austyn "Nasz Dziennik" 2008-10-17

Autor: wa