Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Jeśli nie ruszą rozmowy, staną pociągi

Treść

Trzynastego listopada może dojść do całkowitego zatrzymania ruchu pociągów osobowych i towarowych. Stanie się tak, jeśli do tego czasu rząd nie podejmie poważnych rozmów z kolejarzami. Krajowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy Kolejarzy zapowiedział wczoraj bezterminowy strajk generalny. Proponowany wariant prywatyzacji spółek Grupy PKP, brak odpowiednich dotacji z budżetu państwa do przewozów regionalnych oraz międzyregionalnych i utrzymanie infrastruktury oznaczają, zdaniem związkowców, koniec spółki. Skutkiem tego będą masowe zwolnienia, pogarszające się warunki pracy, płacy i bezpieczeństwa transportu kolejowego.
Kolejarze domagają się właściwej dotacji do kolei. Właściwej, czyli takiej, która zapewni odpowiedzialne przeprowadzenie restrukturyzacji i komercjalizacji spółki. - Suma 800 mln złotych, do której wcześniej zobowiązał się rząd, jest kwotą minimalną - mówił na wczorajszej, specjalnie zwołanej konferencji prasowej Stanisław Kogut, przewodniczący Sekcji Krajowej Kolejarzy NSZZ "Solidarność". Związkowcy domagają się także zagwarantowania obiecanych 500 mln zł na utrzymanie i modernizację infrastruktury kolejowej. W obecnych założeniach budżetowych jest mowa jedynie o 240 mln zł.
Według kolejarzy, rząd nie wywiązuje się z większości składanych przez siebie zobowiązań. Jednym z kolejnych uników jest przerzucenie odpowiedzialności za dofinansowanie przewozów regionalnych na samorządy. Do tej pory dotowane były one z budżetu na zasadzie dotacji zleconej. Obecnie wygospodarowanie tych środków rząd próbuje scedować na samorządy.
- Jest to uderzenie nie tylko w PKP, ale i w reformę samorządową. Po raz kolejny nakłada się na samorządy obowiązki, nie kierując na ten cel żadnych środków - mówił Kogut.
Kolejarze tłumaczą, że nie są przeciwko prywatyzacji PKP, są natomiast przeciwko obecnemu postępowaniu rządu, które w prostej linii doprowadzi do upadłości PKP i sprzedania ich za bezcen. Taki scenariusz rozwiązałby rządowi problem odpraw dla zwalnianych kolejarzy - wskazywali związkowcy.
Zapowiadający strajk kolejarze tłumaczą, że polityka rządu nie tyle nie pomaga słabym sektorom PKP, ile szkodzi lepiej sobie radzącym.
- Po raz kolejny deklarujemy wolę wspólnych działań w celu ochrony polskich kolei przed ich całkowitym unicestwieniem. Strajk jest ostatecznością i mamy nadzieję, że do niego nie dojdzie - mówił Kazimierz Gontarczyk ze Związku Zawodowych Maszynistów Kolejowych.
Kolejarze zapewniają, że wstrzymanie ruchu odbędzie się w sposób zaplanowany, tak aby nie było to uciążliwe dla pasażerów. - Nie grozi nikomu utknięcie w środku trasy - dodawał Kogut.
Polityka transportowa rządu wobec PKP nie istnieje. Związkowcy tłumaczą, że od lat nikt z rządu nie chce powiedzieć, czego możemy spodziewać się za rok lub dwa. Cały czas natomiast mamy do czynienia z wciąż zmieniającymi się projektami. Kolejarze oczekują przedstawienia programu restrukturyzacji PKP, pod którym ktoś się podpisze.
- Liczymy na rozmowy. Mamy nadzieję, że do strajku nie dojdzie. Ale do tego potrzeba nowych ludzi ze strony rządowej, bo do dotychczasowych przedstawicieli rządu, na czele z ministrem Polem, straciliśmy zaufanie - podsumował Stanisław Kogut.
Kolejarze zorganizowali ogólnopolskie referendum, gdyż - według nich - rząd Leszka Millera nie dotrzymał warunków podpisanej latem umowy ze związkowcami. Chodzi o zapisanie w projekcie przyszłorocznego budżetu określonych w lipcowym porozumieniu dotacji do przewozów regionalnych i międzywojewódzkich, a także 500 mln zł na utrzymanie infrastruktury kolejowej.
Beata Andrzejewska



Wyniki finansowe Grupy PKP
W 2002 roku Grupa PKP uzyskała przychody w wysokości 9,4 mld zł. W porównaniu z 2001 r. były one niższe o 30,5 mln zł. Koszty działalności wyniosły 11,9 mld zł i były niższe niż w 2001 roku o 725,4 mln zł. Wynik finansowy netto spółki wyniósł 2,7 mld zł, a tym samym strata w 2002 r. była mniejsza o 626,7 mln zł aniżeli rok wcześniej.
RP
Źródło: PKP



Rządowi brakuje programu

Ze Stanisławem Kogutem, przewodniczącym Krajowej Sekcji Kolejarzy NSZZ "Solidarność", rozmawia Roman Motoła

Dlaczego zdecydowaliście się Państwo na tak radykalną formę protestu?
- Ten rząd lekceważy wszystkich i oszukuje przy zawieraniu porozumień. Od lipca w ogóle nie wykazywał zainteresowania sprawami zawartymi w podpisanym przez siebie protokole. W mojej ocenie, tylko związki zawodowe miały dobrą wolę, by rozwiązać strategiczne problemy transportu kolejowego. Strona rządowa podpisała porozumienie tylko po to, by po raz kolejny oszukać przedstawicieli związków.

Jakie mogą być skutki rządowych zamierzeń wobec PKP?
- Szacujemy, że w wyniku przekształceń pracę straci około 30 tysięcy pracowników. Rządowi brakuje jakiegokolwiek programu restrukturyzacyjnego. Niszczy się przedsiębiorstwo PKP. Nie dopuścimy do tego, by w PKP znaleźli się tzw. inwestorzy strategiczni, nie dopuścimy do prywatyzacji przez upadłość, podobnej do przeprowadzonych w innych zakładach. Kolejną kwestią jest pogorszenie bezpieczeństwa przewozowego podróżnych, czego przykładem jest prywatyzacja kolei przeprowadzona w Wielkiej Brytanii, gdzie dochodziło do groźnych wypadków. Wreszcie, jeśli nie dojdzie do znaczącego dofinansowania przewozów regionalnych, nastąpi kolejny, skokowy wzrost bezrobocia. W lipcu nie przeprowadziliśmy strajku generalnego, żeby dzieci i młodzież mogły wyjechać na kolonie i wczasy. Uratowaliśmy wtedy 960 połączeń regionalnych. Tym razem również nie chcemy organizować protestu w dzień Wszystkich Świętych, choć były i takie głosy. Nie strajkujemy także w Święto Niepodległości.

Dziękuję za rozmowę.
Nasz Dziennik 22-10-2003

Autor: DW