Jesień dla Wisły, ale...
Treść
Mistrzem rundy jesiennej naszej piłkarskiej ekstraklasy została Wisła Kraków. Podopieczni Henryka Kasperczaka o jeden punkt wyprzedzili Amikę Wronki, o cztery Legię Warszawa oraz o osiem rewelacyjnego beniaminka z Łęcznej i Groclin Grodzisk Wlkp. Wydawać by się więc mogło, że dla tej piątki minione miesiące były niezwykle udane i - z pewnymi zastrzeżeniami - można zaryzykować taką tezę. Dziś rozpoczynamy podsumowanie piłkarskiej jesieni - na początek czołówka.
Wisła liderem - i tak naprawdę jest to niespodzianka. Bo przed sezonem krakowianie doznali tak wielkiego upustu krwi (Kamil Kosowski, Kalu Uche, Marcin Kuźba, Angelo Hugues), że wydawało się, iż są skazani zaledwie na ligowe średniactwo. Kilka słabszych występów na początku sezonu, klęska we Wronkach z Amicą (0:2) i na Łazienkowskiej z Legią (1:4) tylko umacniały w takim przekonaniu. Ale wreszcie wiślacy się przebudzili i okazało się, że wciąż stać ich na wiele. Kapitalny, dramatyczny pojedynek z Groclinem, świetne z Dospelem Katowice, Górnikiem Łęczna i Lechem Poznań - momentami mistrzowie Polski grali, jak na mistrzów przystało. Oczywiście, nie tak porywająco i pięknie jak w zeszłym sezonie, ale i tak poza zasięgiem większości rywali. Wyśmienitą jesień mieli Maciej Żurawski (12 bramek, co daje mu prowadzenie w klasyfikacji strzelców) i Mirosław Szymkowiak, bardzo dobrą Marcin Baszczyński i Maciej Stolarczyk, nieźle wprowadził się do zespołu Damian Gorawski. No i wiślacy grali futbol "na tak" - ofensywny, i strzelali wiele bramek - aż 38 w rundzie!
Ale by wywalczyć mistrzostwo, krakowianie muszą nie tylko ustabilizować formę, lecz także znacznie wzmocnić skład, bo bramkarz, stoper, lewy pomocnik i jeszcze jeden napastnik są im potrzebni jak woda.
Wszak chętnych do detronizacji nie brakuje. Listę otwiera Amica Wronki, która dziś traci do wiślaków zaledwie jeden punkt. W bezpośrednim spotkaniu wykorzystała bezlitośnie słabość rywala. Poza tym ma w swych szeregach Pawła Kryszałowicza, który po powrocie z Eintrachtu Frankfurt miał świetną jesień (zdobył 10 bramek). Ma Marcina Burkhardta, Marka Zieńczuka i Tomasza Dawidowskiego, a więc graczy zdolnych w pojedynkę rozstrzygnąć losy meczu. Ma spore ambicje, a być może takiej szansy na mistrzostwo jak teraz jeszcze nigdy nie miała. Wronczanie potrafili zachwycić (vide spotkanie z Wisłą, Dospelem i Groclinem), potrafili też swych fanów doprowadzić do bólu głowy (porażka z Górnikiem Polkowice). Ale będą się liczyć w walce o najwyższe cele.
Wisła i Amica jako jedyne nie straciły jesienią punktów na własnym boisku, odnosząc solidarnie po siedem zwycięstw.
Legia. Tu zawsze są wielkie oczekiwania, bo każda pozycja poza mistrzostwem jest w stolicy przyjmowana z lekkim niedosytem. Podobnie było i przed rozpoczęciem zmagań jesiennych, wszak cel został jasno określony. I to pomimo osłabień: do ligi greckiej odeszli Cezary Kucharski i Adam Majewski. Ale legioniści, jak to mają w zwyczaju, grali w kratkę. Zachwycająco w zwycięskim spotkaniu z Wisłą Kraków, świetnie w remisowej potyczce z Groclinem, ale i fatalnie w meczach z Górnikami z Łęcznej i Polkowic. Gdyby formę mieli stabilną, to oni mogli przewodzić ligowcom, bo potencjał mają ogromny. Stanko Svitlica znów zdobył 10 bramek, Aleksander Vukovic i Łukasz Surma stworzyli kapitalny duet rozgrywających, Jacek Zieliński "trzymał tyły" jak za najlepszych lat, no i wreszcie eksplodował talent Marka Saganowskiego. Dlaczego więc Legia zajmuje "tylko" trzecie miejsce?
O ile dla warszawiaków trzecia pozycja jest malutkim niedosytem, o tyle czwarta Górnika Łęczna jest największym zaskoczeniem jesieni. Zwłaszcza początek rozgrywek dla beniaminka był rewelacyjny. Prowadzenie w tabeli, wysokie wygrane z Dospelem Katowice, Wisłą Płock, remis na Łazienkowskiej - wszystko to zwróciło na Łęczną oczy całej piłkarskiej Polski. A na dodatek sukcesy te nie były przypadkowe, bo Górnik naprawdę grał dobrze. Pawła Bugałę chciałby każdy klub w naszym kraju, Robert Mioduszewski w bramce dokonywał cudów, świetnie spisywał się Grzegorz Skwara. Owszem, beniaminek płacił frycowe (1:5 z Lechem Poznań czy 0:4 w Krakowie), ale i tak jesień musi uznać za rewelacyjną. No i już teraz praktycznie zapewnił sobie utrzymanie w lidze, co jest wciąż celem numer jeden podopiecznych Jacka Zielińskiego.
I wreszcie Groclin. Niby piąta pozycja jest wysoka, ale przecież grodziszczanie mieli w tej rundzie walczyć o pierwsze miejsce. I tak naprawdę zawiedli. Bo jak to możliwe, żeby zespół, który ma potencjał nawet większy od Wisły Kraków (Andrzej Niedzielan, Grzegorz Rasiak, Sebastian Mila, Piotr Piechniak, Radosław Sobolewski, Mariusz Liberda to prawdziwe gwiazdy naszej ligi), tracił do lidera aż osiem punktów? Jak to możliwe, by zespół, który może grać porywająco (4:0 w Katowicach z Dospelem, 4:0 z Odrą Wodzisław), popadał w przeciętność w pojedynkach z beniaminkiem z Łęcznej bądź Górnikiem Zabrze (0:2 i to w Grodzisku)? Owszem, Groclin walczył i walczy wciąż na drugim froncie (Puchar UEFA), ale w lidze polskiej powinien osiągnąć o wiele więcej. A więc co - plus czy minus? Na razie - może na kredyt - mimo wszystko plus, bo Groclin zaprezentował jesienią pewną nową jakość w naszej lidze. A że nie wszystko wyszło? Jeżeli prezes Zbigniew Drzymała utrzyma stan posiadania (piłkarski, oczywiście), to wiosną grodziszczanie mogą jeszcze namieszać. I to mocno.
No i przecież - przy całym szacunku dla sympatycznego beniaminka z Łęcznej - ktoś z czwórki: Wisła, Amica, Legia i Górnik, zostanie mistrzem Polski.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 26-11-2003
Autor: DW