Jelfa na cenzurowanym
Treść
Główny inspektor farmaceutyczny Zbigniew Niewójt złożył dymisję, która zostanie przyjęta. Podobny krok, choć nazwany "oddaniem się do dyspozycji premiera", podjął minister zdrowia Zbigniew Religa. Jednak ten wniosek Jarosław Kaczyński odrzucił. Z resortu nie odejdzie też zastępca Religi, Bolesław Piecha. Największe kłopoty w związku z pojawieniem się na rynku fałszywego corhydronu będzie miało kierownictwo Jelfy. Na razie trwa tam szczegółowa kontrola, która ma wykazać, co było powodem tak fatalnych zaniedbań. Prokurator generalny i minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro nie wyklucza nawet celowego działania.
Już w środę minister zdrowia Zbigniew Religa zapewniał, że o całej sprawie dowiedział się z gazet, co nie powinno mieć miejsca. Było przesądzone, że dymisją zapłaci za to główny inspektor farmaceutyczny Zbigniew Niewójt, który nie dopełnił obowiązków zaalarmowania kierownictwa Ministerstwa Zdrowia. Niewójt złożył wczoraj rano wniosek o odwołanie ze stanowiska. Chwilę później do dyspozycji premiera oddał się minister Religa. Jego losy miały rozstrzygnąć się tuż przed zaplanowanym na przedpołudnie odlotem szefa rządu do Jeleniej Góry. Na pokład śmigłowca panowie wsiedli razem, co oznaczało, jak to powiedział później rzecznik rządu Jan Dziedziczak, "podtrzymanie zaufania wobec ministra".
- Premier powinien przyjąć dymisję szefa resortu zdrowia Zbigniewa Religi oraz odwołać Bolesława Piechę, wiceministra zdrowia odpowiedzialnego m.in. za obrót lekami w Polsce - uważa jednak lider Platformy Obywatelskiej Jan Rokita.
- Przypadek corhydronu jest tu politycznie bardzo ważny; dowodzi w sposób ewidentny, jak bardzo błędnie został zdefiniowany kierunek naprawy państwa, i okazuje się dziś, że grozi nam śmierć ze strony państwa - mówił w Olsztynie Rokita.
Cała sprawa ma związek z pojawieniem się na rynku leku corhydron, którego, jak już dziś wiadomo, co najmniej dwie partie zawierały nie lek na alergię, ale groźne dla zdrowia i życia substancje - silny specyfik stosowany do znieczulenia podczas operacji. Podany przytomnemu pacjentowi może wywołać śmierć. Z informacji, jakie docierają ze szpitali i aptek, wynika, że już w czerwcu pojawiły się sygnały o konieczności wycofania tego leku ze sprzedaży. Robione było to jednak tak, że nie wiedział o tym niemal nikt - ani większość z tych, do których apel powinien dotrzeć, ani resort zdrowia. Sam Niewójt twierdzi, iż podejrzenie, że coś jest nie tak z lekiem produkowanym w jeleniogórskiej Jelfie, powziął 11 października. Wydał wówczas decyzję o wstrzymaniu wytwarzania tego leku i obrotu nim, ale nie poinformował o tym zwierzchników. Produkt został przebadany w Narodowym Instytucie Zdrowia Publicznego (NIZP), a jego protokół z 31 października był "alarmujący". Efekt tego alarmu wciąż jednak był żaden. Choć lek zagrażający życiu mogło mieć w domach nawet kilka tysięcy osób, GIF nie rozpoczął żadnej akcji informacyjnej. Milczała też Jelfa, najbardziej winna w całej sprawie.
Resort o sprawie powiadomił prokuraturę, która ma wyjaśnić, jak doszło do pomyłki i kto za nią odpowiada. Prokurator krajowy Janusz Kaczmarek poinformował, że prokuratury w Jeleniej Górze i w Siedlcach analizują materiały związane z produkcją, dystrybucją i kontrolami jakości corhydronu. Sprawę specjalnym nadzorem objęła Prokuratura Krajowa.
Lekarze docierają do pacjentów
Na razie nie ma informacji o tym, by ktoś zmarł wskutek podania mu ampułki corhydronu z niewłaściwą zawartością. Niewykluczone jednak, że takie zdarzenia miały miejsce, skoro już w ośmiu przypadkach lekarze ratowali życie pacjentom zażywającym ten "lek". Ministerstwo Zdrowia uruchomiło specjalną infolinię w sprawie corhydronu. Infolinia o nr 0800-190-590 jest czynna w godz. 9.00-21.00. Trudno się tam jednak dodzwonić.
Na wspólnej konferencji prasowej w Jeleniej Górze minister Religa powiedział, że postanowił wysłać do wszystkich lekarzy w Polsce list z prośbą, by próbowali porozumieć się z pacjentami, którym mogli wypisać corhydron. Powtórzył informację, że podjęto decyzję o wycofaniu z obrotu wszystkich partii corhydronu pochodzącego z Jelfy. Według ministra, nie ma podstaw, by nie stosować pozostałych leków produkowanych przez Jelfę. Firma ta wypuszcza na rynek około 80 specyfików. Nietrudno się jednak spodziewać paniki w aptekach, porównywalnej z tą, jakiej byliśmy świadkiem po ujawnieniu afery w fabryce wędlin Constar.
Premier mówił, że Narodowy Fundusz Zdrowia ustalił już nazwiska 312 pacjentów, którzy wykupili w aptekach corhydron, a dzięki pomocy policji osoby te są informowane o konieczności rezygnacji z jego przyjmowania. Jarosław Kaczyński podjął też decyzję o wstrzymaniu całej produkcji w Jelfie do czasu wyjaśnienia, jak doszło do pomyłki z corhydronem.
Mikołaj Wójcik
"Nasz Dziennik" 2006-11-12
Autor: wa
Tagi: jelfa dymisja inspektora farmaceutycznego zbigniew religa