Jedna jaskółka wiosny nie czyni
Treść
Z wizytą do Polski przybywa dzisiaj niemiecki sekretarz stanu do spraw kultury i mediów Bernd Neumann. Prowadzone w Warszawie rozmowy będą dotyczyły przede wszystkim budowy antypolskiego projektu centrum "widoczny znak". Zdaniem Eriki Steinbach, wypędzonych zostało w sumie 15 milionów Niemców, z czego - jak podają źródła BdV - z Polski ponad 11 milionów. Polscy historycy twierdzą, że liczba ta jest prawie dziesięciokrotnie zawyżona, ponieważ po drugiej wojnie światowej zgodnie z zarządzeniem zwycięskich mocarstw, a konkretnie zgodnie z decyzją Stalina, z Polski wysiedlono od 1 do 1,5 miliona niemieckich obywateli. Tymczasem sam proceder wysiedleń rozpoczęli Niemcy w stosunku do Polaków, o czym przypomniał ostatnio "Frankfurter Algemeine Zeitung".
Wszystko wskazuje na to, że mimo poparcia udzielanego Erice Steinbach zarówno przez niemiecki rząd, jak i przez samą kanclerz Angelę Merkel Niemcy jeszcze pamiętają, kto był ofiarą, kto zaś agresorem w tej dwudziestowiecznej hekatombie drugiej wojny światowej. "Frankfurter Algemeine Zeitung" (FAZ) w sposób dokładny i jak na niemiecką prasę wyjątkowo rzetelny, dołączając serię zdjęć dokumentalnych, opisuje dokonywane przez Niemców pacyfikacje polskich wsi: Szczecyn, Borów, Wólka Szczecka, Lasek Zaklikowski, Lasek Cwalowski. Niemiecki dziennik przyznaje, że o tego typu działaniach pacyfikacyjnych polskich wsi i miast opinia międzynarodowa wie w dalszym ciągu bardzo niewiele, w odróżnieniu od podobnych spraw we Włoszech czy Francji. Nawet polscy historycy przyznają, że powstało bardzo mało naukowych opracowań na ten temat, gdyż nie sporządzali ich ani komuniści, ani po 1989 roku historycy.
Dobry kierunek
- Bardzo dobrze, że ten problem opisany został w niemieckiej prasie - powiedział w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" historyk dr Bogdan Musiał. - Jedynie na prawdzie można budować wzajemne stosunki, należy zatem mieć nadzieję, że pojawi się więcej tego typu opracowań - dodał.
Zarówno polski historyk, jak i wielu przedstawicieli niemieckiej Polonii, z którymi rozmawialiśmy, zgodnie stwierdzili, że artykuł w "FAZ" stanowi krok w dobrym kierunku, ponieważ właśnie takie niemieckie opracowania mogą pomóc poprawić nadszarpnięte wzajemne stosunki. Lecz ci sami ludzie także przypominają o tym, że w dalszym ciągu pozostaje wiele niewyjaśnionych i nawet do tej pory nieopisanych czarnych faktów ze zbrodniczej niemieckiej działalności w Polsce.
Adam Musiał, który w swoich pracach historycznych zajmował się Generalną Gubernią, ocenia, że z terenu samej GG zostało wypędzonych 460 tys. ludzi, z czego około 380 tys. Polaków i około 80 tys. Żydów. - To są niemieckie dane i o tyle są rzetelne, że były dokonane na wewnętrzne zlecenie niemieckich władz - zapewnił Musiał. - Jednakże ciągle zbyt mało wiemy na ten temat - przyznał historyk. W swoich pracach naukowych Bogdan Musiał ustalił, że Niemcy wypędzali rodziny z domów także wewnątrz Generalnej Guberni (to znaczy z jednego miejsca na drugie), a danych na ten temat prawie nie ma.
Polscy wysiedleńcy
- W wielu miejscowościach wyrzucano polskie rodziny z ich własnych domów, należało bowiem znaleźć mieszkania dla wojska z tworzonych w pobliżu poligonów - powiedział nam Musiał. - W większości polskich miast tworzone były przez okupanta dzielnice niemieckie, więc również z tego względu wypędzano polskie rodziny - dodał. Inną przyczyną wypędzania Polaków była tak zwana gettoizacja, czyli przygotowywanie w wielu większych i średnich miastach (od Warszawy po Skierniewice) żydowskich gett. Zdaniem historyka, o tym konkretnie temacie w ogóle się nie mówi i nie ma żadnych dokładnych opracowań. Chodzi w tym wypadku o fakt wyrzucania wielu polskich rodzin z dzielnic, które były przygotowywane na getto - miejsce polskich rodzin zajmowały uprzednio wypędzone z własnych mieszkań rodziny żydowskie. - Zatem w tym wypadku mieliśmy do czynienia z podwójnym wypędzaniem dziesiątków tysięcy rodzin - i to zarówno polskich, jak i żydowskich - powiedział Musiał.
Niemcy wysiedlali Polaków
Pochodzący z Gdyni, a od lat mieszkający w Kilonii prezes polskiego stowarzyszenia SAWA Waldemar Malinowski w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" przypomniał o faktycznych początkach wypędzeń, których w okupowanej Gdyni dokonywali na Polakach Niemcy.
W oryginalnym obwieszczeniu miasta Gdyni (po niemiecku Gotenhaven) z 15 października 1939 roku czytamy, że "Polacy muszą niezwłocznie opuścić swoje domy". Każda osoba mogła zabrać najwyżej 25 kilogramów bagażu. Nie wolno było brać ze sobą żadnych zwierząt. Na drogę należało samemu przygotować sobie prowiant, gdyż okupant nie zamierzał karmić polskich wypędzonych. Nie wolno było zabierać żadnych mebli, wszystkie drzwi w domu należało pozostawić otwarte, a klucze powinny tkwić w zamkach. Okupant musiał zadbać o to, aby przyszli niemieccy właściciele mogli mieć możliwość pozamykania "swoich" domów.
Dobrze by było, gdyby o tych wydarzeniach pamiętała coraz bardziej pewna siebie i coraz bardziej antypolska Erika Steinbach. Ciekawe, czy w ramach pojednania strona niemiecka zaproponuje utworzenie polskiego centrum upamiętniającego wypędzenia Polaków przez okupujących Polskę Niemców.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2008-02-05
Autor: wa