Jedna albo wcale?
Treść
Ukraiński inwestor firma ISD Donbas doprowadzi do połączenia Stoczni Gdańsk ze Stocznią Gdynia. W efekcie gdańskich stoczniowców czekają zwolnienia, a samą stocznię zmiana profilu produkcji - alarmują związkowcy ze Stoczni Gdańsk w związku z zaplanowanymi na przyszły tydzień rozmowami przedstawicieli Skarbu Państwa z Komisją Europejską w Brukseli. Do Brukseli trafił projekt sprzedaży Stoczni Gdynia ukraińskiej spółce ISD Donbas, do której należy Stocznia Gdańsk, co w konsekwencji - jak zapewnia Marek Lewandowski, rzecznik "Solidarności" Stoczni Gdynia - oznacza powtórne połączenie jej ze Stocznią Gdańsk. Według stoczniowców, ponieważ Komisja Europejska dała polskiemu rządowi czas tylko do 12 września, a żaden nowy inwestor się nie zgłosił, jest to jedyny i ostateczny program dla Gdańska i Gdyni. - Stan jest taki, że jeśli projekt dla stoczni zostanie odrzucony, to oznacza bankructwo Stoczni Gdynia - uważa Lewandowski. Połączeniu sprzeciwiają się stoczniowcy ze Stoczni Gdańsk. - Jesteśmy przeciwni połączeniu, ponieważ kiedyś byliśmy razem i ten organizm źle działał, i jeśli nastąpi połączenie, to ISD zapowiada połączenie pochylni stoczniowych, co oznacza upadek Stoczni Gdańsk, a my nie będziemy za likwidacją stoczni - stwierdza Karol Guzikiewicz, wiceprzewodniczący "Solidarności" Stoczni Gdańsk. - Program konsolidacji stoczni Gdynia i Gdańsk jest jedynym programem, który będzie przedstawiony w Brukseli. Koledzy ze Stoczni Gdańsk są przeciwni działaniom inwestora, ale być przeciwnym tym działaniom, kiedy jest jeden jedyny program ratowania Gdyni i Gdańska, oznaczać może upadłość obu stoczni - uważa Dariusz Adamski, przewodniczący NSZZ "Solidarność" w Stoczni Gdynia. Według Lewandowskiego, protest przeciwko połączeniu obu stoczni jest protestem za bankructwem Stoczni Gdynia. - Stoczniowcy z Gdańska mają prawo się obawiać i to nie jest ich wina. Dzisiaj jesteśmy w takiej sytuacji, że albo Donbas, albo po nas, chociaż nie do końca jesteśmy zadowoleni z takiego obrotu sprawy - twierdzi. Jednak Guzikiewicz podkreśla, że ISD doprowadzi do zwolnień. - Mamy nadzieję, że KE nie zgodzi się na połączenie stoczni. ISD nie ma kadry do prowadzenia takiego biznesu, nie radzą sobie w Gdańsku - mówi. Zdaniem Macieja Wewióra, rzecznika Ministerstwa Skarbu Państwa, Stocznia Gdańsk została już sprzedana i na losy jej i jej pracowników resort skarbu nie ma wpływu. Zapewnia nas, że w obecnych rozmowach z inwestorem w sprawie zakupu gdyńskiej stoczni przez Donbas sprawa praw pracowniczych i losów zakładu jest uwzględniona. - Nie może też być tak, że po zakupie stoczni inwestor zamknie ją i zbuduje np. osiedle mieszkaniowe. W umowach musi być uwzględniona działalność stoczniowa - dodaje w rozmowie z "Naszym Dziennikiem". Jak poinformował nas Adamski, pod koniec miesiąca lub na początku września odbędzie się spotkanie związków zawodowych ze stoczni Gdynia i Gdańsk z ukraińskim inwestorem i kwestie losów obu firm mają być wyjaśniane. Paweł Tunia "Nasz Dziennik" 2008-08-22
Autor: wa